Litewski parlament odmówił zobowiązania rządu do jeszcze aktywniejszych działań na rzecz zatrzymania dostaw na Litwę prądu z budowanej w Ostrowcu na Białorusi elektrowni atomowej.

Projekt rezolucji „W sprawie niezależności energetycznej i możliwego zagrożenia elektrownią atomową w Ostrowcu” był głosowany podczas wtorkowego posiedzenia litewskiego Sejmasu. Za jego przyjęciem głosowało 43 posłów, 21 było przeciw, a aż 42 wstrzymało się od głosu.

W dokumencie zainicjowanym przez 17 litewskich parlamentarzystów, w tym konserwatystów, zaproponowano rządowi, aby zastosował środki techniczne mające na celu ograniczenie dostawy energii elektrycznej z Białorusi na Litwę, jeszcze przed uruchomieniem elektrowni w Ostrowcu. Przedstawiono też propozycję, by Unia Europejska podjęła kroki prawne dotyczące kwestii ogólnego zagrożenia elektrowni w Ostrowcu dla mieszkańców. Postulowano też nałożenie unijnych sankcji na operatora białoruskiej elektrowni i wykonawcę jej budowy, którym jest rosyjski koncern Rosatom.

 

Autorzy rezolucji wezwali także do tego, aby wszelkimi sposobami dążyć do uzyskania w tej kwestii poparcia społeczności międzynarodowej, w tym państw członkowskich Unii Europejskiej będących zarazem w NATO.

Žygimantas Pavilionis z partii Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów powiedział, że poprzez ten dokument pokazano światu, że Litwa nie zamierza porzucić swojego stanowiska w sprawie bezpieczeństwa elektrowni atomowej w Ostrowcu. Oświadczył, że „zarówno Wschód, jak i Zachód otrzymały sygnał, że idziemy walczyć”. Dodał też, że „za kilka dni Kreml ma dostarczyć do Ostrowca paliwo jądrowe”, a „na zachodnim froncie nie osiągnięto tego, czego oczekiwano”. Poseł zaznaczył też, że Unia Europejska nie zajęła w sprawie budowy elektrowni stanowiska. – Popiera nas tylko Polska – powiedział Pavilionis.

Republika Litewska uważa, że budowa elektrowni atomowej w Ostrowcu narusza normy bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Władze Białorusi zaprzeczają tym zarzutom.

Elektrownię atomową o łącznej mocy 2400 MW Białoruś buduje w okolicach Ostrowca, w odległości zaledwie nieco ponad 50 km od Wilna. Mają pracować tam dwa bloki energetyczne, każdy po 1200 megawatów mocy. Według planów, pierwszy reaktor ma zostać uruchomiony jeszcze tym roku, być może na wiosnę. Drugi ma ruszyć w 2020 roku. Pierwotnie planowano uruchomienie pierwszego bloku na początku tego roku.

Przeczytaj: Litwa: Elektrownia w Ostrowcu stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego

Czytaj także: Białoruś: afera korupcyjna przy budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Budowa białoruskiej elektrowni atomowej w Ostrowcu była jednym z tematów niedawnej rozmowy telefonicznej prezydentów Litwy i Białorusi, pierwszej od 10 lat. Litewski prezydent Gitanas Nausėda podkreślił, że Litwa „nie zgodziła się na jej lokalizację” i przypomniał o obawach dotyczących bezpieczeństwa elektrowni. Prezydenci omówili możliwość umożliwienia ekspertom UE oceny implementacji stress-testów wymaganych przed uruchomieniem elektrowni. Litewski prezydent zwrócił też uwagę, że budowa obiektu w Ostrowcu jest finansowana z kredytu przyznanego przez Rosję, który Białoruś będzie musiała spłacić i z tego powodu wyraził opinię, że elektrownia będzie „obciążeniem dla białoruskiej gospodarki”. Według niego „prawdziwa dywersyfikacja” w energetyce powinna polegać na zmniejszeniu zależności Białorusi od rosyjskich zasobów i infrastruktury.

Jak pisaliśmy, w lutym br. podczas spotkania szefów rządów państw bałtyckich, tj. Litwy, Łotwy i Estonii, omawiano kwestie dotyczące rozwoju rynku energetycznego w tych krajach. Zdaniem litewskiego premiera, Sauliusa Skvernelisa, państwa te są coraz bliżej podjęcia wspólnej decyzje o rezygnacji z zakupu prądu z budowanej elektrowni atomowej w Ostrowcu.

wilnoteka.lt / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply