Nigdy w polityce nie jest tak, że raz przyjęte rozwiązanie nie może być zmienione – powiedział Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin, odnosząc się do możliwości wycofania się rządu PiS ws. ograniczania handlu w niedziele.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin powiedział w poniedziałek w rozmowie z portalem WP.pl, że rząd analizuje sprawę niedziel wolnych od handlu. Przyznał, że w tej sprawię są „bardzo różne głosy”, więc trzeba poznać „rzeczywisty wpływ na sytuację handlu”, ze względu na „pewien szum informacyjny”.

– Z jednej strony mamy informacje mówiące o tym, że ten zakaz źle wpływa również na te małe sklepy, na te rodzinne polskie przedsiębiorstwa, a tu chcieliśmy je wzmocnić – powiedział Sasin. Na pytanie o to, czy rząd PiS może zrobić krok w tył i wycofać się z ograniczenia handlu w niedzielę, minister odpowiedział: – Nigdy w polityce nie jest tak, że raz przyjęte rozwiązanie nie może być zmienione. Zaznaczył przy tym, że na razie nie ma żadnej decyzji w tej sprawie.

Dziś w Sejmie organizowana jest konferencja podsumowująca pierwszy rok funkcjonowania ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Jej organizatorem jest Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego oraz jej były przewodniczący, a dziś rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz. Jest on zwolennikiem ograniczenia niedzielnego handlu i krytykiem analiz firm badawczych, według których małe sklepy straciły na wprowadzaniu zakazu handlu w niedziele.

W tym tygodniu na posiedzeniu Sejmu mają być rozpatrywane poprawki dotyczące zmian w ustawie o ograniczeniu handlu w niedziele.

Lobbing zachodnich koncernów

Niedawno informowaliśmy, że rząd prowadzi analizy dotyczące tego, czy wprowadzenie ograniczenia handlu w niedziele miało sens; część ministrów nie wykluczało korekty ustawy w tej sprawie. Premier Mateusz Morawiecki mówił, że chodzi o przegląd wpływu wolnych niedziel „na mniejsze sklepy, większe sklepy, rodzinne – ale przede wszystkim dla ludzi”. W tym czasie, jak zauważaliśmy, w mediach pojawia się coraz więcej informacji o tym, że partia rządząca może częściowo wycofać się z inicjatywy wolnych niedziel, sugerując coraz mniejsze przekonanie polityków PiS do tej kwestii. Za zniesieniem „zakazu handlu w niedzielę” zdecydowanie lobbują organizacje biznesowe. Według badania Maison&Partners wykonanego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców zakaz handlu w niedzielę poparło tylko 28% respondentów. Ostatnio ZPP, jeden z głównych orędowników zarówno zniesienia ograniczeń ws. handlu w niedzielę, jak i masowego ściągania imigrantów zarobkowych do Polski, opublikował kolejny sondaż, według którego obecnie 51 proc. badanych negatywnie ocenia ograniczenie handlu, a liczba zwolenników takiego rozwiązania maleje. W sukurs tego rodzaju organizacjom przychodzą też liberalni oraz konserwatywno-liberalni eksperci i dziennikarze/publicyści.

Jak pisaliśmy 1 marca, w odpowiedzi na te działania, głos postanowili zabrać przedstawiciele właśnie małych i średnich, prywatnych sklepów i firm handlowych. Jedną z takich osób jest Marzena Gradecka, prezes PGD Polska, członek komitetu inicjatywy ustawodawczej ds. Wolnych niedziel w handlu, a zarazem właścicielka kilkuset marketów w całej Polsce. Występuje ona w imieniu wiodących ogólnopolskich sieci handlowych (Grupa PGD, Grupa Specjał, sieć Delko, Grupa Kupiec), współpracujących, prowadzących i reprezentujących ponad połowę polskich rodzinnych małych i średnich firm handlowych branży FMCG.

W przesłanym nam oświadczeniu przedstawiciele polskich handlowców, w tym prowadzących małe i średnie sklepy, stanowczo zaprotestowali przeciwko manipulacjom przy ustawie: „Główne polskie sieci handlowe, zrzeszające większość, bo ponad 50 tysięcy małych i średnich prywatnych sklepów, stoją murem za wolnymi niedzielami, zadając kłam lobbystom wielkich sieci handlowych i centrów handlowych, według których to wolne niedziele spowodowały pogorszenie ich sytuacji, czyli spadek obrotów, a w efekcie zamknięcie kilku czy kilkunastu tysięcy sklepów tej kategorii w 2018 roku. Protestujemy przeciw próbom reprezentowania nas przez zagraniczny kapitał, przeciw kłamliwemu lobbingowi grup skupionych wokół zachodnich sieci oraz centrów handlowych. Małe i średnie rodzinne sklepy są zdecydowanie za kontynuacją procesu realizacji ustawy sprzed roku”.

Tendencja spadkowa zahamowana

Marzena Gradecka zwraca uwagę, że jedynymi rzetelnymi danymi za 2018 rok są dane GUS, opublikowane w lutym 2019 roku. Wskazują one, że po raz pierwszy od wielu lat zahamowana została tendencja spadkowa liczby osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą w sektorze handlu. Wyniosła ona 757 tysięcy, wobec 760 tysięcy w roku 2017. Jej zdaniem, spadek rzędu mniej niż pół procent to dobry prognostyk na przyszłość. Zauważa też, że stanowi ona dla rodzimych handlowców podstawę do założenia, że spadek netto liczby sklepów małych i średnich w ujęciu makro w 2018 wyhamował, podobnie jak spadek ich obrotów.

Ponadto, Gradecka zwraca uwagę, że w tym roku wolnych niedziel będzie więcej, niż w ubiegłym. Co więcej, pod uwagę będzie branych pełne 12 miesięcy z wolnymi niedzielami, a nie tylko 10. Stąd, jak uważa, założenia odnośnie zatrzymania tendencji spadkowych w kontekście liczby sklepów i ich obrotów tej wciąż znaczącej ilościowo i wartościowo grupie sklepów „są zdecydowanie bardziej zasadne niż badania sondażowe znanej zagranicznej firmy badawczej wykonane na zlecenie koncernów”.

– Nie ma żadnych danych makroekonomicznych za 2018, które są na tyle wiarygodne, aby wysuwać na ich podstawie odpowiedzialne wnioski, a tym bardziej, by podejmować na ich podstawie radykalne kroki w kierunku ograniczania wolnych niedziel – uważa Marzena Gradecka.

Jak pisaliśmy kilka dni temu, portal Money.pl przedstawił głos części polskich handlowców, małych sklepikarzy, którzy sami w niehandlowe niedziele otwierają swoje sklepy. Argumentują, że ograniczenie handlu w niedziele jest dla nich ogromnie korzystne, bo dzięki tym regulacjom zwielokrotnili swoje zyski.

W reportażu przytoczono relację m.in. sklepikarki, z Warszawy, która handluje niedaleko wielkich sklepów sieciowych. W pierwszych dniach obowiązywania nowych przepisów zarobiła o około 700 proc. więcej. Jej zdaniem, „ograniczenie handlu w niedzielę uratowało polski, drobny handel”, który dzięki temu stał się jakąkolwiek konkurencją wobec wielkich sieci zagranicznych. Na dowód tego, jak korzystne okazały się dla niej nowe przepisy, pokazała wyciągi z kasy fiskalnej. Liczba klientów, w porównaniu do okresu, gdy nie było żadnych ograniczeń handlu w niedziele, wzrosła niemal dziesięciokrotnie, a jej dzienny utarg z około 800 do 6-7 tys. zł.

Później odnotowała spadek do 4 tys. zł w niedzielę handlową. Tłumaczyła, że to efekt obchodzenia zapisów ustawy przez niektóre sklepy, które zaczęły otwierać się jako placówki pocztowe. Jej zdaniem jest to argument za tym, żeby dodatkowo uszczelnić przepisy. Podobnie uważa sklepikarka z Krakowa, której przychody również wyraźnie spadły, od kiedy niektóre sklepy zaczęły działać jako „poczta”.

Zdrada interesu polskich handlowców

PiS ulega lobbingowi zachodnich koncernów w sprawie złagodzenia lub nawet zniesienia zakazu handlu w niedzielę – twierdzą przedstawiciele organizacji zrzeszających większość polskich małych i średnich sklepów. „Reprezentacja większości rodzimych handlowców stanowczo protestuje przeciw próbom ograniczenia ustawy o zakazie handlu. Byłaby to absolutna kapitulacja rządzących przed globalistami oraz zdrada polskich firm rodzinnych i to nie tylko z obszaru handlu” – napisano w przesłanym w sobotę do redakcji portalu Kresy.pl oświadczeniu podpisanym przez reprezentantów największych polskich organizacji handlowych: dra Janusza Rakowskiego, prezesa Kongregacji Przemysłowo Handlowej, oraz Marzenę Gradecką, występującą w imieniu wiodących ogólnopolskich sieci handlowych (Grupa PGD, Grupa Specjał, sieć Delko, Grupa Kupiec).

Według raportu Centrum Analiz PKO BP, to “duże sieci handlowe są bardziej dotknięte skutkami ograniczenia handlu w niedzielę niż pozostałe, mniejsze podmioty”. Eksperci zastrzegli, że “bezpośrednia analiza zmian wartości obrotów w najmniejszych podmiotach nie jest możliwa”, ale spróbowali to oszacować, na podstawie danych o transakcjach kartami. Po wyeliminowaniu z ogółu danych największych podmiotów okazało się, że obroty kartami po wprowadzeniu zmian wzrosły o 23,5 proc. w małych sklepach, a o 20 proc. we wszystkich przeanalizowanych punktach handlowych.

WP.pl / interia.pl / wiadomoscihandlowe.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply