tutejszy @tutejszy

185

Na odsiecz Lwowa

“Powieść dedykuję polskim oficerom, żołnierzom i ochotnikom zapomnianej wojny o Lwów i Małopolskę Wschodnią w latach 1918-1919, wszystkim obrońcom Lwowa, Przemyśla i polskości Kresów Wschodnich. Warto pamiętać, że ofiara złożona z ich życia i krwi w ostatecznym rachunku dziejowym okazała się przecież daremna.”

MEW-y szkodzą w ukraińskich Karpatach

Ukraińscy ekolodzy twierdzą, że zagrożeniem ekologicznym nr 1, które może spowodować olbrzymie straty na Ukrainie w 2012 roku będzie masowe budowanie małych elektrowni wodnych (MEW) na karpackich rzekach. Wśród przewidywanych skutków tego zjawiska jest wyginięcie wielu gatunków ryb (lipienia, głowacicy czy pstrąga), w tym także tych z Czerwonej Księgi Ukrainy, utrata potencjału turystycznego ukraińskich Karpat oraz zwiększenie zagrożenia powodziowego.

Polesie mamy wspólne

Polesie było, jest i będzie jedną przyrodniczą całością, obojętnie czy dzieliła lub dzieli je granica Korony i Litwy, II RP i Rosji Sowieckiej, PRL i ZSRR czy teraz Polski, Ukrainy i Białorusi (a na wschodzie jeszcze Rosji) czy wreszcie UE i reszty Europy. Ono zawsze będzie jedno. Rzecz idzie o to abyśmy my, ludzie z nim związani, ludzie z różnych krajów, poczuli, że jest ono nasze wspólne i wspólnie troszczyli się o nie.

Ks. Krzysztof Kluk – wielki zapomniany

Wśród panteonu polskich uczonych figuruje postać ks. Krzysztofa Kluka. Mimo, iż przez wielu współczesnych badaczy jest on określany mianem największego przyrodnika polskiego oświecenia, to dla przeciętnego biologa, ekologa tudzież “ochroniarza przyrody” jest on postacią zupełnie anonimową. Myślę, że z racji nie tylko na swoje olbrzymie zasługi, ale również ze względu na ciągłą aktualność swoich dokonań, osoba ciechanowieckiego badacza zasługuje na przypomnienie.

Któż pamięta osadników?

Stukot kół, kołysanie pociągu, zima 1940 roku, mroźny luty, pociągi wiozą tysiące osadników i ich rodzin z Kresów Wschodnich na wschód, w wielką białą dal, i w niepewną, groźną przyszłość. Ilu z nich przeżyje? Ilu wróci? – w pierwotnym zamierzeniu sowieckiej władzy – ani jeden!

Siła pióra

“Pachną i zielenią się sędziwe drzewa pamiętające pisarza. Wiosenny deszcz, który śpiesznie przeleciał wśród gałęzi zmył z liści suchy nalot kurzu. Ciepłym przyjaznym blaskiem połyskają okna budowli. Pałac zdaje się ożywać…”

Szackich jezior błękit

Wśród soczystej zieleni lasów jak wielki, błękitny wąż wije się Bug, wymykając się z objęć łęgom, które zwłaszcza po stronie wschodniej nieprzerwanym pasem porastają jego brzeg. Liczne, nierównomiernie rozmieszczone jeziora skrzą się błękitem w gęstwinie poleskich lasów, niczym szafiry zgubione przez wędrującego ze Wschodu kupca. Od miejsca gdzie zbiegają się granice trzech państw: Polski, Białorusi i Ukrainy rozciąga się na wschód Pojezierze Szackie – kraina wielkich jezior Polesia.

Rzeczpospolita Czterech Narodów

Proponuję zatem coś na kształt Rzeczpospolitej Ducha. By ludzie mogli swobodnie ze sobą się spotykać, rozmawiać, współpracować i działać. By możliwość przyjazdu do Polski czy wjazdu do krajów wschodnich nie zależała od aktualnego humoru dyktatora lub celników na przejściu granicznym.

Kochał Polaków i Ukraińców

“Błogosławiony Zygmunt Pisarski oddał życie za ludzi, których kochał, z którymi się modlił, których szanował. Za Polaków i Ukraińców. I to jest piękne, że ten Jego testament został podjęty i realizowany przez moich kochanych parafian z Gdeszyna i moich przyjaciół z Ukrainy w tej właśnie formie. Bo modlitwa ludzi łączy, zbliża, otwiera na siebie”

W pogoni za stepem

Step ostał się tam, gdzie nie dotarł osadnik i chruszczowowski kołchoźnik z traktorem zbrojnym w pług. Bałki i inne jary ocalały, bo ciężko i niewydajnie było je orać i na nich gospodarować. Dzięki temu mogłem i ja brodzić w ostnicach po zaporoskiej bałce i fotografować pazie królowej.

Kresowe peregrynacje

Paszkiewicz ma doskonały styl. Potrafi krótko, ale barwnie i zaciekawiająco pisać o trudnej i skomplikowanej historii Kresów tak, by czytelnik nie “utonął” w powodzi dat, wydarzeń i znanych postaci, których na Kresach nie brak. Doskonale potrafi skomponować np. fragmenty Sienkiewiczowskiej trylogii z faktami historycznymi oraz opisać przy tym współczesny stan miejsc, terenów i obiektów opisywanych w książkach Sienkiewicza.

Kresy, czyli obszary tęsknoty

“Żegnajcie Kresy. Ale nie formułuję tego pożegnania jako czegoś ostatecznego, pragnę bowiem powracać do was fizycznie i psychicznie i pragnę mieć tę świadomość, że wytyczone po II wojnie światowej granice nie dzielą, ale łączą, że nie dzieli ale łączy historia – jakkolwiek była krwawa i okrutna… Żegnajcie, ale tylko teraz, w tej chwili, bo może już jutro, za kilka dni, miesięcy czy lat znowu się spotkamy, by się zadumać, by znaleźć mądrą radość życia”

Doktor ze Szczebrzeszyna

Urodził się w Odessie w 1885 roku. Jego rodzice byli ziemianami z Kresów. Jak wspominał po latach, w domu zawsze panowała atmosfera patriotyczna, mimo, że stale mieszkali w Rosji (Odessa, Moskwa, Wilno) nigdy nie było w domu ani jednego Rosjanina – nie przyjmowali u siebie zaborców.

Nieszczęśliwy Naczelnik

Julian Ursyn Niemcewicz napisał o nim w “Pamiętnikach czasów moich” – “oczy miał duże, smętne, twarz bladą, dość przyjemną. Najbardziej uderzył mnie w nim do samego pasa gruby warkocz włosów naturalnych czarną wstążką obwiedzionych”

Dzieje cichociemnych

“Należę do pokolenia, dla którego słowa Polska i Ojczyzna kojarzyły się zawsze z czymś wielkim i wręcz świętym. Miałem świadomość, że jako Polak jestem dłużnikiem tych wszystkich, którzy w powstaniach narodowych złożyli ofiarę życia lub cierpień i poniewierki dla wolności i niepodległości Polski… Zostając oficerem Wojska Polskiego w Niepodległej Polsce nie wątpiłem w wartość ideałów, z których wyrosła II Rzeczpospolita.”

Kolory prawosławia

“Piękno zbawi świat” – pisał w jednym ze swych utworów Fiodor Dostojewski. I zdaje się taka właśnie myśl przyświecała pomysłodawcom i wydawcom pięknego albumu “Kolory prawosławia. Polska”.

Wołanie z Wołynia, nr 102

Czytelnicy dwumiesięcznika “Wołanie z Wołynia” tuż przed minionymi Świętami otrzymali 102 jego numer. Z okładki “patrzy” kościół w Równem, bo tamtejsza parafia świętuje 20-lecie swego odrodzenia. A wewnątrz, jak zwykle, bardzo dużo ciekawych i pozytywnych treści.

Inwazja na Kresy

To “obrazki” z sowieckiej okupacji Grodna, Wilna czy Dzisny, to wspomnienia zwykłych mieszkańców czy żołnierzy, to nieznane losy żołnierskie i zapomniani bohaterowie jak ppor. Jan Bołbott – bohaterski dowódca obrony granicznej fortyfikacji w Tynnem. Bardzo interesujące są wspomnienia Anatola Sulika z Kowla, który doprowadził do odnalezienia grobu polskich oficerów zamordowanych przez sowietów po bitwie pod Szackiem.

“Zasypcie rowy nienawiści … teraz jest czas sprzyjający – czas nadziei i odwagi”

“Chcemy godnie przygotować się i w sposób szczególny przeżyć 10-lecie pielgrzymki Jana Pawła II na Ukrainę. Pragniemy aby to wydarzenie stało się prawdziwym świętem dla każdego i aby jednocześnie przypomniało narodowi ukraińskiemu tego świętego człowieka i te wartości, które on przyniósł na naszą ziemię”

Wicik Żywica

“Polsko! …Ty jesteś taką, jaką wymodliła u rodzicielki królowa Jadwiga. Jaka wyrysowała się tu w naszych duszach. Światła jak słońce! Dla zbrodniarzy surowa, ale rządna i sprawiedliwa! Piękna i miła dla wszystkich jak wiosna majowa. Taką jesteś!”

Polesie

“To tam w bagiennych ostępach zobaczyłem po raz pierwszy kłody z pszczołami… Tam właśnie na piaszczystych duktach stara szlachcianka herbu Hippocentaurus, prowadząc mnie, pochylała się co chwilę, sprzątała leżące gałązki, czyszcząc drogę niczym dywan czekający na nieznanego dostojnika. W tych zagrodach gościła mnie często wieloletnia samotność i polskie łzy wzruszenia. Bywało, że dom witał zapachem chleba z mąki gryczanej i dzielił się prastarym przepisem na pranie koszuli w popiele ugniatanym nogami…”

W innym świecie

Przyroda na kartach albumu to leniwa Prypeć i inne poleskie rzeki: Jasiołda, Lwa, Pina, Prostyr, Gniłucha. To jeziora, w których odbija się błękit nieba i białe chmury jak baranki, ale też wieczorna purpura zachodzącego słońca. To bezbrzeżne bagna, które wdzierają się do wiosek i przysiółków czyniąc z nich “poleskie Wenecje”, to wielkie połacie czasem lichych lasów, a czasem w jednym olbrzymim dębie odreagowujące ową mizerię.

Białoruś z nieba

“Album powstał również dla współczesnych, którzy znają historię swojej ojczyzny i szczycą się nią. Bo ona jak matka, była i zostanie dla nas najpiękniejszą na świecie. I powinniśmy o tym zawsze pamiętać”

Dzikie życie w centrum Europy

“Zwierzęta i ptaki, o których opowiada album nie znają granic administracyjnych, żyją według własnych praw … Póki w centrum Europy będą spokojnie żyły te ptaki i zwierzęta, szczęśliwą teraźniejszość i przyszłość mieć będą wszyscy Europejczycy. Nie dzielmy Europy, żyjmy w harmonii z dziką przyrodą!”

Żywa woda Polesia

“Na początku XXI wieku niemal cały obszar Europy został już przekształcony przez człowieka. Prawie nietknięta przyroda zachowała się już tylko na niewielkich 'wyspach'. Polesia Białoruskie jest prawdziwą perłą w tym delikatnym naszyjniku przyrodniczych klejnotów zdobiących kontynent”

Polesie, które odeszło

To tutaj ludzie jak w starożytnym Egipcie byli uzależnieni od wylewów wielkiej rzeki – Prypeci i jej mniejszych dopływów: Piny, Stochodu, Horynia. One powodowały, iż wiosną wsie zamieniały się w “poleskie Wenecje”, a trawę trzeba było kosić pod wodą. Do sąsiadów można było dostać się tylko łódką (bo mieszkali na kolejnej “hale” czyli goliźnie), ale łódką nie byle jaką, bo mogącą przewieźć kilku ludzi, wóz z koniem i kopicę siana.

Wołanie starych cmentarzy

“Polecajmy miłosierdziu bożemu dusze zmarłych leżących na tym cmentarzu i na tym drugim pod lasem” – zawsze modlił się mój proboszcz w Dzień Zaduszny. Ów drugi – to stary cmentarz prawosławny założony jeszcze w pamiętnym 1875 roku, na którym spoczywają dawni mieszkańcy wioski.

Bugiem do Kodeńskiej Pani

“Jak byłam mała, to mnie mama czasem nad Bug zabierała, siadałyśmy na trawie i mama mówiła, że jak się posłucha sercem, to można usłyszeć jak rzeka pacierze mówi, bo rzeka od Boga jest, żeby ludziom przypominać jak się modlić.”

101 numer “Wołania z Wołynia”

Pewnym krokiem “Wołanie z Wołynia” weszło w nową “setkę”. Właśnie ukazał się 101 nr tego pożytecznego czasopisma. Ci, którzy je otrzymują zapewne już je przeczytali, dla tych zaś, którzy popełniają tak karygodne zaniedbanie i jeszcze go nie prenumerują chciałbym na zachętę napisać słów kilka o ostatnim zeszycie.

Nieodkryty Wschód

Tu usłyszeć możecie ciszę w rżeniu janowskich arabów, podumać nad Bugiem, pomodlić się w sanktuarium, jakim kto chce: katolickim, prawosławnym, unickim, i poczuć prawdziwego kresowego ducha.

Nadberezyńcy

“Nadberezyńcy” to też książka o miłości, trwałej, żarliwej i takiej, która popycha do wielkich czynów i troski o dobro wspólne a nie tylko własne. Miłości, która może wszystko.

Grani-T-owe przewodniki

“2 brzegi Zbrucza”, “44 drewniane świątynie Ziemi Lwowskiej”, “83 świątynie Ziemi Tarnopolskiej”, “5 szlaków ze Lwowa” – to tylko niektóre tytuły serii ciekawych ukraińskich przewodników turystycznych opisujących obszary dawnych Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej.