Sąd zezwolił na zwolnienie z aresztu pięciu byłych berkutowców, podejrzanych ws. masakry na Majdanie, którzy w niedzielę mają wziąć udział w dużej wymianie jeńców i więźniów między stroną ukraińską a separatystami. Paruset aktywistów, w tym ze środowisk ukraińskich nacjonalistów, próbowało uniemożliwić wywiezienie ich z aresztu.

W sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził, że duża wymiana jeńców i więźniów między stroną ukraińską a donbaskimi separatystami, o której media informowały od paru dni, rzeczywiście ma nastąpić w niedzielę 29 grudnia.

– Jutro musi nastąpić wymiana. Oczekujemy tego – powiedział Zełenski. Zaznaczył przy tym, że ostateczna lista osób, które mają wziąć w niej udział, nie jest jeszcze ustalona, gdyż wciąż trwają procedury weryfikacyjne.

Ukraińskie media informowały m.in., że wśród osób przewidzianych do wymiany mają być m.in. byli członkowie Berkutu, podejrzani w sprawie masakry na Majdanie. W sobotę doniesienia te potwierdził jeden z ukraińskich prokuratorów. Tego dnia przed Sądem Apelacyjnym w Kijowie rozpatrywano skargę na decyzję sądu I instancji odnośnie środków zapobiegawczych zastosowanych wobec pięciu podejrzanych eks-berkutowców: Ołeha Janiszewśkiego, Serhija Zinczenkę i Pawła Abroskina, przebywających w areszcie, a także Serhija Tamturę i Ołeksandra Marynczenkę, będących pod całodobowym aresztem domowym. Prokurator poprosił o ich zmianę właśnie z uwagi na to, że ich nazwiska figurują na liście osób przewidzianych do wymiany jeńców i więźniów, powołując się na pismo prokuratora generalnego.

Wcześniej doszło do kontrowersji, gdy z procesu ws. masakry na Majdanie wykluczono czterech prokuratorów, którzy od kilku lat zajmowali się tą sprawą. W piątek zadecydował o tym sąd. Chodziło o prokuratorów: Ołeksija Donskiego, Ihora Zemskowa, Janisa Simonowa i Denysa Iwanowa. Decyzję w tej sprawie zaakceptował prokurator generalny. Według informacji części ukraińskich mediów, na decyzję ws. odwołania prokuratorów poszkodowani zareagowali okrzykami „hańba!”.

W sobotę wieczorem sąd w Kijowie zdecydował o zmianie środków zapobiegawczych wobec podejrzanych eks-berkutowców, na osobiste zobowiązanie do stawiania się na wezwanie. Zostali tym samym zwolnieni z aresztu regularnego i domowego, umożliwiając im wyjazd i wzięcie udziału w wymianie.

W reakcji na to weteran z Donbasu i bloger aktywista, Roman Syniczyn, wezwał do zorganizowania wiecu protestacyjnego pod aresztem łukjaniwskim w Kijowie, żeby zapobiec wywiezieniu stamtąd trzech podejrzanych na wymianę. Na miejsce przybyła grupa aktywistów, która zablokowała główny wyjazd z aresztu, wykorzystując m.in. ruchome pojemniki na śmieci, a także kilka pozostałych. Jednocześnie, przy paru wejściach pojawili się funkcjonariusze policji.

Protestujący nie wpuścili do środka samochodu więziennego, którym najpewniej mieli pojechać berkutowcy. Podjazd został potem zablokowany przez radiowozy. Jak podano, policjanci w międzyczasie wywieźli z sądu dwóch podejrzanych, którzy wcześniej byli pod aresztem domowym.

Ukraińskie media podawały późnym wieczorem, że na miejscu jest około 200 aktywistów i wciąż przybywają kolejni. Doszło do przepychanek i szarpanin między protestującymi a policjantami.

Dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog i specjalista ws. masakry na Majdanie napisał na portalu społecznościowym, że w blokadzie aresztu w Kijowie uczestniczy “skrajna prawica” ukraińska.

[AKTUALIZACJA] Przed 1 w nocy czasu kijowskiego poinformowano, że na miejsce przybyły cztery autobusy, które przywiozły członków gwardii narodowej. Lokalne media podały, że sytuacja staje się coraz bardziej gorąca, a protestujący twierdzą, że będą “stać do końca” i nie pozwolą na wywiezienie podejrzanych.

Pravda.com.ua / strana.ua / Hromadske / facebook.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply