Szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak odpowiedział na pismo marszałek Sejmu Elżbiety Witek ws. organizacji wyborów prezydenckich w dniu 10 maja br.

Jak informowaliśmy wcześniej, marszałek Sejmu Elżbiety Witek powiedziała we wtorek wieczorem, że skierowała pismo do przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, Sylwestra Marciniaka, czy PKW „jako najwyższy organ wyborczy jest w stanie zorganizować i przeprowadzić wybory w dniu 10 maja”.

Jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem szef PKW przesłał jej odpowiedź, przekazując treść również PAP. Napisał, że „przeprowadzenie wyborów prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 10 maja 2020 r. jest niemożliwe z przyczyn prawnych i organizacyjnych”.

 

Przypomnijmy, że Witek zaznaczała, że termin ten nie jest obligatoryjny „i nie jest terminem jedynym”. Powołała się przy tym na jeden z artykułów polskiej Konstytucji, według którego termin wyborów prezydenckich musi zostać wyznaczony nie krócej, niż na 75 dni przed zakończeniem kadencji urzędującego prezydenta. Dzień ten przypada 23 maja.

Ponadto, Marszałek Sejmu zapowiedziała, że w środę rani wystosuje oficjalne zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy gdyby przesunęła termin wyborów prezydenckich, to byłoby to zgodne z Konstytucją.

Jak pisaliśmy, we wtorek wieczorem, po burzliwych obradach Senat odrzucił w całości ustawę powalającą na przeprowadzenie wyborów prezydenckich w sposób całkowicie korespondencyjny. Teraz ustawa wróci do Sejmu, który ma zająć się nią w czwartek. W trakcie obrad senatorowie PiS próbowali na różne sposoby przeciągnąć obrady chcąc opóźnić głosowanie tak, by upłynęło 30 dni, które Senat ma na rozpatrzenie ustawy. Gdyby tak się stało, ustawa od razu trafiłaby na biurko prezydenta do podpisu. Próby te nie powiodły się.

Przypomnijmy też, że przeprowadzaniu wyborów w tym miesiącu sprzeciwia się były wicepremier i lider partii Porozumienie, Jarosław Gowin, wraz z częścią swoich posłów. Niektórzy jednak najwyraźniej „wyłamują się” i prawdopodobnie w głosowaniu zagłosują po myśli PiS. Aby odrzucić ewentualny sprzeciw lub poprawki Senatu, w Sejmie wymagana jest bezwzględna większość głosów (o jeden głos ‚za” więcej, niż pozostałych – wstrzymujących się i przeciwnych). Klub parlamentarny PIS liczy obecnie 235 posłów. 18 z nich to posłowie Porozumienia. Dziś trzech posłów tej partii zaapelowało, by głosować za wyborami korespondencyjnymi w maju, wbrew stanowisku Gowina.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy, w poniedziałek Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PIS zapowiedział, że w przypadku gdy posłowie Porozumienia zagłosują przeciwko ustawie ws. wyborów korespondencyjnych, wówczas będą musieli opuścić klub Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczoną Prawicę. W podobnym tonie we wtorek wypowiedział się wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, mówiąc, że ewentualna dymisja rządy zależy od rezultatów głosowania nad projektem ustawy:

– Podstawą funkcjonowania każdego rządu jest posiadanie większości parlamentarnej. Gdyby okazało się, że tej większości parlamentarnej rząd nie ma, nie ma poparcia większości posłów w parlamencie, możliwe są różne scenariusze.

Jak pisaliśmy wcześniej, portal „Wprost” podał, powołując się na swoje źródła w kręgach politycznych, że kierownictwo PiS jest zdeterminowane by przeprowadzić głosowanie w sprawie zorganizowania 10 maja wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym. Kaczyński jest zdecydowany na doprowadzenie do głosowania w tej sprawie bez względu na zachowanie Gowina.Według wypowiadającego się anonimowo polityka bliskiego Jarosławowi Kaczyńskiemu, lider PiS już postanowił, że do głosowania ws. ustawy i tak dojdzie i „zrobi to specjalnie, żeby winę za przegrane głosowanie i kryzys polityczny zwalić na Jarosława Gowina i Porozumienie”. Przedstawiciele PiS wciąż liczą na to, że uda się przekonać Porozumienie do zagłosowania za projektem. Jednak Kaczyński ma już mieć plan działania na wypadek przegranego głosowania. Wówczas miałby zostać ogłoszony stan klęski żywiołowej przy jednoczesnym podaniu się rządu Mateusza Morawieckiego do dymisji, co oznaczałoby, że w takim przypadku w sierpniu razem z wyborami prezydenckimi odbyłyby się również przedterminowe wybory parlamentarne.

PAP / rmf24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply