“…już zaś przewyższa je miasto Czemiernice, dla piękności ogrodów i wspaniałego pałacu, od wielkiego niegdyś męża Henryka Firleja Arcybiskupa Gnieźnieńskiego wystawionego…”

Leniwe toczy swoje wody Tyśmienica – dawniej rzeka graniczna Korony i Litwy – najpierw na północ, aby koło Niewęgłosza zawrócić znów na południe i w okolicy Kocka połączyć się z Wieprzem. W objęciach Tyśmienicy oskrzydlonych od południa ciemną ścianą Borów Czemiernickich leży miejscowość i gmina Czemierniki. Ziemia to malownicza, spokojna i brzemienna historyczną spuścizną.

Ludzie osiedlali się tutaj, jak wskazują wykopaliska, już w epoce kamienia. Jednak najstarszym, materialnym i nadziemnym znakiem osadnictwa w dolinie Tyśmienicy jest grodzisko w Niewęgłoszu datowane na X-XII wiek. Żywa jest wieść o odnalezieniu w latach 70-tych, podczas prac melioracyjnych, miecza Wikingów. Uważa się, że pochodził on z taboru kupieckiego, ale kto wie, być może srodzy wojownicy Północy wędrowali tędy na południe, na swych skrzydlatych łodziach. Zaś na kartach historii pojawiła się miejscowość Czemierniki w XIII wieku, kiedy to założono tutaj parafię rzymskokatolicką. Sama nazwa miejscowości jak można domniemywać pochodzi od pięknej acz trującej rośliny ciemiężcy, która zapewne obficie porastała niegdyś dolinę. Jeszcze ciekawsza jest etymologia nazwy samej Tyśmienicy. Według Apolinarego Nosalskiego, autora „Opowieści znad Piwonii” pochodzi ona od słów przeprosin jakie po długim okresie niesłusznego gniewu wyrzekli do siebie dwaj przyjaciele Piotr i Jan – „tyś mi nic nie winien”.

Firlejów dziedzictwo

Złoty okres dla Czemiernik rozpoczął się wraz z początkiem XVI wieku kiedy to na ponad 170 lat stają się własnością rodu Firlejów. Mikołaj Firlej herbu Lewart, hetman wielki koronny wystarał się dla Czemiernik o prawa miejskie. Otrzymały je Czemierniki od króla Zygmunta I Starego pół tysiąclecia temu – w 1509 r. A utraciły w wyniku carskich represji po powstaniu styczniowym. Rozkwit miasta przypada na czas, kiedy jego właścicielem zostaje Henryk Firlej, sekretarz królewski, biskup łucki i płocki, Prymas Polski. To on na początku XVII wieku buduje w Czemiernikach kościół p.w. św. Stanisława, który stoi tu do dziś będąc charakterystycznym, trwałym elementem w płaskim, podlaskim krajobrazie tej ziemi. Wystawia też sobie Firlej w Czemiernikach rezydencję, będącą podówczas jedną z najdoskonalszych budowli „palazzo in fortezza”, czyli zespołu pałacowo-obronnego typu nowowłoskiego na ziemiach Rzeczypospolitej. Była to forteca, na którą składał się mur ceglany z czterema bastionami, opasany wałami ziemnymi, oblany wodami stawu i fosy. Wewnątrz murów znajdował się pałac Prymasa w stylu późnorenesansowym, zabudowania gospodarcze oraz słynne na całą Rzeczypospolitą czemiernickie ogrody. O nich to Szymon Starowolski, kantor tarnowski, polityk i pisarz, pisał w 1632 roku, w swoim dziele „Polska albo opisanie położenia Królestwa Polskiego” tak: „… już zaś przewyższa je miasto Czemiernice, dla piękności ogrodów i wspaniałego pałacu, od wielkiego niegdyś męża Henryka Firleja Arcybiskupa Gnieźnieńskiego wystawionego…”. Zaś niezastąpiony Słowik Geograficzny Królestwa Polskiego, donosi: „W r. 1622 Henryk z Dąbrowicy Firlej, biskup płocki, wystawił tu wspaniały pałac i założył tak piękne ogrody, że Czemierniki słynęły w kraju jako jedna z najpiękniejszych miejscowości”. Dziś, z Firlejowskich piękności niewiele się zachowało. Pałac, przebudowywany wielokrotnie na przestrzeni wieków podobny jest dziś raczej do kamienicy mieszczańskiej gdzieś na zamojskiej starówce. Przeglądając się w wodach stawu duma zapewne o swej wspaniałej przeszłości. Na terenie słynnych ogrodów dziś panuje niemal wyłącznie natura, co również jest piękne, ale zda się, że dalekie od zamysłu Prymasa. Resztki fortecznych murów wskazują na potęgę tego miejsca, zaś piękna brama wjazdowa jest niestety zawarta na głucho. W chwili obecnej czemiernicka zespół jest własnością Fundacji „Fortalicja Czemierniki”, która planuje odnowienie i udostępnienie tego zabytku, ale na to trzeba wiele czasu i jeszcze więcej pieniędzy.

Po Firlejach właścicielami Czemiernik byli Sobiescy (Jan III – późniejszy król i Jakub). Potem Wincenty Krasiński – ojciec jednego z wieszczów romantyzmu, autora „Nieboskiej Komedii” Zygmunta Krasińskiego, a jeszcze później Józef Kotarbiński, dziadek słynnego filozofa-prakseologa prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Ostatnim właścicielem Czemiernik był Karol Roger Raczyński – pionier polskiego automobilizmu.

Warto dodać, że czas II wojny światowej odbił się silnym echem na tych terenach. To tutaj, w czemiernickiej szkole gen. Franciszek Kleeberg przeprowadził ostatnią przed bitwą kocką odprawę oficerów. Kilka kilometrów dalej na Tyśmienicy koło Tchórzewa przeprawiał się po zbudowanym moście, na zachód. Dziś to miejsce upamiętnia głaz ustawiony staraniem Czemiernickiego Towarzystwa Regionalnego. We wspomnianej szkole nauczycielem był pochodzący z Jasła wielki patriota Michał Stefan Lisowski, instruktor harcerski, w czasie okupacji twórca drużyn harcerskich ZWZ, rozstrzelany przez Niemców w 1940 roku. Gimnazjum w Czemiernikach od 2003 roku nosi jego imię. W okolicy działał niezłomny major Hieronim Dekutowski „Zapora”. Wśród ludzi krąży też legenda o zakopanej podobno gdzieś w Borach Czemiernickich buławie marszałka Rydza-Śmigłego.

Unikalna dolina

Najcenniejszym elementem przyrodniczym jest tu dolina Tyśmienicy. Rzeka, mimo, że na znacznej długości zgwałcona przez meliorantów, akurat tutaj, w granicach gminy zachowała najmniej zmieniony charakter. Ornitologom znana była do wielu lat. Na wiosennych rozlewiskach Tyśmienicy zbierały się setki, jeśli nie tysiące ptaków siewkowych. Jest też dolina jednym z „zagłębi” błotniaków popielatych i derkaczy. Zwłaszcza ten ostatni jest ważnym gatunkiem, bo wymierającym w skali świata. W nieodległych kompleksach leśnych gnieździł się bielik i największa nasza sowa – puchacz. Częstymi gośćmi w dolinie są bociany czarne i czaple białe. Ale prawdziwe cudo kryją nadtyśmienickie torfianki. To strzebla przekopowa – niewielka ryba, ale bardzo rzadka. Wpisana do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, gdzie zebrano wszystkie najrzadsze w naszym kraju gatunki. W leniwym nurcie rzeki mogą utrzymać się całe łany chronionych grążeli żółtych. Nie dziwi zatem fakt, że dolinę włączono w skład sieci ekologicznej NATURA 2000. I co ciekawe tutejsi nie widzą w tym żadnego niebezpieczeństwa. Wiedzą, że nikt im nie zabroni gospodarować tak jak dawniej, a dzięki „znakowi firmowemu” NATURY 2000 liczą, że ich dolina stanie się sławna. Już teraz Czemiernickie Towarzystwo Regionalne wraz z Urzędem Gminy i lubelskimi organizacjami prowadzi akcje edukacyjne, szkolenia, zajęcia dla dzieci nt. sieci NATURA 2000, walorów doliny Tyśmienicy, agroturystyki, ekoturystyki itp. Na ich efekty z pewnością nie trzeba będzie długo czekać.

Ziemia kapliczkami znaczona

Wjeżdżając na teren gminy od razu je widzisz. Krzyży i kapliczek na naszej ziemi na szczęście nie brakuje, ale takie jak tu – rzadko zobaczysz. Piękne, murowane, pobielane i … bardzo liczne. Samych tylko zabytkowych jest na terenie gminy ok. 20-tu. Stoją przy domostwach, na rozstajach dróg, koło cmentarzy. Same pełnią nieraz funkcję cmentarzy, bo spoczywają pod nimi dziesiątki a może i setki ofiar morowego powietrza i zarazy, która niegdyś często nawiedzała te tereny. Zda się, że lękała się tylko królewskiego majestatu, bowiem Zygmunt III Waza schronił się tutaj wraz z całym dworem przed panującą w Krakowie zarazą – i ocalał. Czemiernickie kapliczki otaczają niby forpoczty kościół – dziś już dekanalny. Obojętnie z której strony by nie jechać do Czemiernik i tak najpierw trafi się przy drodze jakaś kapliczka, a za chwilę majaczą w dali dwie wieże świątyni. Obok niej stoi mansjonaria, założona pierwotnie dla jezuitów. Obecnie budynek jest pusty i czeka na swoją nową rolę. Wielkość parafii i pewna siła oddziaływania prymasowskich dóbr sprawiły, że przez wiele lat była to jedyna w okolicy świątynia. I dziś jeszcze w gminie jest jedna tylko jeszcze kaplica filialna parafii w Radzyniu Podlaskim. Ważnym sakralnym elementem gminy jest cmentarz grzebalny z XVIII-wieczną metryką, mogiłą powstańców styczniowych i drewnianą kaplicą św. Ludwika. Osobliwe wrażenie sprawiają stojące na nim stare, drewniane krzyże.

Dobra ziemia rodzi dobrych ludzi, lub ich ku sobie przyciąga. A panteon znanych i zacnych osób jest szerszy, niż ci tylko, wcześniej wymienieni. To tutaj w Bełczącu urodziła się poetka Marianna Bocian, która pisała w wierszu „z ziemi poczęcia” o tej swej rodzinnej: „Do dziś jesteś jeszcze szczodra i wdzięczna/choć tak trudna w uprawie od wschodu do zachodu słońca,/ a nawet i po zachodzie, gdy zachodzi potrzeba!”. Czy w wierszu „Podlasie! Podlasie!” świadoma historii pisała: „złocistokłose Podlasie nie może stać się zrytmizowanym sonetem/jest słoneczną kolebką odradzających się rytmów Polonii/łączącej ludzi z łanami zbóż, łąkami, rzekami, lasami/tu pieśni pełne urody życia i pracowitej jawy/zbyt często kończyły się trenem poległych/Podlasie jest ciągle czystym alfabetem ojczyzny”. I dalej: „Panie, Stwórco Ziemi i dawco Życia na niej/przywróć słoneczną radość ludziom Podlasia/niech nikt już w naszej mowie nie drwi/z pracy w świętych polach i dobrego gospodarza”. Poetka spoczywa na cmentarzu w Czemiernikach. Na nim w skromnym grobie leży też ks. prałat Jan Poddębniak, żarliwy i zacny kapłan, wrażliwy na potrzeby ludu – zwany „chłopomanem”, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W Czemiernikach przyszedł na świat Feliks Skubiszewski, profesor nauk medycznych, wieloletni pracownik i patron Uniwersytety Medycznego w Lublinie.

A i współcześni starają się dorównać poprzednikom. Spotkasz tu aktywnego wójta, któremu autentycznie zależy na rozwoju gminy czy energicznego radnego z Bełcząca troszczącego się o stary dworek w tej wsi. Zaś w Stoczku osiedli w 1990 roku bracia franciszkanie budując tam klasztor i dom opieki społecznej, w którym samotne matki będą mogły zostawiać pod opieką starszych osób swoje pociechy. Idea ta ma zapewnić matkom czas na podjęcie pracy, a osobom starszym poczucie wartości i tego, że są ważne i potrzebne. Niewątpliwie najbarwniejszą postacią jest tu brat Stefan Banaszczuk, chłop stąd. Opiekuje się pszczołami, opowiada, również o tragicznym wydarzeniu, jakim była śmierć 20-tu parafian z Czemiernik w czasie pielgrzymki do Medjugorie w 2002 roku – on jako jeden z nielicznych przeżył. A kiedy zachodzi potrzeba i przychodzą zimowe zamiecie śnieżne bierze termos gorącej herbaty, siada na ciągnik uzbrojony w pług i odśnieża drogi dojazdowe do okolicznych gospodarstw. Ze Skok pochodzi zaś ks. Adam Sobieszek, rzeźbiarz i człowiek bardzo wrażliwy. Warto przytoczyć kilka cytatów z jego eseju pt.: „W dolinie Małej Rzeki”, pisze m.in.: „Ojczyzna, którą się pozna, zrozumie i pokocha, staje się naszą ojczyzną. Nawet jeśli pochodzimy skądinąd.”, „Oprócz tego, co wielkie i nadaje pęd życiu, potrzeba i tego, co małe. Tak, jak las nie składa się z samych tylko wielkich drzew. Piękne jest to, czego jest mało, co jest niepowtarzalne. Tu nawet każdy pszczeli ul wydaje się mieć swoją twarz i swój charakter.”, „Z pewnością wieś musi być już inna i nie o to chodzi, żeby powrócić do czasów, gdy orało się wołami i sierpem ścinało kłosy. Niemniej bogactwem pozostają na zawsze konkretne wartości. Wśród nich ta, że społeczność takich środowisk nie była tylko wioską starców, lecz tętniło tu radosne młode życie i to w obfitości. Więzi między tymi ludźmi były bardzo bliskie. Gdy dzisiaj tak troszczymy się o przyrodę, uważajmy, żeby polska wieś nie stała się ani rezerwatem, ani skansenem, ani jedynie kombinatem przemysłu spożywczego, lecz ciepłym domem. Niech pozostanie alternatywą dla tych, którzy będą tu chcieli żyć nie dla sentymentu czy z konieczności, lecz dlatego, że tutaj zechcieli mieć swój dom i wcale nie są pozbawieni tego, co mają inni.”

Przechadzam się czasem po Czemiernikach, spotykam z ludźmi, rozmawiam. Panuje tutaj spokój i dobry klimat. Czasem wręcz jak z filmu „U Pana Boga za piecem”, zwłaszcza kiedy trafi się taki obrazek: radiowóz na tle kościoła. Można tutaj pofotografować, poobcować z bogatą historią, porozmawiać z dobrymi, zaangażowanymi i oddanymi dla tej ziemi ludźmi. Obce dziecko powie „dzień dobry” na ulicy, tak zwyczajnie, po prostu, a pani sprzedawczyni w niewielkim sklepiku koło kościoła zaserwuje wyborne, oryginalne czemiernickie lody.

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply