W rozmowie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że porozumienie UE-Turcja ws. migrantów z 2016 r. powinno zostać zmienione. W poniedziałek przylatuje na rozmowy do Brukseli.

W piątek odbyła się rozmowa telefoniczna prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana i kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Turecki przywódca odniósł się w niej do umowy Turcja-UA z 2016 roku dotyczącej utrzymywania przez Ankarę migrantów na swoim terytorium w zamian za 6 mld euro unijnej pomocy na ten cel. Erdogan powiedział Merkel, że porozumienie to jest nieskuteczne i należy je zmienić. W Turcji przebywa około 3,5-3,7 mln imigrantów i uchodźców z Syrii oraz z różnych krajów Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz z Afryki.

Przeczytaj: Proimigracyjne demonstracje w Niemczech. Chcą, żeby Merkel otwarła granice UE dla migrantów

Ponadto, podczas rozmowy z Merkel Erdogan nawiązał też do porozumienia zawartego w czwartek z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w sprawie zwieszenia broni w syryjskie prowincji Idlib. Turecki przywódca powiedział, że ma ono na celu ochronę ludności cywilnej.

Zgodnie z rosyjsko-tureckim porozumieniem, oba kraje utworzą korytarz bezpieczeństwa w wzdłuż autostrady M-4, szerokości sześciu kilometrów zarówno od północy, jak i od południa. Od północy 6 marca zawieszenie broni obowiązuje. Z kolei dniem 15 marca wzdłuż autostrady M-4, na odcinku od wsi Turumba (2 km na zachód od miasta Sarakib) do Ain-Al-Havr, rozpoczną się wspólne, rosyjsko-tureckie patrole. Według niektórych relacji, pierwsze takie patrole miały rozpocząć się już w wczoraj.

Według agencji Reuters, UE w piątek sygnalizowała możliwość zwiększenia pomocy dla Turcji. Z kolei media tureckie podają, że w najbliższy poniedziałek Erdogan uda się do Brukseli, gdzie ma spotkać się z „czołowymi europejskimi oficjelami”. Kancelaria tureckiego prezydenta poinformowała, że będzie rozmawiał z nimi na temat zniesienia restrykcji wizowych dla obywateli tureckich, a także o kryzysie migracyjnym i poprawkach do unii celnej.

Przeczytaj: Prezydenci siedmiu niemieckich miast chcą przyjąć imigrantów

Tureckie media podkreślają, że władze w Ankarze wielokrotnie skarżyły się, iż Europa nie dotrzymała swoich obietnic ws. porozumienia z 2016 roku.

Jak się ocenia, Turcja wypuszczając migrantów chce wywrzeć presję na państwa zachodnie należące do Unii Europejskiej oraz NATO, żeby z jednej strony zrewidowały umowę z Turcją, a ponadto wsparły ją w kwestii operacji militarnej w północnej Syrii. Część komentatorów, m.in. dr Wojciech Szewko, zwraca też uwagę, że Ankara może pośrednio dążyć do przejęcia kontroli nad niektórymi, spornymi z Grecją obszarami na Morzu Egejskim, by uzyskać dostęp do tamtejszych złóż gazu.

Jak pisaliśmy, ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej, którzy spotkali się w piątek w Zagrzebiu, skrytykowali Turcję za wykorzystywanie migrantów do wywierania presji na Europę. Z kolei zdaniem szefowej MSW Finlandii, Grecja wstrzymując w obliczu naporu migrantów procedury azylowe narusza umowy międzynarodowe. Ostrzegła też, że Grecja może stanąć przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Czytaj także: Kolejne starcia na granicy grecko-tureckiej. Greccy funkcjonariusze ostrzelani gazem ze strony tureckiej [+VIDEO]

Turcja ogłosiła tydzień temu, że nie będzie zatrzymywała na swoim terytorium uchodźców z Syrii, którzy będą chcieli dostać się do Europy. Decyzja ta nastąpiła po eskalacji starć zbrojnych miedzy turecką armią operującą w Syrii i wspierającą zbrojne ugrupowania islamistyczne a armią Syrii wspieraną przez Rosję. Od tamtego czasu, tysiące ludzi próbuje sforsować granicę lądową i przedostać się do Grecji, a kolejne setki podejmują próby przedostania się na łodziach i pontonach na greckie wyspy. Regularnie dochodzi do starć między migrantami, a greckimi funkcjonariuszami. Według różnych źródeł, Turcy udzielają migrantom aktywnego poparcia, pomagając im dostać się pod samą granicę, a nawet zachęcając do jej przekraczania.

Zobacz: Migranci w Grecji: tureckie władze podwiozły nas pod granicę i kazały przejść [+VIDEO]

W środę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył kraje Europy, że łamią prawa człowieka nie wpuszczając migrantów. Według niego jeśli kraje europejskie chcą rozwiązać kryzys imigracyjny, to muszą poprzeć tureckie rozwiązania w sprawie Syrii.

Jak informowaliśmy, z danych greckich służb bezpieczeństwa wynika, że 2/3 migrantów aresztowanych za nielegalnego sforsowanie granicy od strony tureckiej to Afgańczycy (64 proc.), a co piąty z nich to Pakistańczyk (19 proc.). Syryjczycy stanowią zaledwie 4 proc. zatrzymanych. Pozostali to przybysze z Turcji (5 proc.), a także Somalijczycy (2,6 proc.). Z kolei przybysze z Iraku, Iranu, Bangladeszu, Egiptu, Etiopii i Maroka stanowią łącznie 5,4 proc. aresztowanych. Łącznie od soboty do czwartku greckie służby powstrzymały około 37 tys. osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę od strony Turcji.

forsal.pl / PAP / dailysabah.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply