Impeachment Trumpa przed 20 styczniem z powodu zbyt krótkiego czasu prawdopodobnie nie dojdzie do skutku; poparcie dla jeszcze urzędującego prezydenta osiągnęło rekordowo niski poziom; FBI dzień przed szturmem na Kapitol wiedziało, że może dojść do eskalacji przemocy; Big Tech kontynuuje swoje cenzorskie działania, zauważalny jest jednak wzrost użytkowników alternatyw – m.in. Telegrama i Signala.
Aby otrzymywać co tydzień pełny Kresowy Przegląd Tygodnia na swoją skrzynkę mailową zapisz się w poniższym formularzu:
Big Tech i Trump
W środę w Izbie Reprezentantów przeprowadzono procedurę obliczoną na odwołanie z funkcji urzędującego prezydenta USA. To nie pierwszy raz gdy jej celem stał się Donald Trump. Poprzednie postępowanie w sprawie impeachmentu była prowadzone na przełomie 2019 i 2020 r. Wówczas kontrolowana przez demokratów izba niższa Kongresu USA również popierała usunięcie Trumpa, jednak uratował go przed tym zdominowany wówczas przez republikanów Senat.
Za odsunięciem Trumpa od urzędu zagłosowało 232 członków Izby Reprezentantów, zaś przeciw impeachmentowi było 197. Oznacza to, że usunięcie Trumpa z urzędu poparło 10 republikanów.
Działania Izby Reprezentantów mają raczej symboliczne znacznie bowiem parlament nie zdąży prawdopodobnie sfinalizować procedury przed urzędowym końcem kadencji Trumpa. Joe Biden zostanie zaprzysiężony na nowego prezydenta USA 20 stycznia.
Donald Trump opuszcza Biały Dom z poparciem rzędu 29% – wykazało badanie Pew Research Center (PRC) przeprowadzone w dniach 8-12 stycznia. Wśród Republikanów poparcie dla Trumpa spadło od sierpnia o 17% – do poziomu 60%. Odsetek zwolenników Trumpa, którzy określili zachowanie prezydenta jako kiepskie, również podwoił się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy – do 20%. 52% Amerykanów stwierdziło, że Trump ponosi „dużą” odpowiedzialność za szturm na Kapitol, podczas gdy 24% powiedziało, że Trump w ogóle nie był za to odpowiedzialny. Około trzy czwarte ankietowanych Amerykanów stwierdziło, że Trump ponosi przynajmniej część odpowiedzialności za akty przemocy na Kapitolu.
Według dziennika „Washington Post”, biuro FBI w stanie Wirginia dzień przed zamieszkami na Kapitolu w Waszyngtonie miało informacje o tym, że pewne grupy ekstremistów wzywały do stosowania i eskalacji przemocy.
Dziennik pisze też, że od 5 stycznia 2021 roku, czyli w przeddzień tzw. szturmu na Kapitol, FBI w Norfolk w stanie Wirginia otrzymywało informacje wskazujące na wezwania do przemocy w odpowiedzi na „bezprawne blokady”, które według ówczesnych zapowiedzi miały być organizowane w Waszyngtonie przez policję 6 stycznia, w dzień wiecu i marszu.
Gazeta zaznacza też, że wspomniany raport przeczy zapewnieniom wyższego urzędnika FBI, według którego Biuro nie posiadało żadnych danych wywiadowczych wskazujących na to, jaką formę mogą przybrać protesty. „WaPo” podkreśla, że opisywane materiały Federalnego Biura Śledczego to jak na razie „najbardziej znaczący dowodów na sporą porażkę wywiadowczą poprzedzającą chaos, w którym zginęło pięć osób”.
W poniedziałek przedsiębiorstwo finansowe American Express powiadomiło o zawieszeniu przekazywania dotacji dla kongresmenów, odmawiających uznania oficjalnych wyników wyborów prezydenckich w USA. Wcześniej kilka dużych instytucji zdecydowało się na podobny krok. Stacja CNBC przypomina, że jednymi z pierwszych dużych firm finansowych, które postanowiły przez pół roku wstrzymać dotacje polityczne dla wszystkich Kongresmenów po „szturmie na Kapitol” były JPMorgan Chase oraz Goldman Sachs. CNBC zwraca uwagę, że jedynie Morgan Stanley dało zdecydowanie do zrozumienia, że nie przekaże funduszy członkom Kongresu, sprzeciwiającym się zatwierdzeniu Joe Bidena jako zwycięzcy wyborów prezydenckich. Firmy Marriott International i Blue Cross Blue Shield zajęły podobne stanowisko.
Deutsche Bank nie będzie dostarczał usług finansowych ustępującemu prezydentowi USA i należącym do niego spółkom. Informację o zamiarach jednego z czołowych banków świata podała za gazetą „New York Times” agencja informacyjna Reutera. Niemiecki bank jest obecnie najważniejszym kredytodawcą Trumpa, z około 340 milionami dolarów pozostających do spłaty przez Trump Organisation, obecnie zarządzanej formalnie przez dwóch synów prezydenta. Agencja Reutera jeszcze w listopadzie podała pierwsze informacje o tym, że kierownictwo Deustsche Banku chce zerwać kooperację z Trumpem uznanym za obciążenie wizerunkowe.
Ostatni tydzień to także kontynuacja cenzorskich działań amerykańskich monopolistów na rynku mediów społecznościowych. Wcześniejsze działania m.in. Twittera, który zablokował konto urzędującego prezydenta USA, skrytykowała obok szeregu światowych polityków Angela Merkel, a także komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton. „Te wydarzenia pokazują, że nie możemy z założonymi rękoma zdawać się wyłącznie na dobrą wolę platform (internetowych). Konieczne jest ustalenie zasad gry i zorganizowanie przestrzeni informatycznej poprzez jasno zdefiniowane prawa, obowiązki i gwarancje. Jest to kwestia zasadnicza dla naszych demokracji w XXI wieku” – powiedział Breton. Komisarz przypomniał, że w grudniu 2020 roku Komisja Europejska przedstawiła projekt aktu prawnego o usługach cyfrowych (Digital Services Act) oraz aktu prawnego o rynkach cyfrowych (Digital Market Act). W związku z tym Breton pozytywnie ocenił zaangażowanie organów w UE w omawianej sferze. Zaznaczył, że wspomniane teksty „opierają się na prostej lecz potężnej zasadzie: to, co jest nielegalne ‚off line’, jest nielegalne i ‚on line’”.
We wtorek Twitter ogłosił, że od piątku zawiesił ponad 70 tys. kont, które udostępniały głównie treści związane z ruchem QAnon, głoszącym teorie spiskowe. Decyzja ma związek ze „szturmem na Kapitol”, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu.
Zwolennicy teorii QAnon głoszą w mediach społecznościowych teorie spiskowe, sugerujące m.in., że Donald Trump walczy potajemnie z ogólnoświatowym spiskiem osób wykorzystujących seksualnie dzieci, w który mieliby być zaangażowani główni przedstawiciele Partii Demokratycznej, wysocy urzędnicy oraz gwiazdy Hollywood.
Na Facebooku na kilka godzin zdezaktywowano stronę Grupy Wyszehradzkiej. Jak zauważyli internauci, przed wyłączeniem na stronie informowano o polskim projekcie ustawy wymierzonej w cenzurę cyfrowych gigantów, zakładającym m.in. powołanie “Rady Wolności Słowa”, która miałaby rozpatrywać skargi użytkowników mediów społecznościowych.
W sobotę Facebook poinformował, że zakazuje reklamowania akcesoriów do broni w Stanach Zjednoczonych ze skutkiem natychmiastowym. Zakaz będzie trwać przynajmniej do dwóch dni po inauguracji prezydentury Joe Bidena. W piątek zablokował tworzenie nowych wydarzeń na Facebooku w bliskim sąsiedztwie takich miejsc jak Biały Dom i Kapitol Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie, a także przy najważniejszych budynkach w stolicach stanowych. Blokada będzie trwała do 20 stycznia.
Cena akcji Twittera spadła tylko w ubiegły poniedziałek o 8%. Był to pierwszy dzień handlowy po tym, jak w piątek wieczorem Twitter na stałe zablokował mające 88 mln obserwujących konto Donalda Trumpa.
Telegram i Signal odnotowały z kolei olbrzymi wzrost liczby nowych użytkowników w wyniku niezadowolenia ze sposobu, w jaki aplikacja WhatsApp należąca do Facebooka obsługuje dane ludzi – poinformował w środę portal Independent. Telegram zarejestrował 25 milionów nowych użytkowników w ciągu ostatnich 72 godzin (liczonych od momentu publikacji informacji). Całkowita liczba jego użytkowników oscyluje wokół 500 milionów. To mniej więcej jedna czwarta z szacowanych 2 miliardów użytkowników WhatsApp na całym świecie, który ostatnio wysłał powiadomienie do wszystkich swoich użytkowników, zmuszając ich do zaakceptowania swojej polityki prywatności, która obejmuje warunki udostępniania danych Facebookowi. Aktualizacja Warunków korzystania z usługi, która wchodzi w życie 8 lutego, nie dotyczy użytkowników w Europie, ale wywołała poważną krytykę ze strony użytkowników, obrońców prywatności i konkurentów.
Od 6 do 10 stycznia aplikacja do przesyłania wiadomości Signal została pobrana około 7,5 miliona razy na całym świecie z App Store i Google Play, co oznacza wzrost o 4200% w porównaniu z tygodniem poprzednim.
Na jaw wychodzą także nielegalne praktyki cyfrowych gigantów. W latach 2012-2019 Google wyprowadził 128 mld euro na Bermudy poprzez holenderską spółkę zależną, unikając prawie 38 mld euro podatku należnego w USA. Holenderski fiskus zarobił na transakcjach 25 mln euro, podczas gdy Google uniknął dzięki temu blisko 38 mld euro podatków, które musiałby zapłacić w USA.
Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!