Wołanie z Wołynia, nr 102

Czytelnicy dwumiesięcznika “Wołanie z Wołynia” tuż przed minionymi Świętami otrzymali 102 jego numer. Z okładki “patrzy” kościół w Równem, bo tamtejsza parafia świętuje 20-lecie swego odrodzenia. A wewnątrz, jak zwykle, bardzo dużo ciekawych i pozytywnych treści.

Co prawda numer otwiera tekst homilii Benedykta XVI wygłoszonej podczas Mszy Świętej na stadionie olimpijskim w Berlinie 22 września ub. roku, ale dalej to już niemal wyłącznie Wołyń i szerzej, dawne Kresy. Łucja Zalewska relacjonuje ceremonię poświęcenia krzyża i placu od budowę cerkwi greckokatolickiej w Ostrogu. Trzy lata wspólnota wschodnich katolików starała się o uzyskanie takiego miejsca.

O bardzo pożytecznej inicjatywie miłośników Kresów z nadbużańskiej Woli Uhruskiej pisze Konrad Rękas. Uporządkowali oni polski cmentarz w Lubomlu a teraz zabiegają o renowację i ochronę tamtejszego kościoła, który w tym roku będzie obchodził nielichy jubileusz 600-lecia istnienia. W celu pozyskania funduszy na renowację ordynariusz łucki, bp. Marcjan Trofimiak, senator Lucjan Cichorz i starosta włodawski Wiesław Holaczuk zwrócili się do Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego naszej ojczyzny. Jednak „choć to może zabrzmieć dziwnie, ale nie mam wiary w powodzenie apeli skierowanych do władz Polski.” – mówi bp Trofimiak. Niestety trzeba przyznać rację ordynariuszowi. Zawsze można oczywiście liczyć na jakiś cud, ale skoro nawet biskup stracił już wiarę, w tym względzie …

Bardzo wzruszające jest świadectwo młodej katoliczki, Jarosławy Klumczuk w tekście zatytułowanym „Wiara, nadzieja, miłość, są jak trzy gwiazdy…” swoją drogę do Boga i umacnianie swojej wiary kończy słowami: „Bardzo często śpiewam słowa Madonno, Czarna Madonno, jak dobrze Twym dzieckiem być. Chciałabym, żeby tak było całe życie.”

W omawianym numerze odnotowana też dwa ważne wydarzenia związane z jednymi z najstarszych zabytków piśmiennictwa sakralnego na Ukrainie. Stefan Dmitruk w artykule „Prezentacja reprintu Ewangelii Łuckiej w Kijowie” pisze o tej właśnie Ewangelii. Zaś ks. Kowalów wspomina 450 rocznica Ewangelii Peresponickiej. Dla mniej zorientowanych to jest ta gruba stara księga na której składa rękę każdy kolejny prezydent Ukrainy składając ślubowanie. (Ciśnie się na usta gorzka uwaga, że pewnie gdyby na Ukrainie funkcjonował Ruch Poparcia pewnego Pana, to z pewnością domagałby się zniesienia tego obyczaju). Póki co jednak, jak pisze ks. Kowalów: „Ewangelia Peresopnicka przetłumaczona w latach 1556-1561 pełni obecnie na Ukrainie nie tylko ważną rolę narodowotwórczą ale gromadzi w jedno chrześcijan różnych wyznań.”

Ksiądz Ryszard Banach w obszernym artykule pt.: „Błogosławiony, który zaprowadzał pokój – Jakub Strzemię” wspomina tę właśnie zacną postać, związaną z Kresami, a zwłaszcza ze Lwowem. Pisze m.in.: „Wydaje mi się, że błogosławiony Jakub Strzemię – który przez długie lata oddawał się pracy misyjnej, zarówno jako arcybiskup, jak i zwykły zakonnik, oraz doprowadził do tego, że na terenie Lwowa zaczęła powstawać wspaniała katedra Lwowska pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP – mógłby być wzorem dla współczesnych ludzi w umiejętności dostrzegania tego, co nas łączy, a nie tego co nas dzieli. Sądzę, że ta sprawa zasługuje i dzisiaj na szczególną uwagę.”

W numerze znajdziemy też przedruk artykułu Jana Fitzke, utalentowanego młodego archeologa, który w latach 30-tych pracował na Wołyniu, i został zamordowany przez Sowietów w Katyniu, pt.: „Luboml prehistoryczny”. Prócz tego numer zawiera jeszcze wiele innych bardzo ciekawych materiałów: o pochówku szczątków 267 Polaków zamordowanych we Włodzimierzu Wołyńskim, o podróży Straży Granicznej na Wołyń w 72 rocznicę agresji Rosji Sowieckiej na Polskę, o poświeceniu sztandaru dla harcerzy hufca „Wołyń” itd. itd. Krzysztof Rafał Prokop prezentuje sylwetkę kolejnego biskupa łuckiego – Jana Stefana Wydżgi.

Na koniec jednak chciałbym przytoczyć fragment z jedynej bodaj niekresowej rubryki w „Wołaniu”, z rubryki „Wierzyć w Chrystusa”, konsekwentnie od wielu lat prowadzonej przez ks. Malińskiego. Tym razem „Prawo do prawdy”. Ks. Maliński jak zwykle zmusza czytelnika do wniknięcia w siebie i zastanowienia się o co tak naprawdę nam chodzi kiedy wołamy o prawdę i czy na pewno jest to zawsze wołanie szczere:

„Wiesz, ja tylko jednego nie rozumiem, dla kogo pisane są na tablicach orientacyjne długości trasy. Np.: było napisane sześć godzin a myśmy lekko zrobili tę drogę w cztery.

Jeśli tylko po to idziesz na wycieczkę, to lepiej nie chodź wcale. Jeśli po to chodzisz, żeby innym powiedzieć, że byłeś tam albo ówdzie, i żeby pochwalić się w jakim czasie zrobiłeś wyznaczoną trasę, to lepiej się wróć. Bo nie zauważysz obłoków spacerujących po niebie, nie będziesz widział jak faluje zboże, nie usłyszysz świerszczy w góralskich chatach. Nie idź nigdzie. Bo nie staniesz się lepszy, ale gorszy.”

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply