Przejścia nie będzie

Planowane polsko-ukraińskie przejście graniczne na Bugu w Zbereżach (powiat włodawski), nie powstanie. Oficjalny powód to brak 5 milionów złotych na jego budowę w przyszłorocznym budżecie.

O przejściu granicznym Zbereże-Adamczuki mówi się już przynajmniej od kilkunastu lat. Zabiegają o nie przede wszystkim samorządy powiatu włodawskiego, gminy Wola Uhruska (na terenie której miałoby być zlokalizowane) oraz rejonu szackiego na Ukrainie. Ułatwiłoby ono znacznie kontakty sąsiadów z obu stron Bugu, bo obecnie muszą jechać przez zatłoczone przejście w Dorohusk – „główną bramę” (pełną TIR-ów) na Wołyń, Kijów i w ogóle Ukrainę. Zasadność budowy przejścia potwierdza fakt, że partnerskie samorządy owocnie współpracują już wiele lat zwłaszcza w zakresie turystyki. Tereny po obu stronach Bugu są pod tym względem wyjątkowo atrakcyjne. W Polsce to Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, na Ukrainie – słynne Pojezierze Szackie z największymi w tym kraju jeziorami. Prowadzone są wspólne (w tym także i z Białorusią, bo granica trzech krajów tu właśnie leży) projekty turystyczne w oparciu o walory Polesia (np. projekt Trzy Polesia), wydawane drukiem przewodniki w języku polskim, ukraińskim, rosyjskim, angielskim, niemieckim. Samorządowcy, animatorzy ruchu turystycznego, przedstawiciele NGO-sów działających na Polesiu, naukowcy, spotykają się często na konferencjach, sympozjach, warsztatach i dawniej i współcześnie inicjowanych przez władze gmin i powiatu przy współpracy z NGO-sami (głównie Ekologiczny Klub UNESCO i Stowarzyszenie Poleskie). Motorem owocnej współpracy różnych instytucji był swego czasu Janusz Kuśmierczyk. To on też zainicjował różnego rodzaju imprezy kulturalne, w miejscy przyszłego przejścia, czyli na brzegu Bugu w Zbereżach. Między innymi obywały się tam koncerty, na których grali też lirnicy.

W ubiegłym roku w miejscu tym odbyły się Dni Dobrosąsiedztwa. Przez „wybudowane” specjalnie na tę okazję przejście graniczne na pontonowym moście przeszło w ciągu kilku sierpniowych dni ponad 20 tys. osób – co również świadczy o potrzebie budowy stałego przejścia. Wiadomo jednak, że budowa przejścia granicznego to jest ciężar finansowy nie do uniesienia dla samorządów, nawet bogatych, a do tych z całą pewnością nie należą wspomniane, nadbużańskie.

Stąd też Sławomir Zawiślak, poseł PiS z Zamojszczyzny, dnia 27 stycznia tego roku zgłosił poprawkę do projektu ustawy budżetowej na 2012 rok, w której przewidywał wydzielenia 5 mln złotych na budowę wspomnianego przejścia. Propozycja spotkała się jednak z frontalnym atakiem koalicji. Wszyscy „nasi” lubelscy koalicyjni posłowie byli przeciw. A dokładniej: Mariusz Grad, Grzegorz Raniewicz, Stanisław Żmijan (wszyscy z PO) oraz Franciszek Stefaniuk i Genowefa Tokarska (oboje z PSL). Solidarnie dołączył do nich świeżo upieczony, młody, by nie rzec młodociany (27 lat) poseł Ruchu mającego za patrona rodowitego mieszkańca Lubelszczyzny – poseł Marek Poznański. Nazwiska PT. Posłanek i Posłów przytaczam celowo za „Nowym Tygodniem” (http://nowytydzien.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=2217:koalicja-nie-chce-przej%C5%9Bcia&Itemid=44) aby mieszkańcy Lubelszczyzny wiedzieli w czyje troskliwe ręce oddali swą świetlaną przyszłość. A Kresowiacy by zobaczyli, że nic się nie zmieniło od czasów przedrozbiorowych. Nadal liczy się przede wszystkim dobro „familii”, znaczy partii, a nie własnych „oddanych”, znaczy wyborców.

Ci ostatni nie poddają się jednak. Mimo braku zrozumienia u wybranych przez siebie przedstawicieli twardo obstają przy potrzebie budowy mostu łączącego sąsiadujące kraje (warto też dodać, że kilka kilometrów dalej od lat planowane jest przejście kolejowe z Białorusią, w miejscy danego, przedwojennego, mostu kolejowego na trasie Brześć-Chełm), bo widzą w tym wielkie szanse. Jeśliby zaś udało się z sukcesem zakończyć starania o oba wspomniane przejścia, byłby to ważny czynnik integrujący trzy części trzeciego na świcie, trójstronnego Międzynarodowego Rezerwaty Biosfery – Polesie Zachodnie, który, mamy taką nadzieję już wkrótce powstanie bo stosowne porozumienie zostało podpisane w ubiegłym roku. Póki co, mimo braku przejścia włodawscy samorządowcy zapowiadają na sierpień tego roku kolejne Dni Dobrosąsiedztwa nad Bugiem, bo to rzeka, która tak naprawdę nie dzieli, a łączy narody.

Zaś posłowie, i to ci, którzy na Wiejską zajechali „na grzbietach” wyborców z naszego regionu zawiedli na całej linii. Ale za to nie raz jeszcze zapewne usłyszymy puste frazesy o „rozwoju Polski wschodniej”, „potrzebie wsparcia” itd. Jak również jeszcze bardziej puste (o ile to możliwe) słowa o „stosunkach dobrosąsiedzkich z Ukrainą”, „poprawianiu relacji”, „wyciąganiu dłoni” itd.

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply