Wicepremier Sasin: Najwcześniejszy możliwy termin wyborów to termin czerwcowy

Według wypowiedzi wicepremiera Jacka Sasina, wybory prezydenckie nie odbędą się w maju, lecz najwcześniej w czerwcu.

W czwartek rano na antenie RMF FM wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin był pytany m.in. o to, kiedy miałyby odbyć się wybory prezydenckie, skoro jest jasne, że nie odbędą się one w forsowanym dotąd terminie 10 maja br. Polityk wyjaśniał, że zależy to od stanowiska Sądu Najwyższego.

– Wszystko zależy od tego, kiedy Sąd Najwyższy wyda postanowienie, że nie doszło do skutecznego i ważnego wyboru prezydenta i w związku z tym, będzie trzeba te wybory powtórzyć – powiedział Sasin. Dodał, że wybory w trybie korespondencyjnym mogą odbyć się jeszcze w czerwcu br., jeśli ustawa w tej sprawie „zostanie dzisiaj ostatecznie przez Sejm potwierdzona”.

 

– Opieramy się na tym, co mówi minister zdrowia Łukasz Szumowski – mówił wicepremier. – Pan minister bardzo wyraźnie mówi, że dzisiaj pójście do lokali wyborczych byłoby z punktu widzenia bezpieczeństwa zdrowotnego niebezpieczne i rekomenduje głosowanie korespondencyjne.

Sasin dodał też, że zgodnie z treścią ustawy, potwierdzenie odbioru pakietu nie jest wymagane. Zaznaczył też, że to nie poczta organizuje wybory, ale Państwowa Komisja Wyborcza.

Pytany o ewentualne poprawki, jakie mogą zostać wprowadzone do ustawy o wyborach korespondencyjnych, wspomniał o możliwości, by rozważyć powołanie komisji obwodowych, a nie tylko gminnych w większych gminach.

Do sprawy terminu wyborów odniósł się też na antenie TVN24 szef KPRM, Michał Dworczyk. Przyznał, że obóz rządzący był zdeterminowany, by przygotować wybory na dzień 10 maja, ale nie uda się to „w skutek obstrukcji przeprowadzonej przez marszałka Grodzkiego oraz przez postawę samorządowców”. Dopytywany o możliwy termin nowych wyborów powiedział, że nie chce spekulować i „nikt tego nie może precyzyjnie stwierdzić”. Szef kancelarii premiera uważa, że po stwierdzeniu przez PKW i Sąd Najwyższy, że wybory się nie odbyły, marszałek Sejmu rozpisze nowe wybory, które powinny odbyć się w terminie nie dłuższym niż 60 dni. Dodał, że obecnie „wszystko wskazuje na to, że będzie to głosowanie korespondencyjne”.

Jak pisaliśmy, w środę wieczorem podano, że Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin porozumieli się w sprawie organizacji wyborów prezydenckich, co oznacza, że skupiona wokół Prawa i Sprawiedliwości koalicja zostanie utrzymana.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„W związku z odrzuceniem przez opozycję wszystkich konstruktywnych propozycji umożliwiających przeprowadzenie tegorocznych wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym, partie Prawo i Sprawiedliwość oraz Porozumienie Jarosława Gowina przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach” – czytamy w komunikacie liderów PiS i Porozumienia. Plan polityków obozu rządzącego zakłada, że w związku nieodbyciem się wyborów w przewidzianym terminie 10 maja Sąd Najwyższy stwierdzi ich nieważność, co da marszałkowi Sejmu możliwość ich ponownego ogłoszenia „w pierwszym możliwym terminie”. Jak zapowiedzieli Kaczyński i Gowin, wybory mają być przeprowadzone także w trybie korespondencyjnym, ale będzie je organizować już Państwowa Komisja Wyborcza, a nie Ministerstwo Aktywów Państwowych.

W czwartek Gowin zapowiedział, że jeszcze dziś zespół ekspertów ma rozpocząć prace nad „głęboką nowelizacją” ustawy o wyborach korespondencyjnych.

Cześć mediów, m.in. portal DoRzeczy.pl podaje, że według nieoficjalnych informacji wybory miałyby się odbyć w lipcu, prawdopodobnie 12 lipca.

Czytaj także: Polacy o wyborach: im później, tym lepiej [SONDAŻ]

rmf24.pl / TVN24 / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply