Podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego we Francji frekwencja w południe wyniosła 19,3 proc., co oznacza wzrost z 15,7 proc. w 2014 roku. Jest to historyczny rekord.
Siedem państw członkowskich UE głosowało już wcześniej, a wstępne wyniki zostaną opublikowane pod koniec niedzieli, po tym jak reszta państw Unii weźmie udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Partie eurosceptyczne, sprzeciwiające się coraz głębszej integracji europejskiej, mają szanse na zdobycie aż jednej trzeciej miejsc w 751-osobowym zgromadzeniu w Strasburgu
CZYTAJ WIĘCEJ: Przeciek wyników wyborów na Słowacji – zwycięstwo liberałów , radykalni nacjonaliści trzecią siłą.
Francja jest lustrzanym odbiciem bitwy w całej Europie.
Prezydent Francji, Emmanuel Macron wziął na siebie rolę lidera sił liberalnych. Mają one nadzieję, że uniemożliwią eurosceptykom dostęp do kluczowych urzędów i podejmowania decyzji w Unii Europejskiej.
Macron nazwał wybory „najważniejszymi od 1979 roku, ponieważ Unia stoi w obliczu ryzyka ze strony nacjonalistów pragnących podzielić blok”. Te słowa padły w kontekście antyrządowych protestów tak zwanych „żółtych kamizelek”, które przetoczyły się przez Francję.
„Macron ponownie ośmiela się rzucać nam wyzwanie. Weźmy go za słowo – 26 maja rzućmy mu wyzwanie przy urnach do głosowania!” – powiedziała w piątek liderka narodowo – konserwatywnego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen.
Dla Macrona Le Pen reprezentuje „trąd nacjonalizmu, który zjada UE od wewnątrz.”
O walce o głosy między Macronem, a Le Pen pisaliśmy wcześniej na naszym portalu. Opublikowaliśmy wówczas sondaż, który wskazywał na zwycięstwo Zjednoczenia Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego we Francji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: We Francji rośnie liczba profanacji w kościołach.
France24/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!