Polesie

“To tam w bagiennych ostępach zobaczyłem po raz pierwszy kłody z pszczołami… Tam właśnie na piaszczystych duktach stara szlachcianka herbu Hippocentaurus, prowadząc mnie, pochylała się co chwilę, sprzątała leżące gałązki, czyszcząc drogę niczym dywan czekający na nieznanego dostojnika. W tych zagrodach gościła mnie często wieloletnia samotność i polskie łzy wzruszenia. Bywało, że dom witał zapachem chleba z mąki gryczanej i dzielił się prastarym przepisem na pranie koszuli w popiele ugniatanym nogami…”

Do obfitej niczym wiosenne wylewy Prypeci literatury o Polesiu w roku 2009 dołączyła jeszcze jedna, godna polecenia pozycja. To album dawnych i współczesnych fotografii z Polesia pod takim właśnie tytułem – „Polesie”. Autorem albumu jest Krzysztof Hejke, profesor sztuk filmowych, podróżnik i uczestnik wielu wypraw w różne regiony świata (Himalaje, Alaska, Afryka, Andy, Kaukaz) oraz, co dla mnie najważniejsze, autor albumów o dawnych Kresach: „Świątynie Kresów”, „Ludzie Kresów”, „Tam gdzie lwowskie śpią orlęta” i in. W przygotowaniu albumu udział wzięli także: Katarzyna Rzehak, historyk sztuki i dziennikarka i Jarosław Książek, historyk, dyplomata i publicysta.

Polesie, choć kraina to bagnista, dzika i o mało urodzajnych glebach, urodziła albo wykarmiła już niejednego wielkiego pisarza. Bo to i Wańkowicza i Kieniewicza, Rodziewiczównę i Orzeszkową, Niemcewicza, Kraszewskiego i Kapuścińskiego. Przeto i stronic o tej europejskiej Amazonii zapisano stosy. Przyroda i oryginalność kulturowa ściągała na te tereny badaczy (jak Jerzy Obrębski) czy malarzy i fotografików, od Napoleona Ordy począwszy, poprzez Leona Wyczółkowskiego, Zofię Chomętowską, a na …Krzysztofie Hejke skończywszy. Ale to na razie tylko, bo pewien jestem, że nie jedno jeszcze pióro łamać się będzie nad opisywaniem piękności tej bagiennej krainy i nie jedna ani nawet tysiąc „kliszy” zostanie zużytych na tegoż piękna utrwalanie.

Każdy z fascynatów Polesia „zaskakiwał” je w innym czasie, warunkach i utrwalał zostawiając piętno własnego spojrzenia, cząstkę siebie. Napoleon Orda rysując piękne grafiki poleskich miast i rezydencji, Józef Ignacy Kraszewski opisując sobie charakterystycznym barwnym i dowcipnym językiem całą poleską rzeczywistość od dróg po specyficzny mentalny typ Pińczuka, Ossendowski „malował” słowem cudną poleską przyrodę, jednak zachwyt ów co i raz przerywał odgłos śmiercionośnego, myśliwskiego wystrzału, Obrębski pozostawił swoje unikatowe badania etnosocjologiczne, w powieściach Piaseckiego czai się ukryty sowiecki szpieg czy pogranicznik. A czym zaskakuje Hejke? Niech sam „opowie”: „To tam w bagiennych ostępach zobaczyłem po raz pierwszy kłody z pszczołami… Tam właśnie na piaszczystych duktach stara szlachcianka herbu Hippocentaurus, prowadząc mnie, pochylała się co chwilę, sprzątała leżące gałązki, czyszcząc drogę niczym dywan czekający na nieznanego dostojnika. W tych zagrodach gościła mnie często wieloletnia samotność i polskie łzy wzruszenia. Bywało, że dom witał zapachem chleba z mąki gryczanej i dzielił się prastarym przepisem na pranie koszuli w popiele ugniatanym nogami… To tu, w zaściankach szlacheckich przetrwała świadomość lepszego pochodzenia, mimo to że mało kto potrafi dziś przywołać swoje zawołanie lub określić herb… Tylko tu, na Polesiu widziałem najbardziej urokliwe, zapomniane cmentarze, ozdobione drewnianymi krzyżami, niepomne komu los je przeznaczył”. Wszystko to możemy oglądać z albumie Krzysztofa Hejke. Stare, przedwojenne zdjęcia pochodzą z kolekcji Danuty Ellert, wszystkie pozostałe są dziełem Autora. Ułożone są rozdziałami: rys historyczny, krajobraz, architektura, ludzie, cmentarze, współczesność. Oryginalność albumu zasadza się na tym, że Autor raczej omija te znane i „oklepane” miejsca na Polesiu, a za to szuka pewnych „smaczków”: bartników, potomków szlachty, pustelników, rybaków, jakichś różnych „lokalnych oryginałów”, którzy właśnie nadają dodatkowo kolorytu tej krainie, zagubionych cmentarzy, mało znanych futorów itp. I to jest też największa w moim odczuciu wartość albumu. Bo o Pińsku, Brześciu czy Drohiczynie Poleskim miłośnicy Kresów wiedzą niemało, ale o Helenie Nikołajczyk z Taborek, która sama nauczyła się fotografować jeszcze w latach 40., albo o Wacławie Trzeciaku działającym w powojennym, patriotycznym Związku Obrońców Wolności – mało kto.

Na stronie tytułowej książki Autor zamieszcza bardzo ważne przesłanie: „By ta kraina przetrwała do czasu, bym z synem mógł ją przemierzyć raz jeszcze”. I oby przetrwała…

Krzysztof Wojciechowski

Krzysztof Hejke, Polesie, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2009.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply