Kresowe peregrynacje

Paszkiewicz ma doskonały styl. Potrafi krótko, ale barwnie i zaciekawiająco pisać o trudnej i skomplikowanej historii Kresów tak, by czytelnik nie “utonął” w powodzi dat, wydarzeń i znanych postaci, których na Kresach nie brak. Doskonale potrafi skomponować np. fragmenty Sienkiewiczowskiej trylogii z faktami historycznymi oraz opisać przy tym współczesny stan miejsc, terenów i obiektów opisywanych w książkach Sienkiewicza.

Nakładem Społecznego Komitetu Pomocy Parafii Rzymsko-Katolickiej w Równem na Wołyniu, który ma swoją siedzibę w Janowie Lubelskim (jest on także wydawcą czasopisma „Wołyń Bliżej”) ukazała się w ostatnich miesiącach 2009 r. książka Jana Antoniego Paszkiewicza pt.: „Kresowe peregrynacje”. Autor jest emerytowanym nauczycielem, historykiem, regionalistą i krajoznawcą, miłośnikiem i znawcą Kresów, z którymi jest związany rodzinnie. Jego przodkowie byli ziemianami z powiatu krzemienieckiego. Prezentowana książka stanowi zbiór artykułów i innych prac, w większości wcześniej już opublikowanych w różnych czasopismach, a będących plonem ponad 20-letnich peregrynacji Autora po dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej. Autor zwiedził je podczas licznych wycieczek i podróży na wschód. Zabiera na nie także Czytelnika. Przy czym podróż owa przebiega „zgodnie z ruchem wskazówek zegara”. Jej początek to lesista, pokryta jeziorami Wileńszczyzna – ojczyzna Naczelnika, dalej „prawoskrętnie” posuwa się Autor na wschód i południe. Zatem: Ziemia Nowogródzka i Mickiewiczowska Świteź, Polesie z pamiątkami po kolejnym Naczelniku – Kościuszce, bolesny Katyń – nierozliczona i nie ukarana zbrodnia, Smoleńsk, Kijów i „rodzinny” Wołyń. Tutaj autor „zabawia” dłużej, bo prawie pół książki. Bo to i Żytomierz i Ławra Poczajowska, i Włodzimierzowy gród nad Ługą, Krzemieniec z pięknym otoczeniem i duchem wieszcza unoszącym się nad Ikwą, Wiśniowiec itd. Po Wołyniu to już tylko Lwów zostaje, skrawek Podola i zaduma nad szumiącym Prutem i Czeremoszem, u umiłowanych przez Vincenza hucułów.

Człowiek pasjonujący się Kresami może powiedzieć: I cóż tu nowego? A mało to takich książek powstało, od przedwojennych klasyków jak: Ossendowski, Orłowicz, Marczak, Kłos i inni, poprzez współczesne mniej lub bardziej udane kresowe książki, aż po „pozytywistyczne” i mrówczo dokładne przewodniki turystyczne po Kresach autorstwa G. Rąkowskiego.

Jako ten, który przeczytał książkę Paszkiewicza, nie zgodzę się z lekceważącą jej oceną. Ma ona bowiem kilka cech, które sprawiają, że powinna znaleźć swe miejsce w biblioteczce każdego miłośnika Kresów i nie tylko. Po pierwsze, Paszkiewicz ma doskonały styl. Potrafi krótko, ale barwnie i zaciekawiająco pisać o trudnej i skomplikowanej historii Kresów tak, by czytelnik nie „utonął” w powodzi dat, wydarzeń i znanych postaci, których na Kresach nie brak. Doskonale potrafi skomponować np. fragmenty Sienkiewiczowskiej trylogii z faktami historycznymi oraz opisać przy tym współczesny stan miejsc, terenów i obiektów opisywanych w książkach Sienkiewicza. A kiedy ma się taki język, to nie można publikować tylko (mniej lub bardziej regularnie) w czasopismach, bo to znacznie utrudnia czytelnikowi ogarnięcie całości. Wiadomo, zawsze można przeoczyć któryś numer periodyku. „Skondensowanie” w jednym, stosunkowo nieobszernym tomie takiego „przeglądu Kresów” sprawia, że pozycja ta jest doskonałym materiałem, mogącym posłużyć do zainteresowania kresową tematyką młodzieży, która – jak wiadomo – dziś coraz mniej czyta.

Krzysztof Wojciechowski

Jan Antoni Paszkiewicz, Kresowe peregrynacje, Społeczny Komitet Pomocy Parafii Rzymsko-Katolickiej w Równem na Wołyniu, Chełm-Janów Lubelski, 2009, s. 240.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply