W środę Azerbejdżan kontynuował ostrzał terytorium Górskiego Karabachu, dążąc, według władz Armenii, do wywołania otwartej wojny. Strona azerska twierdzi, że „z powodzeniem” kontynuuje „działania antyterrorystyczne” i zaprzestanie ich tylko, jeśli Ormianie się poddadzą.

Jak informowaliśmy we wtorek, stolica nieuznawanej ormiańskiej Republiki Górskiego Karabachu znalazła się pod zmasowanym ostrzałem sił Azerbejdżanu. To, że był to początek większej operacji militarnej uprawdopodobniało oświadczenie Ministerstwa Obrony Azerbejdżanu, w którym ogłoszono, że jego siły rozpoczęły “lokalne działania antyterrorystyczne”, w celu „rozbrojenia i zabezpieczenia wycofania formacji sił zbrojnych Armenii” z tego terytorium oraz „zneutralizowanie ich infrastruktury wojskowej”. Władze w Baku dawały do zrozumienia, że dążą do ostatecznej likwidacji republiki miejscowych Ormian, której Azerbejdżanie odebrali już znaczną część spornego terytorium w czasie wojny jesienią 2020 roku.

Media, w tym agencja Reuters, informowały o wysłaniu na obszar Górskiego Karabachu żołnierzy, wspieranych przez artylerię. Strona azerska twierdziła, że jej siły lądowe w kilku miejscach przełamały linie obrony Ormian, zajmując ponad 60 placówek wojskowych i niszcząc co najmniej kilkanaście armeńskich wozów bojowych. Strona armeńska zaprzeczyła temu, oskarżając Azerbejdżan o pełnoskalową inwazję. Ponadto, Azerowie twierdzą, że używają broni precyzyjnej, by niszczyć punktowo cele wojskowe i uniknąć strat wśród cywilów.

Lokalne władze nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu podawały, że w wyniku działań zbrojnych Azerbejdżanu zginęło 25 osób, w tym paru cywilów, a blisko 140 zostało rannych. Dodano, że ewakuowano mieszkańców kilku miejscowości.

Francja, Niemcy, a także Unia Europejska, potępiły działania zbrojne Azerbejdżanu i wezwały strony do powrotu do negocjacji. Władze Armenii twierdzą, że w nieuznawanej republice nie ma jej wojsk. USA i Rosja zaapelowały do obu stron o deeskalację.

Reuters informował też o napiętej sytuacji społeczno-politycznej w samej Armenii. Premier Nikoł Paszynian mówił o tym, że pojawiły się wezwania do obalenia go, nawet poprzez zamach stanu. Ocenił też, że Azerbejdżan najwyraźniej zamierza pozbyć się Ormian z Górskiego Karabachu i oskarżył władze w Baku o „czystki etniczne”.

W Erewaniu ludzie wyszli na ulice, żądając ze strony rząd działań w związku z azerską agresją na Górski Karabach. Doszło do starć z policją.

Protestowano też przed ambasadą Rosji, dotąd traktowaną jako sojusznika Armenii w regionie, a teraz oskarżają o niewywiązanie się ze swoich zobowiązań. Według relacji agencji Tass, demonstranci wznosili antyrosyjskie hasła. Dodajmy, że Turcja, tradycyjny sojusznik Azerbejdżanu, wspiera władze w Baku.

Cześć komentatorów zwraca uwagę, że obecna sytuacja wyraźnie podważa rolę Moskwy jako gwaranta stabilizacji i pokoju w rejonie Kaukazu.

W środę Azerbejdżan kontynuował ostrzał terytorium Górskiego Karabachu. Zdaniem premiera Paszyniana, Baku prowokuje, dążąc do wywołania wojny armeńsko-azerbejdżańskiej. Azerskie ministerstwo obrony oświadczyło, że „z powodzeniem kontynuowane są” działania wojskowe, a ormiański sprzęt wojskowy i żołnierze są eliminowani.

Według miejscowych Ormian, walki kontynuowane są z różną intensywnością. Jak podali w środę, jak dotąd zginęło 27 osób, a 200 zostało rannych.

Z prezydentem Azerbejdżanu, Iłhamem Alijewem, rozmawiał sekretarz stanu USA, Antony Blinken, apelując o powstrzymanie działań zbrojny. Azerski przywódca oświadczył, że Azerbejdżan zatrzyma swoją operację zbrojną tylko pod warunkiem, że Armeńczycy złożą broń i poddadzą się. Powtórzył też, że władze w Baku dążą do rozbrojenia i wycofania formacji armeńskich sił zbrojnych „ze swojego terytorium”.

Dodajmy, że na obszarze Górskiego Karabachu stacjonował kontyngent rosyjskich sił pokojowych. Według niektórych doniesień, część rosyjskich żołnierzy wcześniej miała wycofać się z przynajmniej części swoich placówek. Niektóre z nich mogły zostać zniszczone w wyniku azerskiego ostrzału. W sieci pojawiło się nagranie, mające przedstawiać jedno z takich miejsc. Źródła prorosyjskie potwierdzają, zaznaczając, że był to punkt obserwacyjny. Te same źródła twierdzą też, że jakaś część rosyjskich żołnierzy jest na miejscu i udziela wsparcia cywilom.

Przedstawiciel partii Narodowe Odrodzenie z Górskiego Karabachu zadeklarował gotowość do rozwiązania konfliktu za pośrednictwem Rosji i jej sił pokojowych. Lokalne władze mają też brać pod uwagę możliwość przystąpienia do rozmów o kapitulacji, w razie braku realnego wsparcia z zewnątrz.

Rosyjscy blogerzy wojskowi z grupy Rybar twierdzą, że Azerowie poczynili postępy w północno-zachodniej i południowo-wschodniej części Górskiego Karabachu. Walki mają toczyć się m.in. w rejonie miejscowości Getavan, zaś mer miasta Martuni miał zginął w wyniku intensywnego ostrzału. W ocenie miliblogerów, mimo trudnego terenu do działań lądowych, konflikt zapewne nie będzie długotrwały, z uwagi na wyraźna przewagę sił azerskich.

Ormianie i Azerbejdżanie są skonfliktowani od ponad wieku. Po walkach w czasie krótkotrwałej niepodległości ich państw w latach 1918-1920, konflikt rozgorzał na nowo o region Górskiego Karbachu – zamieszkany przez Ormian, ale przyporządkowany przez władze radzieckiego do Azerskiej SRR. Pod koniec lat 80 XX wieku Ormianie podjęli działania secesyjne. W latach 1990-1994 w krwawej wojnie Ormianie, przy wsparciu władz Armenii obronili swoją niezależność od Baku, jednak państwowość Republiki Górskiego Karabachu nie jest uznawana przez żadne państwo na świecie. Przez lata na granicy między obszarami kontrolowanymi przez tę republikę i władze w Baku trwał konflikt zbrojny niskiej intensywności.

Czytaj także: Etniczna mina pod Związkiem Radzieckim – źródła wojny w Górskim Karabachu

Górski Karabach utrzymuje ścisłe związki z Armenią, która wspierała go politycznie, militarnie i ekonomicznie. Były prezydent i premier Armenii Serż Sarkisjan wywodzi się Górskiego Karabachu, w czasie wojny o jego niezależność, w latach 1992-1993 był ministrem obrony nieuznawanej republiki. Podobną drogę przeszedł inny przywódca Górskiego Karabachu Robert Koczarjan, który był prezydentem Armenii przed Sarkisjanem, a obecnie jest jednym z liderów opozycji przeciwko Paszynianowi.

27 września 2020 konflikt karabaski ponownie eskalował do postaci pełnowymiarowej wojny. Azerbejdżan rozbił w niej obronę Ormian. Interwencja Rosji sprawiła, że w nocy z 9 na 10 listopada 2020 roku Armenia przy mediacji zawarła porozumienie rozejmowe z Azerbejdżanem, które jest gwarantowane przez Moskwę. Zawiera ono decyzje niekorzystne dla Ormian w Górskim Karabachu. Wszystkie rejony wokół regionu, które Ormianie kontrolowali od początku lat 90 przeszły pod kontrolę Baku, tak jak i około jednej trzeciej nieuznawanej Republiki Górskiego Karabachu z miastem Szuszą. Pozostała w rękach Ormian część Górskiego Karabachu została przekazana pod kontrolę rosyjskich sił rozjemczych. Armenia zobowiązała się przy tym zapewnić Azerbejdżanowi niezakłóconą komunikację przez swoje terytorium z jego eksklawą – Nachiczewańską Republiką Autonomiczną, co Baku interpretuje jako prawo do posiadania eksterytorialnego korytarza przez południową prowincję Armenii – Sjunik.

Po zwycięskiej dla Baku wojnie w Górskim Karabachu 2020 r. azerbejdżańscy żołnierze zaczęli kwestionować także międzynarodowo uznane granice Armenii właściwiej, które w części nie są delimitowane. W 2021 r. dochodziło do wkraczania Azerbejdżan na jej terytorium i do lokalnych starć. 1 sierpnia doszło do kolejnych ataków wojsk Azerbejdżanu na stanowiska karabaskich Ormian. Jeszcze poważniejsze ostrzały i wypady na terytorium Armenii miały miejsce w połowie września tego roku.

Azerbejdżanie od początku roku blokują też jedyną drogę łączącą zamieszkany przez Ormian region z uznawanym międzynarodowo terytorium Armenii.

W roku bieżącym władze Armenii zadeklarowały gotowość do podpisania z Azerbejdżanem traktatu pokojowego i formalnego uznania przynależności Górskiego Karabachu do tego drugiego państwa.

Reuters / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply