Żywa woda Polesia

“Na początku XXI wieku niemal cały obszar Europy został już przekształcony przez człowieka. Prawie nietknięta przyroda zachowała się już tylko na niewielkich 'wyspach'. Polesia Białoruskie jest prawdziwą perłą w tym delikatnym naszyjniku przyrodniczych klejnotów zdobiących kontynent”

W 2003 roku, na Białorusi ukazał się przepiękny album fotograficzny pt.: „Prypeć: żywa woda Polesia”. Publikacja prezentuje urzekającą urodę głównej arterii wodnej Polesia. Zdając sobie sprawę, iż w naszym kraju album nie będzie łatwo dostępny postanowiłem zaprezentować go Czytelnikom naszego portalu.

Na początek wypada przybliżyć osoby Autorów. A są to postacie nietuzinkowe. Dr Aleksandr Kazulin, Poleszuk rodem z wioski Biełauszcza w Stolińskim rejonie. Absolwent Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu, pracownik Instytutu Zoologii Narodowej Akademii Nauk Białorusi. Ornitologom w Polsce postać ta jest bardzo dobrze znana, gdyż jest to jeden z najlepszych w świecie specjalistów „od wodniczki”. Dr Kazulin jest również organizatorem i inicjatorem licznych ekspedycji naukowych oraz konferencji poświeconych ochronie przyrody na Białorusi. Jest współtwórcą obszarów chronionych o randze międzynarodowej na mocy Konwencji Ramsarskiej oraz obszarów kluczowych dla ptaków (IBA). Członek-założyciel i dyrektor naukowy ogólnokrajowej organizacji ornitologicznej Ochrona Ptaków Białorusi. Współautorem albumu jest dr Igor Byszniou pochodzący z Witebszczyzny. Wieloletni pracownik najstarszego obszaru chronionego na Białorusi – Berezyńskiego Zapowiednika. Autor ponad 150 publikacji dotyczących ochrony przyrody. Reżyser, operator i scenarzysta 25 filmów przyrodniczych. Współzałożyciel Ochrony Ptaków Białorusi i jeden z jej dyrektorów.

„Na początku XXI wieku niemal cały obszar Europy został już przekształcony przez człowieka. Prawie nietknięta przyroda zachowała się już tylko na niewielkich ‘wyspach’. Polesia Białoruskie jest prawdziwą perłą w tym delikatnym naszyjniku przyrodniczych klejnotów zdobiących kontynent” – tak Autorzy rozpoczynają swą fotograficzną opowieść o Polesiu i Prypeci. Polesie Białoruskie jest fragmentem największego w tej części Europy kompleksu bagien, torfowisk i moczarów. Jego powierzchnię ocenia się na ok. 200 tys. km2. Główną rzeką Polesia jest Prypeć. Początek bierze w szackim rejonie na Ukrainie, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Polską, na Bugu, z którym zresztą (wg najnowszych badań) w nieodległej przeszłości była jednym systemem rzecznym, nim na północy lądolód ustąpił i Bug mógł odprowadzać swe wody poprzez Wisłę do Bałtyku. Pierwszych ok. 200 km rzeka płynie po terytorium Ukrainy, by tuż za ujściem Stochodu wpłynąć na teren Białorusi. Dalszych 500 km płynie po obszarze Białorusi, zaś w ujściowym odcinku znów wpływa na Ukrainę. Uchodzi do zbiornika Kijowskiego. Rzeka ma zmienną szerokość, w górnym biegu 15 do 50 m przy maksymalnej głębokości 3 m. Zaś im bardziej w dół, poszerza się nawet do 800 m, jej głębokość nie przekracza 8 m. Na wiosnę tworzy rozlewiska nawet 30-kilometrowej szerokości. Powierzchnia jej dorzecza wynosi ok. 121 tys. km2, z czego 52,7 tys. km2 (44 %) jest położonych na terenie Białorusi (ponad ¼ powierzchni tego kraju). Dorzecza buduje ok. 800 cieków o długości powyżej 1 km. Zlewnia w części białoruskiej jest w 42% zalesiona. Znajduje się tutaj również największe na Polesiu i trzecie co do wielkości w Białorusi jezioro – Czerwone, zwane też Kniaziem (43,79 km2).

Sama dolina rzeki to plątania meandrów, kanałów i starorzeczy, licznych strumieni i podmokłości. Fakt, iż dodatkowo w znacznym stopniu pokryta jest lasami różnego typu: olsami i łęgami, ale i dąbrowami, sprawia, że nie bez przyczyny Autorzy nazywają rzekę Amazonką Europy. Zasobne w pokarm i dogodne dla zwierząt i roślin siedlisko jest licznie zasiedlone przez wiele gatunków, które bytują tutaj przez cały rok, lub tylko sezonowo. To właśnie na poleskich bagnach zamieszkuje ponad połowa światowej populacji wodniczki. Tutaj również występują „nie ucywilizowane” bociany białe, które boją się ludzi i budują gniazda na samotnych drzewach. Cietrzewie punktualnie, jakby „od zegarka” zaczynają toki, a w płytkich kałużach, podczas żabich godów, zagęszczenie tych płazów wynosi nawet 100 osobników na m2. Całe to wielkie bogactwo zobrazowane jest w albumie na kilkuset fotografiach. Przewracając karty książki, Czytelnik jest jakby w podróży. Wędruje doliną Prypeci, o różnych porach dnia i roku, poprzez różne siedliska. Na Turowskich Łąkach zaskakuje go gwar jak w południe na ruchliwej ulicy miasta. Na niewielkim terenie przebywają tutaj setki tysięcy czajek, rycyków, kaczek – prawdziwy ptasi jarmark. U ujścia Horynia do Prypeci na rozległych podtapianych dąbrowach ma okazję obserwować liczące setki gniazd kolonie kormoranów, czapli siwych i białych oraz ślepowronów. Na wielkim i zdawałoby się cichym bagnie Zwaniec gniazduje liczna populacja wodniczki a uszatka błotna w gnieździe pod turzycami wychowuje młode. Starannie zamaskowany, wygląda z zarośli wierzbowych wystraszony łoszak. Wszystkie te obrazy i opisy maja jedną wspólną cechę – bogactwo, przepych przyrody, niepohamowanie i w ilości gatunków i w ich liczebności. Dodatkowo, co szczególnie cieszy przyrodnika, nie widać tam prawie znaku ludzkiej działalności. Barwne i nieraz bardzo długie opisy pod fotografiami przypominają mi stare albumy Włodzimierza Puchalskiego, które nie tylko zachwycały pięknymi, choć zwykle czarno-białymi fotografiami, ale też uczyły, dawały dużą porcję informacji o prezentowanych gatunkach.

Jak piszą Autorzy „wydaje się, że nic nie jest w stanie zagrozić takiej różnorodności form życia”. Jednak, jak sami dalej zaznaczają, złudne to wrażenie. Jeszcze na początku XIX wieku, kiedy większość terenów podmokłych w Zachodniej Europie została już osuszona tutaj nadal torfowiska zajmowały 27 tys. km2. Ale wkrótce i tu zaczęła się „wojna z bagnami”. Szczególnie dotkliwe były melioracje ostatnich 30 lat, zapoczątkowane w latach 60-tych XX wieku. W ich wyniku na Polesiu została osuszona ponad połowa torfowisk, wykopano ok. 10 tys. km kanałów, wiele rzek obwałowano, w tym fragmenty Prypeci i Jasiołdy. Rzecz jasna, iż owa „wojna” (jak zresztą chyba każda) nie mogła być ani dla człowieka ani dla przyrody wygraną. Uzyskane tą drogą użytki zielone szybko uległy przesuszeniu, wyjałowieniu, pola trzeba było coraz intensywniej nawozić, co w końcu przestało być opłacalne ekonomicznie. Przyroda zaś odcierpiała te wielkie plany socjalizmu gwałtownym spadkiem bioróżnorodności i zmniejszeniem ilości i liczebności zwłaszcza gatunków rzadkich.

W latach 90-tych ubiegłego wieku podjęto zatem środki zaradcze. W 1997, 1998 i 2002 roku odbyły się międzynarodowe konferencje poświecone ochronie Polesia. Po nich zaktywizowały się bardzo krajowe i międzynarodowe organizacje zajmujące się ochroną przyrody. Sporządzano plany ochrony i renaturalizacji zdegradowanych terenów Polesia. Równolegle rząd Białorusi ustanawiał kolejne obszary chronione: zakaznik krajobrazowy „Środkowa Prypeć” o powierzchni 950 km2, zakaznik „Sporowski” nad Jasiołdą – 188 km2 i zakaznik „Dzikie” dołączony do Parku Narodowego Białowieżskaja Puszcza. Szeroki zakres podjętych działań sprawia, używając znów słów Autorów, iż „jest nadzieja, że rozumna działalność ochroniarska człowieka pozwoli zachować unikalne dla Europy i Białorusi fragmenty dzikiej przyrody i uchroni od wyginięcia wiele rzadkich i ciekawych gatunków jakie tu żyją”.

Krzysztof Wojciechowski

Bysznioj I., K, Kazulin A., 2003, Prypeć: żywa woda Polesia, „Bielarus”, Mińsk.

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. parnikoza
    parnikoza :

    Jak pisac to uz po Bialorusku))) Мілая ды цудоўная Беларусь, калыска даўняй славянскай культуры…аселішча балотных духаў ды й зявроў, птушак, зачараваныя балоты… Гэта ўсе для мяне наша добрая суседка Беларусь..
    Milaja i cudowna Bielarus, kaliska dawnej slowianskej kultury…stanowaisko bolotnych duchow i zwierzat, ptakow, zaczarawanyja topi… To dla mnie nasza bobraja sasiadka Bielarus)