Amerykański serwis „Foreign Policy” opublikował promigracyjny tekst dotyczący Polski, w którym krytycznie oceniono politykę rządu PiS, nastawioną na przyjmowanie pracowników na krótki czas i niemal wyłącznie z Ukrainy. Pisze też, że konkurencyjność polskiej gospodarki opiera się na taniej sile roboczej i w możliwej do przewidzenia przyszłości, Polska będzie polegać na migrantach zarobkowych bardziej, niż jej rząd chciałby przyznać.

Pod koniec czerwca br. na stronach portalu amerykańskiego magazynu „Foreign Policy” ukazał się artykuł dotyczący migracji zarobkowej do Polski w kontekście pandemii koronawirusa. Zaznaczono w nim, że rząd PiS wprowadził jedne z najbardziej restrykcyjnych ograniczeń, a teraz w ramach wychodzenia z recesji „firmy walczą o zagranicznych pracowników, na których zaczęli polegać”, ale natrafiają przy tym na trudności pokazujące „ograniczenia krótkowzrocznego modelu migracji Polski”.

„FP” zaznacza, że „w Polska w ostatnich latach stała się największym importerem pracowników z zagranicy w Unii Europejskiej”, przede wszystkim Ukraińców, w obliczu starzejącego się społeczeństwa, spadającej liczby urodzeń i wciąż dużej emigracji Polaków do pracy w innych krajach członkowskich UE. „W rezultacie, bezprecedensowa fala przyjazdów została szeroko zaakceptowana przez Polaków, w przeciwieństwie do innych krajów zachodnich, gdzie imigracja wywołała niechęć ze strony rodzimych mieszkańców”.

W artykule czytamy, że „te imperatywy gospodarcze czasami zderzały się z wrogim, antyimigracyjnym nastawieniem członków nacjonalistycznej [sic! – red.] partii rządzącej PiS”. To jednak odnosiło się do forsowanego przez Brukselę przyjmowania imigrantów i uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Czytaj także: Morawiecki obiecuje Ukraińcom pracę w Polsce

Portal przytacza też wypowiedzi przedstawicieli firm rekrutujących pracowników za granicą, którzy jak cytowany Tomaš Bogdevič, dyrektor Gremi Personal skarżą się na ograniczenia przy przekraczaniu granicy oraz wyhamowanie tempa przyznawania wiz przez polskie placówki konsularne. Inni, jak Martyna Łukomska z przedsiębiorstwa przetwórstwa rybnego BG Production mówią, że uzupełniają wakaty pracownikami z Azji, Indonezyjczykami czy Filipińczykami, którzy przez pandemię stracili pracę np. w sieci IKEA, KFC czy McDonald’s.

Przeczytaj: Darmowe loty dla Ukraińców. Agencja zatrudnienia chwali się sprowadzaniem migrantów

Zwrócono też uwagę na sektor rolniczy, podając za przykład jednej z plantacji borówek, która jeszcze w 2014 roku na 800 pracowników zatrudniała 90 proc. Polaków i 10 proc. Ukraińców, podczas gdy w ubiegłym roku już prawie wszyscy zatrudnieni pochodzili z Ukrainy, a około 10 proc. było studentami z Indii i krajów afrykańskich, np. z Nigerii czy Zimbabwe. „FP” zwraca przy tym uwagę, że w ostatnim czasie rząd poluzował ograniczenia dla cudzoziemców przyjeżdżających do pracy sezonowej w rolnictwie, m.in. umożliwiając im pracę natychmiast po przybyciu na miejsce, a także zapewniając testy na koronawirusa na koszt państwa.

Zobacz: Ardanowski o finansowaniu testów dla pracowników ze Wschodu: oni przyjeżdżają, by nauczyciele mieli co jeść

Według „FP”, pandemia ujawniła „niektóre z głębszych problemów polskiego zarządzania migracją”, ukierunkowanego obecnie głównie na pracę krótkoterminową. Zaznaczono, że polscy przedsiębiorcy nie są zadowoleni z tego, że mogą zatrudniać obywateli Ukrainy i pięciu innych krajów byłego bloku sowieckiego tylko na okres do 6 miesięcy. Jednocześnie podkreślono, że Polska zbytnio polega na jednym źródle migracji, które może łatwo „wyschnąć” w razie zmiany warunków politycznych, gospodarczych lub społecznych.

Takie podejście polskich władz krytykują cytowani w tekście eksperci, znani ze swojego proimigracyjnego nastawienia. M.in. Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców twierdzi, że „Polska powtarza błąd niemieckich programów dla gastarbeiterów z lat 70. XX wieku, traktując migrantów jako [tymczasową] siłę roboczą”. Jednocześnie zwrócono uwagę, że zmienia się natura migracji do Polski – rząd w 2019 roku, w porównaniu z rokiem poprzednim, wydał Ukraińcom prawie o 40 proc. więcej pozwoleń na pracę, umożliwiających im pobyt do trzech lat. Wielu z nich przechodzi zarazem do lepiej płatnych sektorów, jak przemysł i usługi. W ciągu czterech lat od 2014 roku odsetek Ukraińców pracujących w polskim rolnictwie zmniejszył się o połowę. Coraz więcej z nich zakłada też w Polsce firmy. Cytowany w tym kontekście inny proimigracyjny ekspert, szef Warsaw Enterprise Institute Tomasz Wróblewski, były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” twierdzi, że tacy pracownicy są „niesamowicie cenni, a rząd powinien robić wszystko, żeby zatrzymać ich w Polsce”. Ponadto, Wróblewski sugeruje „stworzenie ścieżki do uzyskania pełnych praw pobytu”. Krytykuje też politykę pozwalającą krajom takim jak Niemcy ściągać migrantów z Polski, szczególnie tych wykształconych, do siebie.

Przeczytaj: Personnel Service: wyczerpuje się potencjał ukraińskiej imigracji, trzeba zmienić jej charakter z tymczasowej na stałą

Czytaj również: Bosak: eksperckie zaplecze Gwiazdowskiego i szefa ZPP postuluje sprowadzenie ponad 10 mln imigrantów w 30 lat

Zobacz: Ukraińska imigrantka domaga się praw wyborczych w Polsce [+VIDEO]

„Foreign Policy” przypomina też sytuację, gdy przedwcześnie ujawniona nowa polityka migracyjna opracowywana przez rząd PiS wywołała kontrowersje, m.in. z powodu „ekstensywnych planów asymilacyjnych” i sprawa została zawieszona. Agnieszka Kulesa, ekonomistka z warszawskiego Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych powiedziała, że „wszystko miało stać się po cichu”, ale rząd porzucił swoje plany, gdy o projekcie zrobiło się głośno i od tamtego czasu w temacie migracji panuje cisza. Przypomnijmy, że w sierpniu 2018 roku, podczas spotkania organizowanego przez Klub Jagielloński, ówczesny wiceminister inwestycji i rozwoju Paweł Chorąży powiedział, że długofalowym interesem państwa polskiego jest umożliwienie „pełnej integracji”, włącznie z możliwością uzyskania obywatelstwa imigrantom, którzy pracują w Polsce i chcą się z nią związać – w tym m.in. Ukraińcom. W wyniku kontrowersji wywołanych przez jego wypowiedzi stracił stanowisko.

Czytaj również: Wiceminister rządu PiS zapowiada ułatwienie dla imigrantów zarobkowych

Amerykański magazyn krytycznie opisuje też ograniczenia administracyjne, uniemożliwiające ściąganie do Polski migrantów z innych krajów, głównie azjatyckich. Agencje zatrudnienia twierdzą, że wiąże się to z wysokimi kosztami, trudnościami logistycznymi, a także z problemami spowodowanymi „różnicami kulturowymi i językowymi”. Kulesa przyznaje, że niektóre samorządy mediowały między pracodawcami a krajami wysyłającymi pracowników, ale w przypadku Polski to wciąż domena agencji zatrudnienia.

„W możliwej do przewidzenia przyszłości, Polska będzie polegać na swoich migrantach zarobkowych bardziej, niż jej konserwatywny rząd chciałby przyznać” – pisze „Foreign Policy”. Przytacza w tym kontekście opinię Kulesy, według której wzrost gospodarczy w Polsce w minionej dekadzie nie byłby możliwy bez pracowników z zagranicy, co mają potwierdzać raporty NBP. Ekspertka odniosła się też do argumentu, że trzymanie tańszych pracowników jakimi są imigranci z dala spowoduje wzrost płac. Kulesa twierdzi, że „tak długo, jak polska gospodarka pozostaje pracochłonna, tania praca utrzymuje konkurencyjność jej eksportu”. Jej zdaniem, to pomogła złagodzić ostatni kryzys w przypadku Polski, a po pandemii wciąż będzie wiele ofert pracy, „brudnych, niebezpiecznych i trudnych”, których Polacy nie będą chcieli brać.

„Nawet jeśli polska polityka migracyjna pozostaje mieszanką krótko-terminowości i naiwności, Ukraińcy najwidoczniej są nastawieni na dalsze przyjazdy” – czytamy w zakończeniu artykułu. Jego autorką jest Maria Wilczej, liberalna polska dziennikarka współpracująca wcześniej m.in. z „Gazetą Wyborczą”, a obecnie głównie z anglojęzycznym serwisem stacji Al-Jazeera i gazetą The Economist.

Czytaj więcej: Nowy raport o migrantach z Ukrainy: chcą więcej zarabiać, dużo pracować, co trzeci chce osiąść w Polsce

Zobacz także: Ukraińcy już nie chcą być w Polsce tanią siłą roboczą [RAPORT]

Przeczytaj: Ukraińskie media: w Polsce zastanawiają się, jak ściągnąć z powrotem pracowników z Ukrainy

Jak pisaliśmy, polski ambasador w Kijowie, Bartosz Cichocki powiedział na antenie ukraińskiej stacji telewizyjnych, że wszyscy obywatele Ukrainy przyjeżdżający do Polski do pracy przechodzą testy na koronawirusa na koszt polskich podatników. Przyznał też, że migrantów zarobkowych z Ukrainy dotyczy 8-dniowa kwarantanna z możliwością pracy, a nie 14-dniowa izolacja.

Wcześniej pisaliśmy, że zdaniem polskiego ambasadora w Kijowie, w Polsce w okresie prac sezonowych liczba migrantów z Ukrainy może sięgać 2 mln ludzi. Zaznaczył też, że z powodu koronawirusa do kraju wróciło tylko 5 proc. Ukraińców. Reszta została w Polsce. Według oficjalnych polskich danych, na grudzień 2019 roku w Polsce żyło ponad 1,3 mln Ukraińców. Ponadto, według danych Eurostatu, Polska wydaje Ukraińcom 60-70 proc. wiz pracowniczych spośród wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej.

Przypomnijmy, że kwestia ukraińskich migrantów zarobkowych była jednym z ważniejszych tematów rozmów podczas czerwcowej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy. Strona ukraińska apelowała o ponowne otwarcie wszystkich przejść granicznych, a także o wznowienie ruchu pasażerskiego i ożywienia współpracy transgranicznej. Ukraińcy wzywali też do działań na rzecz wzmocnienia statusu obywateli ukraińskich pracujących w Polsce. Później poruszono również temat uproszczenia procedury przyznawania wiz pracowniczych obywatelom Ukrainy wyjeżdżającym do Polski, a także zwiększenia ilości wydawanych pozwoleń transportowych. Wiceprzewodnicząca parlamentu Ukrainy, Ołena Kondratiuk, zwróciła się do polskich polityków, by o tym pamiętali i dbali o Ukraińców jak o własnych obywateli. Wyraziła gotowość strony ukraińskiej do wspólnych działań w kwestii ochrony prawnej i socjalnej pracujących w Polsce obywateli Ukrainy. Zaproponowała zawarcia umowy dwustronnej o zatrudnianiu pracowników sezonowych.

foreignpolicy.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply