Według nowych informacji podanych przez „Rzeczpospolitą”, śledztwo w związku ze sprawą korupcyjną dotyczącą byłego szefa Ukrawtodoru Sławomira N. ruszyło półtora roku temu, a CBA zaprzestało jego inwigilacji dziewięć miesięcy temu, na długo przed rozpoczęciem kampanii wyborczej w Polsce, po sygnale od ukraińskich służb.

Jak podaje piątkowa „Rzeczpospolita”, z 70 tomów akt sprawy dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej, którą miał kierować były minister transportu i były szef ukraińskiego Ukrawtodoru, Sławomir N., aż 40 tomów jest niejawnych. To stenogramy z podsłuchów CBA. W ostatnim czasie, w związku z zatrzymaniem i aresztowaniem Nowaka, politycy Koalicji Obywatelskiej, głównie PO otwarcie sugerowali, że działania służb mają charakter polityczny, ponieważ były minister był zaangażowany w kampanię wyborczą Rafała Trzaskowskiego. Według szefa PO, Borysa Budki, celem podsłuchów mogło być pozyskanie informacji ze sztabu wyborczego kandydata KO.

„Rzeczpospolita” pisze, że jak się okazuje, N. brał intensywny udział w pracach sztabów wyborczych kandydatów KO, nie tylko Trzaskowskiego, ale też Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Najpierw, gdy kandydatką była jeszcze wicemarszałek Sejmu, pełnił rolę „menedżera kampanii”, a potem, podczas kampanii Trzaskowskiego, odpowiadał m.in. za spoty wyborcze.

 

Według gazety, nie wiadomo dokładniej, kiedy wobec aresztowanego rozpoczęto kontrolę operacyjną. Nieoficjalne źródła „Rz” twierdzą, że początkowo zamierzano zatrzymać go przed wyborami prezydenckimi, ale wycofano się z tego pomysłu z obawy przed upolitycznieniem sprawy.

Dziennik pisze też, że główne dowody przeciwko N. w śledztwie korupcyjnym zebrano dzięki inwigilacji komunikatorów przez posiadany przez CBA system Pegasus. Nieoficjalne informacje gazety wskazują, że śledztwo w sprawie N. wszczęto 1,5 roku temu, w styczniu 2019, gdy był jeszcze szefem Ukrawtodoru, na podstawie „sygnału” od służb ukraińskich. Wówczas miało też zacząć się stosowanie podsłuchów.

Przypomnijmy, że w poniedziałek rano były minister transportu w rządzie PO, były szef Ukrawtodoru Sławomir N. został zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniem korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy. Oprócz niego zatrzymani zostali były dowódca JW „GROM” Dariusz Z. oraz gdański biznesmen Jacek P. Zatrzymania odbyły się w ramach międzynarodowego śledztwa, które było prowadzone przez zespół prokuratorów z Polski i Ukrainy, funkcjonariuszy CBA, a także NABU. Doszło także do szeregu rewizji w Polsce i na Ukrainie.

Jak pisaliśmy, szef Narodowego Antykorupcyjnego Biura Ukrainy Artem Sytnyk oraz p.o. kierownika Specjalnej Antykorupcyjnej Prokuratury Maksym Hryszczuk wystąpili w poniedziałek na konferencji prasowej, na której ujawnili szczegóły śledztwa w sprawie domniemanej korupcji w ukraińskiej agencji dróg Ukrawtodor. Jak mówili ukraińscy śledczy, Sławomir N. żądał łapówek już po miesiącu pracy na Ukrainie.

W czwartek minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński oświadczył, że po 1 października 2019 roku, gdy Nowak zakończył sprawowanie funkcji szefa ukraińskiej Państwowej Służby Dróg Samochodowych – Ukrawtodor, nie stosowano już wobec niego kontroli operacyjnej. Minister określił zarzuty o wykorzystywanie śledztwa do inwigilowania sztabu wyborczego Trzaskowskiego mianem bezpodstawnych. Podkreślił też, że kontrola operacyjna CBA odbywała się na podstawie zgód prokuratury i sądu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Prokuratorskie śledztwo związane jest z okresem, gdy Nowak był szefem Ukrawtodoru. Został mianowany p.o. prezesa tej ukraińskiej państwowej agencji w październiku 2016 roku. Musiał przy tym przyjąć ukraińskie obywatelstwo. Jednocześnie zaprzeczył, że zrzekł się obywatelstwa Polski. Pod koniec września 2019 roku złożył dymisję. Jak utrzymywał, odszedł na własną prośbę, ponieważ otrzymał nową propozycję pracy na Ukrainie. Wcześniej jednak nowy minister infrastruktury Ukrainy Władysław Kryklij zapowiadał dymisję Nowaka.

Przeczytaj: „Ukraina w moim sercu”. Sławomir Nowak odchodzi z pracy, ale zostaje na Ukrainie

ZOBACZ: Sławomir Nowak cieszy się, że został „prezydentem Ukrainy” [+VIDEO]

Były minister jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy pochodzących z tego przestępstwa. Poprzez takie działania korupcyjne miał uzyskać ponad 1,3 mln zł. Część tej kwoty miała posłużyć mu do zakupu samochodu wartego 310 tys. zł i obrazów wartych 56 tys. zł przez podstawioną osobę.

Według rzecznika Prokuratury Okręgowej, Mirosławy Chyr, w korupcyjny proceder na Ukrainie była zaangażowana grupa przestępcza zorganizowana i kierowana przez Nowaka. Mieli do niej należeć podlegli mu pracownicy Ukrawtodoru, a także zatrzymani w Polsce były szef jednostki wojskowej “Grom” Dariusz Z. i przedsiębiorca Jacek P. Prokuratura uważa, że Nowak rozdzielał między nich zadania, polegające m.in. na kontaktach z przedstawicielami firm ubiegających się o zamówienia, przyjmowaniu gotówki oraz ukrywaniu przestępczego pochodzenia pieniędzy.

Jak wyjaśnia rzeczniczka, korzyści majątkowe od firm, które zdobywały zlecenia od Ukrawtodoru w efekcie przestępstw korupcyjnych, były przekazywane w gotówce albo za pośrednictwem założonych na polecenie byłego ministra spółek zarejestrowanych na Cyprze i w Polsce. Wpłat dokonywano m.in. pod pozorem opłat za rzekome usługi consultingowe oraz pod pozorem zwiększenia kapitału zakładowego tych spółek. Prok. Chyr powiedziała, że „wpłacane środki następnie były rozdysponowane przez Sławomira N.”.

Ponadto, były minister transportu jest też podejrzany o podżeganie lekarza z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie do wystawienia mu zaświadczeń lekarskich. Miały one służyć mu do usprawiedliwienia nieobecności w pracy na Ukrainie.

W 2017 roku ukraińska Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji (NAZK) wytknęła Nowakowi nieprawidłowości, prawdopodobnie związane z kodeksem antykorupcyjnym firmy, którą Nowak zarządza. Sam zainteresowany bagatelizował sprawę.

W 2018 roku ukraińska NAZK zarzuciła Nowakowi, wówczas szefowi Ukrawtodoru, łamanie przepisów antykorupcyjnych w kierowanej przez siebie agencji. Sprawa została jednak zażegnana, a sam Nowak zapewniał, że walka z korupcją jest dla niego najważniejszym zadaniem.

Przy różnych okazjach krytykował też politykę rządu PiS względem Kijowa, twierdząc, że polski rząd odwraca się od Ukrainy. Jednocześnie, jesienią 2016 roku rząd PiS podpisał umowę z rządem ukraińskim ws. kredytu o wartości 68 mln euro (blisko 300 mln zł) na budowę i remont dróg na zachodzie Ukrainy. Szef ukraińskiego Ukrawtadoru cieszył się wtedy, że Polska sfinansuje prace drogowe na Ukrainie.

Jednak rok później NAZK, pod koniec jego kierownictwa w Ukrawtodorze, ponownie się nim zajęła, twierdząc, że urzędnik nieprawidłowo podał w oświadczeniu wartość samochodu i kwotę środków zdeponowanych na rachunkach bankowych. Ogółem nieprawidłowości miały sięgać kwotu 189,2 tys. hrywien (prawie 30 tys. złotych). Nowakowi groziła za to gigantyczna grzywna, ale sąd w Kijowie umorzył postępowanie administracyjne w sprawie nieprawidłowości w zeznaniu majątkowym Nowaka, o czym ten z zadowoleniem poinformował o tym na Twitterze.

Wcześniej, w lipcu 2019 roku nowo wybrany prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skrytykował fatalny stan ukraińskich dróg, za co jego zdaniem odpowiada Ukrawtodor, kierowana od 2016 r. przez byłego polityka PO Sławomira Nowka. Według Zełenskiego, kierownictwo „Ukrawtodoru” powinno trafić do więzienia:

– W kraju drogi będą [wtedy], kiedy rozwiążemy kwestię Ukrawtodoru, zlikwidujemy go albo całkowicie zmienimy kierownictwo, to pierwszy etap – mówi Zełenski. – Drugi [etap], trzeba „posadzić” kierownictwo, które pracowało przez wiele lat, a zarabiało na drogach. Trzeba to po prostu pokazać, żeby ludzie bali się tak postępować.

Czytaj także: Sławomir Nowak znalazł winnych braku remontów dróg na Ukrainie

Przypomnijmy, że we wrześniu 2018 roku funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) wykryli proceder rozkradania środków publicznych przez wysokich urzędników Ukrawtodoru. Zastępca Nowaka został wówczas przyłapany na korupcji. On sam publicznie zapewniał, że odkąd żyje na Ukrainie to wspiera zwalczanie korupcji. Kilka dni później ukraińskie organa ścigania podały, że wykryły w Ukrawtodorze nieprawidłowości na skalę ponad 220 mln hrywien. W związku z tym w 15 obwodowych siedzibach Ukrawtodoru przeprowadzono przeszukania. Do machlojek miało dochodzić w latach 2012-2014.

Na początku 2018 roku Ukrawtodor zamieścił w sieci nagranie z hasztagiem „NowakPracuje” (#НовакПрацює), na którym Nowak po ukraińsku apelował do Ukraińców o rozwagę na drogach. Najpewniej nawiązywało to do wcześniejszych oskarżeń pod jego adresem m.in. ze strony mediów, które zarzucały mu lenistwo i bezczynność, m.in. rok temu, w związku ze śnieżycami. Zdaniem ukraińskich mediów Nowak potrafił przez cały tydzień nie zjawiać się w pracy, a w czasie jednego z ataków zimy nie było go w pracy aż przez 11 dni. Rzekomo miał w tym czasie przebywać w Polsce. Aby zachęcić Nowaka do pracy, ówczesny minister transportu Wołodymyr Omelian przyznał Nowakowi premię stymulacyjną w wysokości 300 % podstawowego wynagrodzenia, które wynosi równowartość około 2 tysięcy złotych.

Przeczytaj: Ukraińskie media prześwietlają Sławomira Nowaka

Czytaj także: Sławomir Nowak ma ambitny plan: zbudować autostradę Odessa – Gdańsk

rp.pl / rmf24.pl / PAP/ Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply