Wiceszef MSZ na Ukrainie: zapewniono mnie, że w sytuacji polskich szkół nic się nie zmieni

Jak twierdzi wiceszef MSZ Marcin Przydacz po rozmowach w Kijowie, strona ukraińska zapewnia, że w związku z kontrowersyjną ustawą oświatową sytuacja polskich szkół na Ukrainie się nie zmieni. Dyplomata uważa, że polsko-ukraińska deklaracja z 2017 roku „rozwiązała sprawę” i sugeruje, że rząd PiS poradził sobie z tą sytuacją lepiej niż np. Węgry, które wciąż bronią praw Węgrów z Zakarpacia.

Na Ukrainie w ramach dwudniowej wizyty roboczej przebywa wiceszef MSZ ds. polityki wschodniej, Marcin Przydacz. Swoją wizytę rozpoczął od spotkania z ukraińskim wiceministrem oświaty, Pawło Chobzejem. Rozmowa, według oficjalnych informacji, dotyczyła polskiego szkolnictwa na Ukrainie w kontekście nowej, kontrowersyjnej ustawy oświatowej.

– Wszyscy mamy świadomość, że w 2017 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o oświacie przewidująca, że językiem wykładowym na Ukrainie jest język ukraiński. Ustawa jest wciąż implementowana – powiedział wiceszef MSZ. Dodał, że pierwszy wiceminister Chobzej zapewnił go, że w sytuacji polskich szkół z wykładowym językiem polskim „nic się nie zmieni”.

 

Według Przydacza, rozmowa z wiceszefem resortu oświaty Ukrainy była konstruktywna. „Porozumieliśmy się ws. wznowienia prac dwustronnej komisji oświatowej, której celem będzie określenie zasad funkcjonowania polskich szkół we Lwowie” – napisał na Twitterze.

Wiceminister Przydacz przypomniał, że po przyjęciu ukraińskiej ustawy oświatowej, minister edukacji Anna Zalewska podpisała ze swoją ukraińską odpowiedniczką Lilią Hrynewycz deklarację w sprawie zapewnienia warunków do nauki w języku ojczystym oraz nauki tego języka, zgodnie z zapisami przewidzianymi w wymienionych w preambule umów dwustronnych.

– Moje spotkanie miało na celu podkreślenie, że deklaracja będzie respektowana – powiedział wiceszef MSZ. – Mieliśmy i mamy wciąż nadzieję, że problem polskich szkół został rozwiązany dzięki tej umowie. Spokojnie śledzimy rozwój zdarzeń, ale warto raz na jakiś czas upewnić się, czy w trakcie wdrażania ustawy nic się nie zmieniło.

Przydacz uważa, że ówczesna polsko-ukraińska deklaracja „rozwiązała sprawę”. Jednocześnie sugerował, że rząd PiS poradził sobie z tą sytuacją lepiej, niż takie kraje jak np. Rumunia, Bułgaria, Grecja, Rosja, a przede wszystkim Węgry, które zdecydowanie protestowały przeciwko ukraińskiej ustawie oświatowej i wciąż walczą o prawa Węgrów z Zakarpacia i o zachowanie węgierskojęzycznego szkolnictwa.

Przeczytaj: Węgierski minister nazwał ukraińską ustawę oświatową „półfaszystowską”

Czytaj także: NATO stanęło po stronie Węgier w sporze o ukraińską ustawę oświatową

– Wtedy [gdy podpisywano deklarację – red.] w sposób spokojny, na drodze konstruktywnego dialogu, rozwiązano tę sprawę. Nie było żadnych złych emocji, inaczej niż podczas dyskusji z innymi partnerami, o których było dość głośno – twierdził Przydacz.

Należy w tym kontekście podkreślić, że jesienią ub. roku Ministerstwo Spraw Zewnętrznych oficjalnie przyznało, że największym zagrożeniem dla praw i interesów polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie w ub. roku była nowelizacja ustawy oświatowej, która zagroziła szkołom z polskim językiem nauczania.

Przypomnijmy, że zgodnie z nową ukraińską ustawą oświatową, wymierzoną w szkolnictwo mniejszości narodowych, docelowo dzieci będą mogły uczyć się w swoim języku ojczystym tylko w państwowych przedszkolach i do klasy IV szkoły początkowej. Od klasy V, docelowo wszystkie zasadnicze przedmioty miałyby być nauczane w języku ukraińskim. Szkoły mniejszości narodowych, w których teraz większość przedmiotów nauczana jest w ich językach, będą musiały stopniowo przejść na język ukraiński. Dotyczy to przede wszystkim szkół ponadpodstawowych i wyższych. Ustawa otwiera możliwość dowolnego zwiększania liczby przedmiotów nauczanych po ukraińsku samymi aktami wykonawczymi. Zaznacza się, że choć szczegóły dotyczących nowej ustawy na razie są nie do końca jasne, to już teraz wiadomo, że za kilka lat w starszych klasach szkół średnich nauka będzie odbywać się głównie, jeśli nie niemal wyłącznie, po ukraińsku. Bez względu na to jak ustawa zostanie skonkretyzowana na poziomie tych przepisów już oznacza pogorszenie sytuacji, bowiem uniemożliwia nauczanie wyłącznie w języku mniejszości. Do 2020 roku trwa okres przejściowy przewidziany przez nowe prawo.

Przeczytaj: Winnicki dla Kresów.pl: milczenie rządu ws. ukraińskiej ustawy o oświacie to perwersja i patologia

Przypomnijmy, że w grudniu 2017 roku Komisja Wenecka uznała, że krytyka ukraińskiej ustawy oświatowej ze strony sąsiadów Ukrainy jest uzasadniona. Zaznaczono, że zabrania ona nauczania w językach mniejszości narodowych w szkołach ponadpodstawowych i przedstawiono konkretne zalecenia. Rekomendowano Ukrainie m.in. elastyczne podejście do implementacji ustawy celem zapewnienia odpowiednim mniejszościom wysokiego poziomu nauczania w oficjalnych językach UE, a także dalsze zapewnianie wystarczającej edukacji w językach mniejszości w szkołach podstawowych i średnich. Wskazano również, że okres wdrażania zmian powinien zostać wydłużony, zaś szkoły prywatne powinny zostać zwolnione z obowiązku utrzymania się nowych wymogów, zgodnie z przepisami Konwencji Ramowej. Zalecono również rozpoczęcie nowego dialogu z przedstawicielami mniejszości narodowych i stronami zainteresowanymi tymi kwestiami, a także zapewnienie, że zmiany nie wpłyną negatywnie na zachowanie dziedzictwa kulturowego mniejszości.

Należy jednak przypomnieć, że we wrześniu 2017 roku, niedługo po uchwaleniu kontrowersyjnej ustawy przez ukraiński parlament, MSZ było wyraźnie usatysfakcjonowane zapisami nowej ukraińskiej ustawy oświatowej. Co prawda nasza dyplomacja deklarowała, że „będzie uważnie obserwować proces wdrożenia ustawy w życie i podejmie wszelkie niezbędne działania, by zapewnić Polakom na Ukrainie dostęp do nauki w języku polskim”, z góry zaznaczając jednak swój optymizm co do intencji drugiej strony – „Jesteśmy przekonani, że strona ukraińska dotrzyma zobowiązania do konsultowania z nami ew. regulacji dotyczących używania języków mniejszości narodowych”.

W przeciwieństwie do Polski, zdecydowane działania podjęły wówczas Węgry, które do teraz walczą o interesy Węgrów na Zakarpaciu. Przypomnijmy, że po podpisaniu ustawy „O oświacie” przez prezydenta Ukrainy minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó powiedział, że „Ukraińcy mogą zapomnieć o integracji europejskiej”. Wówczas strona węgierska zwracała się do Polski z propozycją wystosowania wspólnego listu do władz w Kijowie w związku z ukraińską ustawą „O oświacie” zagrażającą ponadpodstawowemu szkolnictwu mniejszości narodowych. Polska dyplomacja odrzuciła tę propozycję, co rok temu ujawnił w wywiadzie dla węgierskiego tygodnika „Heti Valasz” ówczesny szef MSZ, Witold Waszczykowski. Jak tłumaczył, zdaniem Warszawy sytuacja nie była „tak poważna”.

Przeczytaj: Klimkin: nie zmienimy ustawy oświatowej, ale obiecujemy swobodę wyboru języka nauczania w szkołach prywatnych

Czytaj również: Minister edukacji Ukrainy: ustawa oświatowa równoważy nauczanie w językach mniejszości i po ukraińsku

Po wejściu w życie ukraińskiej ustawy oświatowej Węgry ogłosiły blokadę integracji Ukrainy z UE i NATO, o ile Ukraina nie cofnie przyjętych regulacji. Węgry podtrzymują swoje ultimatum pomimo nacisków USA wzywających Węgrów do rozdzielenia kwestii językowych od spraw bezpieczeństwa. W grudniu ub. roku wyciekła jednak notatka ambasadora Węgier w USA sugerująca, że Amerykanie uznali węgierskie zastrzeżenia wobec ukraińskiej ustawy oświatowej za uprawnione i „stale podnoszą tę kwestię ze stroną ukraińską”.

Portal Kresy.pl od początku zwracał uwagę, że polsko-ukraińska deklaracja nie zawiera żadnych szczegółów poza potwierdzeniem, że nauczanie w języku polskim nie zostanie całkowicie wyeliminowane ze szkół mniejszości polskiej na Ukrainie. Polscy urzędnicy uznali to jednak za sukces, choć według polskich działaczy mniejszościowych język polski będzie ograniczany w polskich szkołach na Ukrainie. Niedługo później, podczas posiedzenia sejmowej komisji, minister Zalewska w towarzystwie obecnego szefa MSZ Jacka Czaputowicza przekonywała, że polsko-ukraińska deklaracja ws. szkolnictwa mniejszości jest sukcesem, gwarantującym Polakom możliwość nauki w języku polskim. Sprawę tę uznała za zamkniętą. Przy okazji, skrytykowała węgierski system szkolnictwa na Ukrainie. Od tamtego czasu, polskie władze niejednokrotnie w kwestii sporu węgiersko-ukraińskiego ws. ustawy oświatowej wyraźnie brały stronę Kijowa.

Czytaj więcej: Sejm: rząd chwali się „sukcesem” ws. szkół na Ukrainie

Według oficjalnych danych Związku Nauczycieli Polskich na Ukrainie, funkcjonuje tam obecnie sześć szkół z polskim językiem wykładowym. Są to szkoły podstawowe w Łanowicach i Strzelczyskach i szkoły średnie w Mościskach, Gródku Podolskim oraz dwie we Lwowie. Uczy się w nich łącznie 1,8 tys. uczniów.

Wiceminister Przydacz spotkał się też z wiceszefem MSZ Ukrainy Wasylem Bodnarem. Według jego relacji z tych konsultacji zapewnił Ukraińców, że Polska „niezmiennie wspiera walkę Ukrainy z rosyjskim najazdem, chociaż rośnie rozczarowanie decyzjami strony ukraińskiej cofającymi dialog w obszarze historycznym”. Dodał przy tym, że rozmowy z Bodnarem „nastrajają jednak optymistycznie w tej kwestii”.

Wiceszef MSZ wystąpił też na 12. Kijowskim Forum Bezpieczeństwa. Powiedział tan m.in., że Polska wspiera pokojowe rozwiązanie konfliktu w Donbasie zgodnie z ustaleniami porozumień mińskich. Zaznaczył, że nie można dopuścić do utworzenia w Europie kolejnego „zamrożonego konfliktu”. Mówił też, że Polska “spokojnie przyjmuje ukraińskich migrantów zarobkowych” i poinformował, że tylko w 2018 roku przelali oni na Ukrainę 3,6 mld dolarów, co według niego stanowi ponad 3 proc. ukraińskiego PKB.

Przydacz potwierdził tym samym dane  ukraińskiego banku centralnego, który niedawno podał, że w 2018 roku ukraińscy migranci zarobkowi przelali z Polski na Ukrainę ponad 3,6 mld dolarów, czyli prawie 14 mld złotych, o ponad 16 proc. więcej niż w roku poprzednim. To 1/3 wartości wszystkich prywatnych przekazów pieniężnych z zagranicy na Ukrainę, które cały czas rosną.

PAP / twitter.com / Unian / Kresy.pl

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    No i gitara.Sprawa załatwiona ,bo minister usłyszał zapewnienia (buhahahaaa).Dlatego nie rozumiem uporu Węgrów,którzy walczą dalej, pomimo tego że ich też zapewniano ?

  2. jaro7
    jaro7 :

    Od początku piszę że tym polskojęzycznym zdrajcom,renegatom,zaprzańcom zależy jedynie na DEPOLONIZACJI Kresów i to jest tego kolejnym dowodem.I zapisujcie nazwiska tych renegatów kiedyś sie ich rozliczy według zasady “znajdzie się kij na każdy banderowski ryj”