Setki funkcjonariuszy czeskich służb bezpieczeństwa wzięło udział w nocnej akcji mającej na celu zatrzymanie członków grup paramilitarnych podejrzewanych o udział w wojnie w Donbasie po stronie separatystów. Zatrzymani mieli być kierowani przez rosyjskich oficerów wywiadu pracujących w Czechach pod przykryciem dyplomatycznym.
Jak podały we wtorek czeskie media, podczas akcji zatrzymano co najmniej pięciu Czechów należących do grup paramilitarnych. Podejrzewa się ich o udział w walkach w Donbasie lub o rekrutowanie obywateli Czech do udziału w tym konflikcie po stronie prorosyjskich separatystów.
Zatrzymani mieli być kierowani przez funkcjonariuszy GRU, którzy pracowali w rosyjskiej ambasadzie w Pradze i zostali ostatnio deportowani z Czech w związku z wybuchami w składzie wojskowym w Vrbieticach w 2014 roku. „Możliwe, że kontaktowali się z niektórymi deportowanymi rosyjskimi dyplomatami, w rzeczywistości członkami GRU” – napisał czeski serwis Respekt o zatrzymanych.
W akcji wzięły udział setki funkcjonariuszy. Według mediów policja obawiała się, że podejrzani będą się bronić, ponieważ wielu z nich posiada legalnie broń.
Rzecznik Narodowego Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej (NCOZ) potwierdził, że zatrzymania przeprowadzono w związku z prowadzonym śledztwem. Odmówił jednak podania szczegółów, odsyłając dziennikarzy do prokuratury. Policja oświadczyła, że nocna akcja nie miała bezpośredniego związku z wybuchami w Vrbieticach w 2014 roku.
Przy okazji tej sprawy media przypomniały, że w Czechach kilka osób stanęło przed sądem w związku z udziałem w wojnie w Donbasie po stronie separatystów. Ostatni taki przypadek miał miejsce w grudniu ub. roku, kiedy sąd w Pardubicach skazał jednego z Czechów na 15 lat pozbawienia wolności.
Jak podawaliśmy, w sobotę Czechy zdecydowały o wydaleniu aż 18 rosyjskich dyplomatów, których czeski wywiad zidentyfikował jako pracowników bądź współpracowników rosyjskich służb specjalnych. Wydalono ich ze względu na działania tych służb na terenie Czech w 2014 r. Według czeskiego wywiadu jednostka specjalna nr 29155 rosyjskiego wywiadu wojskowego była „zaangażowana” w przeprowadzenie aktów sabotażu w składzie amunicji w Vrbieticach. Kolejno 16 października i 3 grudnia 2014 r. doszło tam do wybuchów. W pierwszym zginęły dwie osoby. Według czeskich śledczych za wybuchami stali rosyjscy agenci Anatolij Czepiga, który przybył do Czech z fałszywym paszportem na nazwisko Rusłana Boszyrowa i Alexandr Miszkin – jako Aleksandr Pietrow. Czepiga i Miszkin to oficerowi zaangażowani w operację zamachu na Siergiej Skripala z 2018 r., który przeprowadzono na terytorium Wielkiej Brytanii.
W odpowiedzi w niedzielę Rosja uznała za personae non gratae 20 pracowników ambasady Czech w Moskwie.
W poniedziałek władze Czech wykluczyły rosyjski Rosatom z wielomiliardowego przetargu na budowę nowego bloku w elektrowni atomowej w Dukovanach i zapowiedziały podjęcie kroków prawnych wobec Rosji o odszkodowanie za wybuchy do jakich na terytorium tego państwa doprowadzili rosyjscy agenci.
Kresy.pl / onet.pl / eurointegration.com.ua
Winniśmy się uczyć od Czechów , jako nasi najbliżsi sąsiedzi winni cieszyć się naszym szacunkiem