Wołanie starych cmentarzy

“Polecajmy miłosierdziu bożemu dusze zmarłych leżących na tym cmentarzu i na tym drugim pod lasem” – zawsze modlił się mój proboszcz w Dzień Zaduszny. Ów drugi – to stary cmentarz prawosławny założony jeszcze w pamiętnym 1875 roku, na którym spoczywają dawni mieszkańcy wioski.

„Te drugie”

Jest ich w na obecnych wschodnich kresach naszej ojczyzny cała masa, niekiedy kilka w jednej parafii: prawosławne, greckokatolickie, mogiły powstańców styczniowych, wojenne – z I wojny, z wojny 1920 r., z II wojny. W opracowaniu dla byłego województwa zamojskiego zestawiła je wszystkie pani Danuta Kawałko. Z jej wyliczeń wynika, że jest ich bez mała 300 tylko w dawnym województwie zamojskim, które jest tylko częścią naszych obecnych kresów. Zwłaszcza na wschodnich i południowo-wschodnich ich krańcach przeważają cmentarze greckokatolickie i prawosławne, stąd nazywane są niekiedy przez miejscowych „ruskimi cmentarzami”. Czasem leżą gdzieś w oddaleniu a czasem tuż za płotem czy wręcz stanowią całość z cmentarzem rzymskokatolickim (jak choćby w Horyszowie Ruskim). Niekiedy ocalały na nich piękne kamienne nagrobki (zwykle wykonane przez mistrzów z Brusna albo z łemkowskiego Bartnego). Innym razem metalowe krzyże a najczęściej stare drewniane rozpadające się krzyże, które „ząb czasu”, deszcze i jesienne słoty, zimowe mrozy a latem palące słońce, wbijają w ziemię, kruszą i rozsypują.

Stare cmentarze i pamięć

Stare cmentarze potrzebują pamięci. Historia nie obeszła się z nimi łagodnie. Wielu już nie ma, inne zostały zapomniane a nawet zniszczone. Wiele z nich ocalało tylko dlatego, że rosły na nich wysokie drzewa (albo tyle z nich ocalało, ile ochroniły te drzewa). Bo jakoś głupio było zapewne kraść drzewo z cmentarza. To one stały się mimowolnymi stróżami nekropolii, one nieraz ocaliły je przed „zaradnością” okolicznych gospodarzy, którzy niekiedy nie zawahają się usunąć krzyża czy zaorać kawałek cmentarza pod buraki albo kartofle. Należy o tych zielonych stróżach pamiętać – czarną niewdzięcznością jest dożynanie ich resztek w ramach tzw. ochrony i pielęgnacji.

Stare nasze „ruskie” cmentarze na obecnych Kresach potrzebują opieki i ratunku tak jak i nasze polskie na byłych Kresach, bo umierają na naszych oczach. Ich odnawianiem zajmują się pasjonaci (np. z lubelskiego Towarzystwa dla Natury i Człowieka albo z „Magurycza”), starają się dbać o nie prawosławni, bo to ich dziedzictwo. Jednak czy tylko ich. Ilu z nas ma w swoich rodzinach przodków, którzy np. po II wojnie światowej, jak to się mawiało, „przechrzcili się” zwykle z prawosławia na rzymski katolicyzm. Czy nazwiska na nagrobkach pisane cyrylicą czymś, poza literami, różnią się od obecnych („???????? – Bieguniec”, „????? – Waszczuk”, „??????? – Romaniuk”, można by tak długo). Przejdźcie się po cmentarzach waszej okolicy, poczytajcie (jeśli potraficie) „ruskie” napisy, a ze zdziwieniem nieraz zobaczycie, że to wasze nazwiska. I zapewniam, że nie będzie to tylko zbieg okoliczności. Bo często spoczywają tam nasi przodkowie, o których wiemy tak mało. A nawet jeśli leżą tam ludzie nam obcy, to warto się nimi zająć bez względu na trudną historię naszej ziemi. Umarli już w niczym nie zaszkodzą. Zmarłym należy się szacunek. Warto je zachować, bo leżą na nich ludzie, którzy rodzili się na tej ziemi jak my, orali ją i zbierali z niej plon i w końcu spracowani legli w niej na jakimś malowniczym pagórku – stając się jej częścią. Zwłaszcza, że czasami nie trzeba wiele by zadbać o cmentarz: ogrodzić, przyciąć krzewy, postawić wywrócone nagrobki. A czasem trzeba jeszcze mniej: nie wyrzucać odpadów, nie niszczyć nagrobków, nie podorywać.

Bo kiedy zostaną zaorane zniknie nie tylko ważny element krajobrazu i historii naszej ziemi, ale również cząstka jej „ducha”, niepowtarzalnego, kresowego „klimatu”. Zostaną buraki, rzepak i kukurydza…

O pamięć wołają ręce Chrystusa z krzyża na cmentarzu prawosławnym w Łaziskach, o szacunek proszą rozpadające się drewniane krzyże na cmentarzu w Horyszowie Ruskim, o dobrą wolę piękne bruśnieńskie nagrobki przy cerkwi w Woli Wielkiej. To nie jest wiele …

Może zatem warto idąc na cmentarz w dniu 1 czy 2-go listopada zastanowić się czy w okolicy nie ma również „tego drugiego”, „ruskiego cmentarza” czy innego, na którym spoczywają ludzie. Warto pójść tam, zapalić znicz, pomodlić się …

Krzysztof Wojciechowski

Artykuł w formie nieco zmienionej został opublikowany na łamach diecezjalnego zamojsko-lubaczowskiego dodatku do katolickiego tygodnika „Niedziela”.

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lech
    lech :

    Rozumiem troskę o miejsca pochówku, nie rozumiem kwestii przypominania ludziom dorosłym o pamięci o tych miejscach.Szacunek należy przodkom wynosi się z domu, bez względu na mogiłę/grób i narodowość leżących weń, jeśli my o nich zapomnimy, to nikt nie ma prawa szanować nas za życia.

    Nie da się stwierdzić, jakim człowiekiem był ten tam pochowany, ale da się swą postawą zaświadczyć swe człowieczeństwo i jest mi całkowicie obojętne, że wielu się nie zgodzi z mymi zasadami.

    • tutejszy
      tutejszy :

      Jeśli jest tak jak Pan mówi, to znaczy, że mało kto wyniósł go z domu. W każdym razie jeśli ów szacunek oceniałoby się po stanie „nie swoich” cmentarzy, to ocena byłaby mizerna, oj mizerna. Dlatego ja mimo wszystko staram się apelować, nawet do dorosłych by choć ewidentny szacunek oddali zmarłym, którzy żyli przed nimi na tej samej ziemi (i to w sensie bardzo lokalnym), czy posłuchają – nie wiem. Ale myślę, że gdyby opierać się tylko na szacunku wyniesionym z domu to … chyba trzeba by czekać jeszcze pokolenie i to pod warunkiem, że istotnie własne dzieci wszyscy tak by wychowywali. Pozdrawiam

  2. hetmanski
    hetmanski :

    PANIE TUTEJSZY.) A MOŻE TAK PRZED ŚWIĘTEM ZMARŁYCH GRABKI W DŁOŃ I JAKIŚ ELEMENTARNY PORZĄDEK NA TAKIM CMENTARZYKU ,MOŻE PODNIEŚĆ KRZYŻ KTÓRY UPADŁ POD WPŁYWEM STAROŚCI?.JA ZAWSZE PORZĄDKUJĘ NAJBLIŻSZY ZANIEDBANY GRÓB Z REGUŁY TEN KTÓREGO JUŻ NIKT NIE ODWIEDZA.a APELE ZAWIESZAM NA KOŁKU. Dlatego ja mimo wszystko staram się apelować, nawet do dorosłych by choć ewidentny szacunek oddali zmarłym, którzy żyli przed nimi na tej samej ziemi (i to w sensie bardzo lokalnym), czy posłuchają – nie wiem. Ale myślę, że gdyby opierać się tylko na szacunku wyniesionym z domu to … chyba trzeba by czekać jeszcze pokolenie i to pod warunkiem, że istotnie własne dzieci wszyscy tak by wychowywali. Pozdrawiam

  3. hetmanski
    hetmanski :

    PANIE TUTEJSZY.) A MOŻE TAK PRZED ŚWIĘTEM ZMARŁYCH GRABKI W DŁOŃ I JAKIŚ ELEMENTARNY PORZĄDEK NA TAKIM CMENTARZYKU ,MOŻE PODNIEŚĆ KRZYŻ KTÓRY UPADŁ POD WPŁYWEM STAROŚCI?.JA ZAWSZE PORZĄDKUJĘ NAJBLIŻSZY ZANIEDBANY GRÓB Z REGUŁY TEN KTÓREGO JUŻ NIKT NIE ODWIEDZA.a APELE ZAWIESZAM NA KOŁKU. Dlatego ja mimo wszystko staram się apelować, nawet do dorosłych by choć ewidentny szacunek oddali zmarłym, którzy żyli przed nimi na tej samej ziemi (i to w sensie bardzo lokalnym), czy posłuchają – nie wiem. Ale myślę, że gdyby opierać się tylko na szacunku wyniesionym z domu to … chyba trzeba by czekać jeszcze pokolenie i to pod warunkiem, że istotnie własne dzieci wszyscy tak by wychowywali. Pozdrawiam