Ukraiński Sąd Konstytucyjny uznał tzw. ustawę Kiwałowa-Kołesniczenki, która zakładała pewne preferencje dla języków mniejszości narodowych, za niezgodną z konstytucją. Otwiera to drzwi do przyjęcia nowych przepisów, wzmacniających język ukraiński kosztem języków mniejszości narodowych.
Podczas posiedzenia 28 lutego ukraiński Sąd Konstytucyjny zajął się ustawą o zasadach polityki języka urzędowego (tzw. ustawa Kiwałowa-Kołesniczenki). W orzeczeniu uznano ją za niezgodną z konstytucją. W oficjalnym komunikacie podano, że ukraiński Sąd Konstytucyjny podjął decyzję w nawiązaniu do wniosku złożonego w tej sprawie przez 57 ukraińskich deputowanych.
Początkowo oficjalnie nie podawano wyniku orzeczenia, ale politycy związani z neobanderowską Swobodą, w tym jej lider Ołeh Tiahnybok, z entuzjazmem informowali, że ustawę uznano za niezgodną z konstytucją. Również portal „Ukraińska Prawda”, powołując się na swoje źródła, potwierdził tę informację.
Decyzja ta umożliwia ukraińskiemu parlamentowi przyjęcie nowej ustawy o języku państwowym, o czym z wyraźnym zadowoleniem mówił przewodniczący Werchownej Rady, Andrij Parubij.
Ustawa Kiwałowa-Kołesniczenki (autorstwa dwóch deputowanych Partii Regionów), regulująca kwestię języka państwowego i języków regionalnych, która zastąpiła starsze przepisy jeszcze z czasów sowieckich, obowiązywała na Ukrainie od 2012 roku. Stanowiła ona, że język ukraiński jest oficjalnym językiem urzędowym w kontekście prac parlamentu i władz publicznych. Z kolei w kwestii wyborów, referendów, nauki czy edukacji zapewniała ona prawo do dowolności i stosowania innego języka, w tym tzw. języków regionalnych. Dzięki temu, formalnie przedstawiciele mniejszości narodowych na Ukrainie, w tym również Polacy, Węgrzy, Słowacy, Rumuni, Rusini czy Rosjanie, mieli prawo do używania swoich języków w wielu sferach życia. Przewidywała ona możliwość oficjalnej dwujęzyczności w regionach, w których odsetek osób należących do mniejszości narodowych przekraczał 10 procent. Jednak z tego powodu ustawa była przedmiotem ostrej krytyki. Dokument penalizował również wzywanie do nienawiści na tle językowym, dając prawo do szukania sprawiedliwości również przed sądami za granicą.
Czytaj również: „Koniec ukrainizacji” czy „pełzająca rusyfikacja”?
Przyjęcie ustawy wzbudziło szereg protestów, nazywanych niekiedy „językowym Majdanem”. Część osób domagała się wzmocnienia roli języka ukraińskiego, inni, m.in. Rosjanie, akcentowali, że to ich ojczysty język powinien zostać oficjalnie uznany za drugi język urzędowy.
Tuż po EuroMajdanie nowe władze szybko podjęły próbę skasowania ustawy Kiwałowa-Kołesniczenki. Wzbudziło to jednak oburzenie za granicą, zarówno w Rosji, jak i w innych krajach. Ołeksandr Turczynow, pełniący wówczas obowiązki głowy państwa, nie chciał uchylić ustawy do czasu opracowania nowej, a nowy prezydent Petro Poroszenko utrzymał ją w mocy. Teraz decyzja Sądu Konstytucyjnego umożliwia kolejną zmianę przepisów. Według doniesień ukraińskich mediów, nowe przepisy miałyby jeszcze bardziej umacniać pozycję języka ukraińskiego kosztem języków mniejszości narodowych.
112.ua / pravda.com.ua / Kresy.pl
Wypada uruchomić polskie szkoły finansowane przez polski Rząd i dotować je po zmniejszeniu dużo wyższej niż normalna dotacji do szkół ukraińskich w Polsce.
Nie ma sensu „pałować się” z fanatykami „ukraińskiego miru”.
@tagore – Wypada – to nawet nardzo delikatnie powiedziane, bo koniecznie trzeba i to na „wczoraj”.