Sytuację związaną ze szkolnictwem polskim na Ukrainie mogę określić tylko jako hańbę i całkowitą klęskę polskiej polityki wschodniej – mówi Kresom.pl profesor Włodzimierz Osadczy, komentując podpisanie przez prezydenta Ukrainy groźnej dla polskich szkół ustawy o oświacie. Podkreślił, że szczątkowe szkolnictwo polskie na Ukrainie to efekt konsekwentnego zaniedbania ze strony kolejnych polskich rządów.
Przypomnijmy, że wczoraj prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał nową ustawę oświatową, która otwiera możliwość ukrainizacji szkół mniejszości narodowych, w tym szkół polskich. Nowe ukraińskie prawo oświatowe stwierdza, że „językiem nauczania (procesu edukacyjnego) w placówkach oświatowych jest język państwowy”, czyli język ukraiński. Zgodnie z przyjętą ustawą, od przyszłego roku szkolnego dzieci będą mogły uczyć się w swoim języku ojczystym tylko w państwowych przedszkolach i do klasy IV szkoły początkowej. Od klasy V, wszystkie przedmioty miałyby być nauczane w języku ukraińskim. Szkoły mniejszości narodowych, w których teraz większość przedmiotów nauczana jest w ich językach, będą musiały stopniowo przejść na język ukraiński. Dotyczy to szkół ponadpodstawowych i wyższych.
– Jeśli chodzi o sytuację związaną ze szkolnictwem polskim na Ukrainie, mogę określić to tylko jako hańbę i całkowitą klęskę polityki wschodniej Polski, która obejmuje cały czas – wydawałoby się – suwerennej Rzeczypospolitej po 1989 roku – mówi Kresom.pl prof. Włodzimierz Osadczy, dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum KUL.
Profesor zaznacza, że choć oficjalne dane mówią o liczbie 145 tys. Polaków na Ukrainie, to biorąc pod uwagę osoby należące do Kościoła Rzymskokatolickiego, a „przeważnie to są Polacy”, można mówić nawet o ponad milionowej polskiej społeczności na Ukrainie.
– Rażące zaniedbania wynikające z bezmyślnego wyznawania tzw. dogmatów Giedroycia, polegających na tym, że poprzez amnezję i pozbawienie się własnej tradycji związanej ze Wschodem, tradycji Rzeczypospolitej, związanej z kulturą polską i Kościołem Rzymskokatolickim jako nosicielem polskości, doprowadziło do tego, że być może nawet ponad milionowa polska społeczność na Ukrainie posiada jedynie – uwaga – cztery szkoły, które obsługują ludność polską. Z czego dwie we Lwowie powstały jeszcze w czasach ZSRR. Kolejne mamy w Mościskach i w Dołbyszu na Żytomierszczyźnie, a i tu stawiano przeszkody. A np. całe tereny, w tym takie, gdzie mamy zwarte osadnictwo polskie, są całkowicie pozbawione szkolnictwa. Nie ma żadnej, „matczynej” opieki nad polskim szkolnictwem na Ukrainie ze strony państwa polskiego – mówi historyk.
– Poprzez zaniedbanie, szkolnictwo polskie celowo sprowadzało się do tego, żeby ono zostało wyzerowane. Zgodnie z „dogmatem Giedroycia”, opacznie pojętym przez różne środowiska. A wiemy, że do dziś obowiązuje on w naszej polityce wschodniej, w działaniach MSZ. Czyli, żeby się odciąć, wyzbyć i zapomnieć o polskiej spuściźnie wschodniej, na rzecz tworzenia jakiś bytów geopolitycznych, będący przeszkodą dla postępu imperializmu rosyjskiego –wskazuje prof. Osadczy.
PRZECZYTAJ: Prof. Osadczy dla Kresów.pl: pamięć zbiorowa stała się przedmiotem targów i negocjacji
Zdaniem profesora, te nieliczne polskie szkoły na Ukrainie „nie stwarzają specjalnego dyskomfortu dla strony polskiej, idącej na daleko posunięte ustępstwa”. – Polska dyplomacja nie dostrzega przez to zagrożeń, które widzą inne kraje, prowadzące suwerennie swoją politykę. Stąd też nie jest to podstawa do stworzenia jakiś sytuacji konfliktowych w relacjach między Polską a Ukrainą.
Prof. Osadczy powiedział, że nielegalne przekroczenie granicy polsko-ukraińskiej przez byłego prezydenta Gruzji i byłego gubernatora obwodu odeskiego Micheila Saakaszwiliego i ostra reakcja władz Ukrainy miały spowodować interwencję polskiego MSZ i wezwanie ukraińskiego ambasadora [sam Andrij Deszczyca dementował jednak później te doniesienia – red.]. – Czyli sprawa, która jest związana z interesami USA, z jakąś większą geopolityką, która się ukrywa przed nami, wzbudza newralgiczną reakcję polskiej dyplomacji. Natomiast, ws. polskiego szkolnictwa, pan ambasador Piekło mówi, że spotka się z ukraińską minister edukacji i porozmawia z nią „przy okazji”. Ale żadnego zaniepokojenia to nie wzbudza. A wypowiadają się również inne „autorytety”, które mówią zgodnie ze znaną przyśpiewką, „Polacy nic się nie stało!” – mówi Kresom.pl dyrektor Centrum Ucrainicum.
– Państwa, które tradycyjnie dbają o swoje mniejszości, stosujące od lat, niezależnie od rządów, konsekwentną politykę w tej sprawie, takie jak Węgry czy Rumunia, mają gęstą sieć szkolnictwa i rozbudowane połacie zamieszkane przez swoje mniejszości. Które się z tymi krajami identyfikują, które kochają swój ojczysty kraj, np. Węgry, Rumunię. Są one zawsze, w różnych sytuacjach, zapleczem i oparciem dla tych krajów. Polska dobrowolnie wyzbyła się tego przywileju, posiadania kochającej Polskę ludności identyfikującej się z nią i dbającej o dobro swojej ojczyzny – i poprzez zniszczenie tego szczątkowego szkolnictwa traciła i konsekwentnie traci – podkreśla prof. Osadczy.
Przeczytaj: Węgry i Rumunia oburzone reformą oświaty na Ukrainie
Profesor zwraca tez uwagę na inny, groźny aspekt. Mianowicie, na postępującą zupełną ukrainizację ludności polskiej w sensie świadomości. – To przeważnie ludność wiejska, która potrzebuje pewnej opieki i szkolnictwa. Także opieki ze strony Kościoła, którego jednak ukrainizacja sięgnęła bardzo znaczących rozmiarów. Bez tego, ludność łatwo poddaje się powszechnej na Ukrainie ideologii. W tym również, niebezpiecznej dla nas ideologii ukraińskiego nacjonalizmu. Mamy więc do czynienia z niebezpiecznym paradoksem, że wśród Polaków i osób pochodzenia również możemy znaleźć zwolenników ideologii banderyzmu.
– To jest tylko wynik konsekwentnie postępującego zaniedbania ze strony władz Polski – mówi prof. Osadczy. Podkreślając, że nie jest to żadne niedopatrzenie, lecz „realizacja określonej ideologii, która każe zapomnieć o tradycji polskiej Rzeczypospolitej, również w sensie państwa narodu polskiego i Kresów i każe odciąć się od niej”.
– Chodzi o świadomość tego, że państwo polskie było kiedyś wielkim państwem i ośrodkiem łączącym różne narody – ale było Polską. I tej polskości, zgodnie z „dogmatem Giedroycia”, trzeba się wyzbyć na rzecz tworzenia pewnych bliżej nieokreślonych bytów, których klęskę w tej chwili widzimy, np. w relacjach z Litwą czy Ukrainą. To są złe relacje i mówienie o tworzeniu jakiejś wspólnoty, mogącej przeciwstawić się jakimś zewnętrznym naciskom, to naiwność. Nie wiem, czy osoba o zdrowym rozsądku uwierzy w coś takiego.
Groźna ustawa podpisana
Projekt nowej ustawy oświatowej został uchwalony przez Radę Najwyższą 5 września. „To jedna z głównych reform ponieważ od żadnej innej reformy przyszłość państwa nie zależy tak, jak od oświatowej” – biuro prasowe Poroszenki cytuje jego słowa. Prezydent Ukrainy wprost podkreślił, to co wywołuje największe sprzeciwy przedstawicieli mniejszości narodowych i państw będących macierzami tych mniejszości, to znaczy wzmocnienie roli języka ukraińskiego w procesie nauczania, co będzie dotyczyć także szkół mniejszościowych.
Uchwalona 5 września ustawa wprowadza konieczność obecności języka ukraińskiego w każdej szkole na Ukrainie, także w szkołach mniejszości narodowych, które dotychczas mogły nauczać (poza samym przedmiotem język ukraiński) w językach ojczystych grup narodowościowych którym służyły. Ustawa otwiera możliwość dowolnego zwiększania liczby przedmiotów nauczanych po ukraińsku samymi aktami wykonawczymi. Bez względu na to jak ustawa zostanie skonkretyzowana na poziomie tych przepisów już oznacza pogorszenie sytuacji, bowiem uniemożliwia nauczanie wyłącznie w języku mniejszości.
Ze względu na to niebezpieczeństwo, szereg państw wystąpiło już z krytyką i działaniami dyplomatycznymi mającymi wywrzeć presję na Ukrainę. Najszybciej zareagowały Węgry. Parlament tego kraju jednogłośnie potępił ukraińską ustawę. Szef węgierskiej dyplomacji zapowiedział bojkot wszelkich inicjatyw międzynarodowych Ukrainy. Przedstawiciel tego państwa zaskarżył kontrowersyjny akt prawny na forum ONZ i OBWE.
W środę parlament Rumunii jednogłośnie przyjął uchwałę, w której uznał, że uchwalona przez Ukraińców nowa ustawa oświatowa za „drastycznie ogranicza prawa etnicznych Rumunów na Ukrainie do nauki w ojczystym języku”. Rumuni wprost powiązali sprawę ukraińskiej ustawy oświatowej z ambicjami Kijowa by przystąpić do Unii Europejskiej. Prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwołał, w proteście przeciw ustawie, swoją wizytę w Kijowie.
Jedynym rządem nie protestującym w sprawie ewentualnego zagrożenia dla praw oświatowych swoich rodaków na Ukrainie jest rząd Polski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP pozostaje usatysfakcjonowane zapisami ukraińskiej ustawy oświatowej. Ustawę tę popierają także USA.
Kresy.pl
Jest jeszcze trochę sobotnich szkół, ale ogólnie to podejście kolejnych zdradzieckich nie-rządów „polskich” w tym pisuaru (jak dotychczas), to naprawdę straszne upokorzenie, szczególnie dla Polaków za wschodnimi granicami, ale nie tylko, dla nas wszystkich, dla całego narodu.
Ale za to w Przemyślu rządzą się jak u siebie szkoły pół tej śmiesznej uczelni opanowana przez ukraińców debaty spotkania „fundacji” po za tym coraz mocniej osadzają się i coraz większe wpływy miedzy innymi dzięki prezydentowi miasta we Wrocławiu ( rzecznik ukrainców kolejna dotacja w wysokości 0,5 mln zł) . Nasze wpływy na ukrainie zaczynają być zerowe ale za to zaraz każda partia będzie kunktatorsko kalkulować jak podlizać się do ukraińskich wyborców tyma dobrze rozgrywać zawsze to umiał stąd tylu posłów z jego związku w sejmie
W czasie niedawnej wizyty Orbana sprawa ukraińskiej ustawy oświatowej na pewno była poruszana. Co z tego wyniknie zapewne niedługo zobaczymy.
Od lat nie mogę się zdecydować, czy Polskość powinna się z Ukrainy ewakuować czy walczyć tam o przetrwanie. Sądząc po rozdawnictwie Karty Polaka oraz obojętności na wyczyny Kijowa, Polska chyba wybrała tę pierwszą drogę. W takim zaś razie wypadałoby prowadzić wobec Ukrainy 'politykę lustrzaną’ i stopniowo wygaszać ukraińskie szkolnictwo u nas. Jest to tym ważniejsze, że już niedługo zacznie się chyba rozdawanie przyjezdnym polskich paszportów, a ci zapiszą się do Tymy i zażyczą szkół dla swoich pociech odchowanych na programie 500+.
Na Ukrainie w której jest (jeszcze) ok. 150 tys. mniejszość polska, jest zaledwie kilka szkód polskich. W tej sytuacji jeśli pis-dzielcom u koryta tak bardzo zależy na eliminacji j. rosyjskiego razem z ELIMINACJĄ J. POLSKIEGO z nauczania powyżej 4 klasy szkoły podstawowej na UPAinie, w myśl świętej ZASADY WZAJEMNOŚCI, powinni również ograniczyć liczbę szkół z językiem ukraińskim do kilku, oraz nauczanie w j. ukraińskim też do 4 klasy szkoły podstawowej! Jeśli tego nie zrobią to znaczy, żę są banderofilami, zdrajcami, impotentami i sku.wiałymi, tchórzliwymi, antypolskim flejami. Dość ukrainizowania polski banderowskie sługusy i s. syny! Zobaczycie szmaty, że nawet przekupstwo biedoty 500+ wam nie pomoże!
I WYELIMINOWAĆ ZE SZKÓŁ W POLSCE BANDEROWSKIE PODRĘCZNIKI OD BANDEROWSKIEGO ELEMENTARZA „BANDERA I JA” POCZYNAJĄC!!! HAŃBA!!!
PIS-owskie cioty i zaprzańcy w trybie jednostronnym, walkowerem oddają ponad 1000-letnią Polskę, 26-letniej banderowsko-oligarchicznej, przeżartej korupcją, zbankrutowanej Ukrainie, nie uzyskując nie tylko WZAJEMNOŚCI, ale w ogóle NICZEGO realnego w zamian. Przez swą bezdenną glupotę, nieudolność, tępotę i brak przewidywania, dały się rozegrać nieprzychylnie do nas ustosunkowanym władzom RF, i w strachu przed nią usługują fleje banderowcom i na wszystko się godzą, dostając oprócz wzrastających coraz bezczelniejszych roszczeń i zastrasznia przez banderowskie władze Rosją – jako się rzekło – wielkie g.wno w zamian, i żadnej pewności, że banderowska „krajina” Ukraina ruszy palcem aby nas w czymkolwiek wesprzeć. (Zresztą, jak uczy historia, ta nacja zawsze nam szkodziła, a nie pomogła NIGDY). Tępe pisiory (razem z PO) doprowadzili Polskę na skraj pętli zadłużenia , a mimo to (ponad 1 bln zł DŁUG PUBLICZNY, i 3 bln zł ukryty dług publiczny), wyrzucają pieniądze podatników w błoto, ładując je z worek bez dna – zbankrutowaną, przeżartą korupcją banderowską UPAinę. Pisiory i prezydencie Duda, my nie tylko, że nie powstaliśmy z kolan, ale klęczymy nawet przed sk.rwiałym bandero-nazistowskim, zakłamanym do szpiku kości tworem, który gloryfikuje bestialskich, barbarzyńskich, zwyrodniałych ludobójców ponad 180 tys. polskiej ludności cywilnej, nie pozwala pogrzebać porozrzucane po rowach szczątki Polaków – ofiar banderowskiego ludobójstwa, a nawet z fałszywymi zapewnieniami dla naiwnych i glupich, niszczy cudem ocalałe resztki polskości na terenach II RP. A Duda krzyczy: jesteśmy dumnym narodem, powstaliśmy z kolan. Gdy powstaniemy – zapłacimy zdrajcom, łajzom, zaprzańcom i wszelkiej maści sprzedawczykom, za przefajdanie Polski i upodlenie Polaków!
@greg 100 na 100 Panie Greg jeszcze mozna dodac ze ten sztuczny twor uapadlina powinnien nam oddac nasze etniczne ziemie granica naszego panstaw powinna byc na dnieprze,bo juz Marszalek Pilsudzki w swej polityce popelnil blad oddajac tym zaprzancom chachlom tereny od granicy II Rzeczpospolitej do dniepru myslac o buforze miedzy nami a Rosja wtedy to byly mrzonik i dzis tez gdyz po tych podludziach ukrach nie mozna oczekiwac nic dobrego historia naszego panstwa dobitnie to pokazala juz od powstania tego zapszanca chmielnickiego.
To nie jest klęska polityki wschodniej Polski, lecz sukces, bo tego właśnie chce zarówno PiS, jak i PO. Oni chcą, żeby Polacy zniknęli wreszcie z Kresów i nie przeszkadzali w mizdrzeniu sie pisowców i po-wców do banderowców.
polaka polityka na kresach byla bledna od odzyskania niepodleglosci 1918 do II wojny swiatowej,i jest jeszcze gorsza w stosunku do panstw powstalych na naszych ziemiech po 1989roku,aktualny trend mozna tlumaczyc tym ze ludzie ktorzy dorwali sie do wladzy nie sa poprostu Polakami.