Prezydent Białorusi twierdzi, że służby zatrzymały grupę pod kierownictwem opozycjonisty, Nikołaja Awtuchowicza, która rzekomo szykowała zamachy terrorystyczne i „wwoziła tonami” do kraju broń przez Ukrainę. Ukraińskie MSZ zdecydowanie zaprzecza.

W piątek przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenko podczas publicznego wystąpienia wspomniał o niedawnym aresztowaniu, jak podaje agencja BiełTA, „grupy terrorystycznej Nikołaja Awtuchowicza”. Uważa to za przykład skuteczności białoruskich służb specjalnych.

– Niedawno zatrzymaliśmy grupę Awtuchowicza. Łajdaki ostatnie. Teraz odkryliśmy ich wszystkie kanały. Oni tonami wwozili broń przez Ukrainę – powiedział Łukaszenko. – Gdyby nasi chłopcy (…) ich nie nakryli, oj, to byśmy Nowy Rok mieli – dodał. Polityk zaznaczył, że przedstawił wszystkich zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy do państwowych odznaczeń.

Prezydent Białorusi powiedział też, że nie docenił Awtuchowicza, ale „trzeba sobie z nim poradzić”. Według niego, grupa ta „przygotowywała ataki terrorystyczne w całym kraju”, ale „spaliła się”, gdy zaczęła do nich przystępować. Zaznaczył, że operację ujęcia ich przeprowadzili „czekiści z milicji”, których pochwalił. Zapewnił zarazem, że służby mają pod kontrolą tego rodzaju sytuacje, dodając, że takich grup, małych, jest jeszcze kilka więcej. Część pochodzi z Białorusi, a część „przysyłają” z zagranicy. Twierdził, że takie osoby trafiają na Białoruś głównie przez Ukrainę. Wspomniał też o Polsce i Litwie, ale zaznaczył, że teraz to „bardzo trudne”, bo „granica jest zamknięta na głucho”. Łukaszenko dodał, że podobnie uczyniono z granicą białorusko-ukraińską. Przyznał też, że „przez Rosję czasem przenikają” takie osoby, bo „u nas nie ma granicy”.

Do wypowiedzi Łukaszenki odniosło się ukraińskie MSZ. Zaprzeczyło jego twierdzeniom, jakoby przez Ukrainę na Białoruś wwożono wielkie ilości broni. Ministerstwo oświadczyło też, że tego rodzaju retoryka białoruskiego przywódcy wpisuje się w jego politykę zastraszania Białorusinów.

Przypomnijmy, że w ostatnich latach Łukaszenko niejednokrotnie twierdził, że z Ukrainy na Białoruś masowo przemycana jest broń.

Przeczytaj: Łukaszenko: wzmacniamy granicę z Ukrainą, tyle biedy stamtąd do nas idzie

Czytaj także: Łukaszenko znowu poskarżył się na przemyt broni z Ukrainy na Białoruś

Nikołaj Awtuchowicz to weteran wojny w Afganistanie, biznesmen z Wołkowyska i białoruski opozycjonista. Znany jest z krytykowania Łukaszenki, którego wielokrotnie wzywał do ustąpienia. Na początku XXI wieku startował w wyborach parlamentarnych. Później zarzucano mu przestępstwa podatkowe, za co skazano go na ponad 3 lata więzienia. W 2009 roku oskarżono go o próbę zamachu na wiceministra oraz na szefa grodzieńskiego komitetu wykonawczego. Skazany, faktycznie za nielegalne posiadanie 5 sztuk amunicji myśliwskiej, spędził 5 lat w więzieniu. Według liderów opozycji, naraził się władzom, wspierając finansowo niezależną prasę, przyjmując do pracy wcześniej wyrzuconych z państwowych posad opozycjonistów i biorąc udział w antyrządowych demonstracjach. Prowadził blisko 3-miesięczną głodówkę w areszcie. W 2013 roku w więzieniu miał dokonać samookaleczenia.

Czytaj także: Uniewinnią Osipienkę i Awtuchowicza?

Na początku grudnia br. informowano, że Awtuchowicz jest podejrzany w śledztwie dotyczącym terroryzmu. Białoruskie organy bezpieczeństwa podejrzewają, że miał być zaangażowany w szereg akcji w obwodzie grodzieńskim, m.in. w podpalenie domu i samochodu milicjanta oraz w podłożenie ładunku wybuchowego pod samochód funkcjonariusza bezpieczeństwa. Białoruskie służby twierdzą, że w jego mieszkaniu znaleziono składowaną tam broń, rzekomo do celów terrorystycznych: m.in. karabin maszynowy, pistolety i granaty.

Belta.by / zaxid.net / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply