Dzikie życie w centrum Europy

“Zwierzęta i ptaki, o których opowiada album nie znają granic administracyjnych, żyją według własnych praw … Póki w centrum Europy będą spokojnie żyły te ptaki i zwierzęta, szczęśliwą teraźniejszość i przyszłość mieć będą wszyscy Europejczycy. Nie dzielmy Europy, żyjmy w harmonii z dziką przyrodą!”

“Dzikie życie w centrum Europy” – pod takim tytułem ukazał się kolejny album autorstwa Siergieja Plytkiewicza, białoruskiego fotografa przyrody i wydawcy. Jego dziełem są nie tylko albumy przyrodnicze, ale także te ocierające się o kulturę i etnografię, zaś jego wydawnictwo Ryftur obok cennego żurnala „Dzika Przyroda” wydaje także przewodniki, mapy. Owym centrum Europy jest oczywiście Białoruś i to o przyrodzie tego właśnie kraju „opowiada” wspomniany album. Przyrodzie, która dla polskiego odbiorcy powoli staje się legendarną. Nie tylko z powodu stosunkowo trudnej dostępności (mimo geograficznej bliskości), ale też z powodu jej piękna. O ile o gospodarce czy życiu codziennym na Białorusi słyszałem różne opinie, o tyle nie znam człowieka, który pojechał na Białoruś w celach przyrodniczych i wrócił zawiedziony. Opisywany album potwierdza tylko fakt, że przyroda Białorusi jest jedną z najdzikszych i najpiękniejszych w Europie. Album jest opowieścią o niej, tak fotograficzną jak i tekstową. Bowiem każda niemal fotografia opatrzona jest krótkim, niekiedy bardzo refleksyjnym i głębokim komentarzem. Wędrówka po białoruskiej przyrodzie odbywa się zgodnie z naturalnym cyklem zmienności pór roku. „Witają” czytelnika tokujące żurawie, przygniecione jeszcze nieco śniegiem zawilce, przebiśniegi czy zeszłoroczna żurawina. Wychudzone niedźwiedzie walczą o padlinę porzucając wizerunek dobrodusznego misia co to lubi miodek. Tokują cietrzewie, bataliony, czajki. Konie Przewalskiego, które uciekły z Ukrainy przed kłusownikami wygrzewają się w wiosennych promieniach słońca. Dąbrowy zalane „po pas” wodą przyglądają się swoim odbiciom. Nadchodzi czas lęgów i wychowu młodych. Baraszkują niedźwiadki, małe wilczki walczą o pokarm, sójka broni swych młodych przed puszczykiem mszarnym, na szczytach wysokich drzew dorastają w gniazdach rybołowy, gadożery i orliki. Jesienią żurawie zbierają się do odlotu, spasiony miś katula się do gawry. Zimę wita „puszcz imperator” grubym, kudłatym „futrem”, wilki wychodzą na żer… I znów wiosna, cykl przyrody się zamyka.

Cennym uzupełnieniem jest wywiad z autorem pt.: „Dzika życie w oryginalnym znaczeniu i bez podtekstu”, zamieszczony w nr 4/2009 czasopisma „Dzika Przyroda”, który znajdzie Czytelnik pod następującym linkiem: [link=http://www.wildlife.by/index.php/magazine-wildlife/42009/1209-dj] Autor opowiada w nim o kulisach powstania albumu a także o swoich fotograficznych fascynacjach. Z pasją i zachwytem, które można wyczuć czytając tekst, opowiada o wielogodzinnych obserwacjach baraszkujących lisiąt i równie wielogodzinnym, tyle że bezowocnym czekaniu na głuszcowe toki. Mówi o tym ile cierpliwości i szczęścia musi mieć każdy fotograf przyrody. Po przeczytaniu tego wywiadu człowiek innymi oczami patrzy na fotografie w albumie. Widzi nie tylko cudownego, tokującego głuszca, ale gdzieś tam w podświadomości rodzi się współczucie dla tego, który je zrobił siedząc godzinami w chłodzie i bezruchu. Patrząc na majestatycznego niedźwiedzia oczami wyobraźni widzi też gdzieś tam zaczajonego fotografa, który być może … się boi.

Jedno z ostatnich zdjęć albumu przedstawia dwa bociany białe stojące w sadzawce jeszcze lekko skutej lodem. Autor komentuje: „Jakby nie było chłodno i jaki śnieg nie padał bociany i tak przylecą do serca Europy. Dlatego, że tu jest ich ojczyzna, że muszą wyprowadzić tu młode. I tak będzie zawsze”. I z ostatnim zdaniem niestety nie zgodzę się. Kiedyś w nieistniejącym już Biuletynie PKE zobaczyłem fotoreportaż ze Szwecji z takim mniej więcej komentarzem „kraj, w którym wszyscy kochają przyrodę a gniazda bocianów są puste”. Niestety zawsze istnieje groźba, że nadejdzie czas, kiedy gniazda bocianów zostaną puste a skowronek zaśpiewa po raz ostatni. Aby to całe piękno zachować nie można liczyć tylko na samą przyrodę, trzeba to dzikie życie i w centrum Europy i poza nim aktywnie chronić. I takie właśnie przesłanie płynie z albumu S. Plytkiewicza. Autor dosadnie wyraża to w słowach: „zwierzęta i ptaki, o których opowiada album nie znają granic administracyjnych, żyją według własnych praw … Póki w centrum Europy będą spokojnie żyły te ptaki i zwierzęta, szczęśliwą teraźniejszość i przyszłość mieć będą wszyscy Europejczycy. Nie dzielmy Europy, żyjmy w harmonii z dziką przyrodą!”

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply