Doktor Lucyna Kulińska, historyk i ekspert do spraw ukraińskiego nacjonalizmu, a także zasłużona działaczka kresowa, stanęła przed sądem. Jest oskarżona w trybie prywatnoskargowym o rzekome “zniesławienie” znanego z prowokacji ukraińskiego aktywisty Igora Isajewa (Krawetza).

Sprawa dotyczy wpisu w mediach społecznościowych sprzed kilku lat. Wpis miał związek z włamaniem do mieszkania lokalnego działacza kresowego i patriotycznego, Jacka Bokiego, do którego doszło w 2021 roku w Elblągu. Sprawa została wówczas umorzona. Dr Lucyna Kulińska skrytykowała wtedy w mediach społecznościowych Isajewa i prokuratura Macieja Młynarczyka. Ukraiński aktywista poczuł się “zniesławiony” tym wpisem.

“W naszym kraju niestety głosiciele chwały morderców Polaków, obrażający ich, nazywający ich ‘zwierzętami’ jak niejaki Isajew, mają się doskonale i są bezkarni. To się musi skończyć! Gdzie są służby, gdzie policja, gdzie polskie sądy! Bezkarność Ukraińców rozzuchwala! Wyrażam swoje oburzenie i wyrazy współczucia dla pana Jacka Bokiego i jego rodziny. Proszę Państwa – nie zostawmy tej sprawy bez echa, bo za chwilę przyjdą nas we własnym kraju MORDOWAĆ [sic!]” – napisała wówczas w mediach społecznościowych dr Kulińska.

W związku ze wspomnianą publikacją stanęła przed sądem. Została oskarżona w trybie prywatnoskargowym. Miała rzekomo “zniesławić” ukraińskiego aktywistę.

W piątek 5 kwietnia w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia odbyła się pierwsza rozprawa. Pozwana wnioskowała o przeniesienie procesu do Krakowa, gdzie mieszka, argumentując to swym podeszłym wiekiem, złym stanem zdrowia i skromną emeryturą. Do jej wniosku nie przychylił się jednak sąd.

Decyzją sądu rozprawy mają charakter tajny.

Isajew twierdzi, że “dwukrotnie zapraszał dr Kulińską na rozprawę pojednawczą”, na którą miała się ona nie stawić. Oferował “ugodę” w postaci “przeprosin” i wpłacenia ustalonej kwoty na rzecz ukraińskiej armii. Dr Kulińska podkreśla w rozmowie z portalem Kresy.pl, że aż do lutego 2024 roku nie dostała jednak aktu oskarżenia i wezwań, co potwierdzono przed sądem.

3 czerwca ma odbyć się kolejna rozprawa. Doktor Lucyna Kulińska podkreśla, że chodzi o jej zdyskredytowanie, co jest elementem działań przeciwko środowiskom kresowym i badaczom ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu. Jak dodaje, mamy do czynienia ze “szczuciem” na działaczy kresowych.

Przeczytaj: Ukrainiec profanował polskie godło i porównywał Polaków do zwierząt, został ekspertem Onetu od relacji polsko-ukraińskich

Czytaj również: Obrażał Polskę, porównywał Polaków do zwierząt – teraz chce ich uczyć jak walczyć z „mową nienawiści”

O kolejnych kontrowersyjnych działaniach i prowokacyjnych wypowiedziach Igora Isajewa, Ukraińca mieszkającego w Polsce, informowaliśmy przy licznych okazjach. Jest on byłym dziennikarzem m.in. Polskiego Radia i ukraińskiego czasopisma wydawanego w Polsce „Nasze Słowo”. Niedawno nazwał nazwał śp. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego “kremlowską prostytutką”.

W 2016 roku w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske Igor Isajew m.in. krytykował politykę Polski ws. ludobójstwa na Wołyniu. Jego zdaniem Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, zaś polskie postulaty dotyczące ich upamiętnienia uważał za przejaw ukrainofobii. Według Isajewa strona polska w kwestii Wołynia dopuszcza się manipulacji.

W Wigilię 2016 r. Isajew opublikował głośny wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt. „Wesołych świąt dla Polaków, którzy dzisiaj obchodzą Wigilię. Dziękuję za milczenie części z was w tym roku. Wiecie, powiadają, że w Boże Narodzenie nawet zwierzęta zaczynają mówić. Umiejętności mówić i rozmawiać wam wszystkim życzę” – napisał (pis. oryg. – red.), zamieszczając link do artykułu na łamach „Ukraińskiej Prawdy” ws. odebrania rządowej dotacji jego portalowi Prostir.pl.

Aż do końca 2016 r. prowadzony przez Isajewa portal Prostir.pl finansowany był z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu blisko 100 tys. zł. W reakcji na odebranie dotacji on zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z wpisów ironicznie stwierdził, że odebrano mu ją „za aktywną postawę obywatelską w 2016 roku, w tym za udział w dyskusji o „wołyńskim ludobójstwie” [zapis oryg. – red.] i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślał też, że jego portal zyskał popularność na Ukrainie „poprzez naświetlanie ‘dyskusji wołyńskiej’ i napiętej sytuacji w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSW „niszczy” jego zespół. On sam zapowiada, że może dalej prowadzić prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.

Zobacz także: Szefowa Fundacji Wołyń Pamiętamy ścigana za tzw. mowę nienawiści przez prok. Młynarczyka

Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply