Tusk nie wyklucza zmiany lokalizacji pierwszej polskiej elektrowni jądrowej

Zdaniem Donalda Tuska, w Polsce trzeba jak najszybciej rozpocząć budowę elektrowni jądrowej we współpracy z USA, ale jego zdaniem mogłaby ona powstać w innym miejscu, niż zdecydowano.

W poniedziałek szef Koalicji Obywatelskiej i lider obozu centrolewicy, Donald Tusk, został zapytany o planowaną w Polsce elektrownię jądrowa i czy musi ona powstać w „przepięknej”, cennej krajobrazowo i turystycznie lokalizacji Lubiatowo – Kopalino. Polityk podkreślił, że bezpieczeństwo energetyczne kraju wymaga „natychmiastowych decyzji wykonawczych, jeśli chodzi o energetykę jądrową”. Jego zdaniem, „elektrownie jądrowe są niezbędne”.

– Jeśli mamy naprawdę uczestniczyć w bezpiecznej i sprawiedliwej transformacji, jeśli mamy wydać europejskie dziesiątki, nawet setki miliardów euro na unowocześnienie naszej gospodarki, naszego przemysłu, naszej energetyki i zmienić cały model energetyczny, to oczywiście musimy jak najszybciej rozpocząć budowę elektrowni jądrowej – powiedział Tusk.

 

Były szef Rady Europejskiej przyznał też, że w te projekty bardzo zaangażowani są Amerykanie. –To jest ta najcięższa, najbrutalniejsza polityka, bo to są poważne sprawy (…) my musimy budować tę wspólnotę (…) gospodarczych interesów ze Stanami Zjednoczonymi i wiązać też interesy amerykańskie i polskie w sposób przyjazny i bardzo solidny – powiedział Tusk. Tłumaczył to tym, że „nie wiemy jak będzie wyglądała sytuacja geopolityczna za rok za dwa”, w tym kto wygra kolejne wybory prezydenckie w USA, a także ile jeszcze potrwa i jak się zakończy wojna rosyjsko-ukraińska.

Jednocześnie, kandydat centrolewicy na premiera nie wykluczył możliwości przeniesienia lokalizacji pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Warunkiem jest m.in. to, że nie będzie to wiązało się ze stratą czasu i pieniędzy oraz narażeniem na szwank relacji z Waszyngtonem.

To wszystko każe mi (…) powiedzieć, że jeśli możliwe będzie rozważnie, bez straty dużych pieniędzy i czasu i bez narażania relacji z Ameryką, przeniesienia lokalizacji na równie uzasadnioną, a nie tak cenną z punktu widzenia krajobrazowego i turystycznego, to oczywiście będziemy to rozważać – zapewnił Donald Tusk.

Szef KO dodał, że jeśli zbudowanie elektrowni w Lubiatowie – Kopalinie będzie jednak koniecznością, to jego potencjalny rząd zrobi „wszystko, by zminimalizować straty bezpośrednio dla tych miejsc, które są tak cenne”.

Zdaniem części komentatorów, na obecnym etapie inwestycji, zmiana lokalizacji będzie wiązała się zarówno ze stratą dużych pieniędzy, jak i czasu.

Przeczytaj: Blisko 70 proc. Polaków popiera budowę elektrowni jądrowych w Polsce [SONDAŻ]

Czytaj także: Kanclerz Niemiec uważa, że energetyka jądrowa to „padły koń”, na którego nie ma sensu wsiadać

Pod koniec września br. polskie przedsiębiorstwo państwowe Polskie Elektrownie Jądrowe  podpisało umowę z amerykańskimi firmami Westinghouse Electric Company i Bechtel na zaprojektowanie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, która ma zostać uruchomiona w 2033 roku. Ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński powiedział, że kontrakt ten stanowi „jeden z najważniejszych jak dotąd kroków w amerykańsko-polskiej cywilnej współpracy nuklearnej”.

Miesiąc później Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe otrzymała od wojewody pomorskiego decyzję lokalizacyjną dla projektu. Dotyczy ona budowy i eksploatacji pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej, posiadającej trzy reaktory AP1000 Westinghouse o łącznej mocy 3750 MWe, na obszarze gminy Choczewo w lokalizacji “Lubiatowo-Kopalino”. Tym samym spółka otrzymała prawo do dysponowania terenem na potrzeby prac przygotowawczych, oraz budowy i późniejszej eksploatacji elektrowni. Należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa PEJ jest inwestorem i będzie operatorem elektrowni. Decyzja lokalizacyjna nie jest równoznaczna z pozwoleniem na budowę.

Wnp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply