Jeszcze w marcu br. w Radzie Najwyższej Ukrainy ma odbyć się drugie czytanie ustawy o języku ukraińskim, krytykowanej m.in. przez mniejszość węgierską jako „totalna ukrainizacja”.

W tym miesiącu w ukraińskim parlamencie odbędzie się drugie czytanie ustawy językowej, regulującej zasady funkcjonowania j. ukraińskiego jako języka państwowego. Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła projekt ustawy w pierwszym czytaniu w październiku ub. roku. Doczekał się on już określenia „ustawa o totalnej ukrainizacji”. Pewne szczegóły dotyczące projektu ustawy ujawnił wicepremier do spraw społecznych, Wjaczesław Kyryłenko, który zaznaczył, że mają zostać wprowadzone pewne poprawki.

Ukraiński wicepremier powiedział, że widział już wiele ustaw językowych, ale obecny projekt jest z nich wszystkich najlepszy.

– Reguluje on używanie języka ukraińskiego w niemal wszystkich sferach życia publicznego – twierdzi Kyryłenko. Zaznacza przy tym, że zapisy nie dotyczą sfery prywatnej, „o czym jest osobna uwaga”. Dodał, że regulacje dotyczą używania jęz. ukraińskiego w służbach publicznych, samorządach czy edukacji.

Wicepremier zaznaczył też, że określone artykuły i ustępy projektu ustawy, które mogłyby wywołać „ostrą debatę”, przewidują okresy przejściowe od 5 do 7 lat, w których miałyby zostać wprowadzone regulowane nowymi przepisami zmiany. Jako przykład wskazał oprogramowanie, które będzie musiało mieć podstawowy interfejs po ukraińsku. – Teraz większość programów jest po rosyjsku, więc wprowadzenie zmian zajmie trochę czasu – wyjaśnił. Ponadto, okresy przejściowe mają też dotyczyć norm językowych odnośnie reklam i książek.

Kyryłenko zaznaczył, że używanie języków mniejszości narodowych czy ludności tubylczej (dotyczy to np. Tatarów Krymskich) na jakimkolwiek obszarze kraje będzie regulowane osobną ustawą. Zauważył, że w ustawie językowej są preferencje dla mediów wydawanych w językach ludności tubylczej. Dotyczy to, przykładowo w odniesieniu do Tatarów Krymskich, niższych „kwot” dotyczących wymogów minimalnego stosowania języka państwowego.

Już wcześniej zwracaliśmy uwagę, że w kwestiach oświaty ustawa językowa dubluje postanowienia innego kontrowersyjnego prawa, przyjętego w 2017 roku – ustawy o oświacie. Według projektu państwo ukraińskie gwarantuje swoim obywatelom prawo do uzyskania wykształcenia w języku ukraińskim na każdym szczeblu oświatowym. W przypadku mniejszości narodowych prawo nauki w językach mniejszości przysługuje tylko w klasach od 1 do 4 wraz z nauką języka państwowego. Ustawa narzuca też dominację języka ukraińskiego w innych sferach, np. w mediach czy w kulturze.

Czytaj więcej: Ukraiński parlament przyjął ustawę o języku ukraińskim. Nadchodzi „totalna ukrainizacja”?

Przeczytaj także: Europarlamentarzyści z Europy Środkowej protestują przeciwko ukraińskiej ustawie o języku

Projekt ustawy spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem m.in. ze strony mniejszości węgierskiej z Zakarpacia. W ubiegłym tygodniu Tibor Tompa, wiceprzewodniczący społeczności węgierskiej w Kijowie w rozmowie ze stacją 112 Ukraina skrytykował ustawę. Podkreślił, że Węgrzy żyjący na Ukrainie postrzegają ją jako „totalną ukrainizację” i prawo, które jeszcze pogorszy relacje międzyetniczne w kraju.

– Węgrzy jasno postrzegają tę ustawę jako totalną asymilację… To totalna ukrainizacja – powiedział Tompa. Podkreślił, że projekt nie był konsultowany z przedstawicielami mniejszości węgierskiej oraz, że nie ma w nim wzmianki o językach regionalnych.

Przeczytaj: USA naciskają na Węgry ws. Ukrainy. Szijjarto: to nie wyłącznie sprawa geopolityczna, tu chodzi o życie 150 tys. Węgrów

Sytuację związaną z nową ustawą językową już na etapie prac krytycznie skomentował szef MSZ Węgier, Peter Szijjarto. – Ukraiński rząd wyznaczył sobie dwa nacjonalistyczne cele: pierwszy to uniemożliwienie mniejszościom nauki w swoich ojczystych językach, a drugi to uniemożliwienie im mówienia w swoim języku – podkreślił Szijjarto. Dodajmy, że kwestia prac nad ustawą nie wzbudziła w zasadzie żadnych reakcji ze strony polskich władz.

Jesienią ub. roku Andrea Bocskor, węgierska eurodeputowana z Siedmiogrodu w Rumunii wysłała list do przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antoniego Tajaniego. Zaznaczyła w nim, że jej zdaniem ustawa o języku ukraińskim narusza prawa mniejszości. Apelowała o monitorowanie procesu legislacyjnego na Ukrainie i podjęcie kroków zmuszających Kijów do przestrzegania podstawowych praw człowieka, a także konsultowania nowych ustaw dotyczących mniejszości z organizacjami mniejszości etnicznych i z instytucjami międzynarodowymi.

Jak informowaliśmy wcześniej, w końcu lutego 2018 r. ukraiński Sąd Konstytucyjny uznał tzw. ustawę Kiwałowa-Kołesniczenki, która zakładała pewne preferencje dla języków mniejszości narodowych, za niezgodną z konstytucją. Ustawa ta, obowiązująca od 2012 roku regulowała m.in. kwestię języków mniejszości narodowych, przewidując możliwość oficjalnej dwujęzyczności w regionach, w których odsetek osób należących do mniejszości narodowych przekraczał 10 procent. Skasowanie tej ustawy otwarło drzwi do przyjęcia nowych przepisów, wzmacniających język ukraiński kosztem języków mniejszości narodowych.

Unian / 112.ua / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply