W swoim orędziu o stanie państwa, prezydent USA Donald Trump mówił m.in. o możliwym rozszerzeniu formatu układu w rodzaju INF o Chiny, o swoim kolejnym spotkaniu z Kim Dzong Unem, wojnie w Afganistanie, konieczności ograniczenia nielegalnej imigracji oraz o ochronie życia poczętego.
We wtorek prezydent USA Donald Trump wygłosił orędzie o stanie państwa podczas połączonej sesji obu izb Kongresu w Waszyngtonie. Pierwotnie wystąpienie planowano na 29 stycznia. Zostało jednak przełożone w związku z częściowym zawieszeniem pracy rządu federalnego.
W swoim przemówieniu Trump podkreślił, że nie ogranicza się do deklaracji, lecz koncentruje na działaniu – w przeciwieństwie do swych poprzedników. Uważa też, że jego podejście do spraw międzynarodowych cechuje realizm, podając jako przykład decyzję o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela, a także swoją politykę względem Korei Północnej. Przekonywał, że dzięki jego staraniom „udało się uniknąć dużej wojny z Koreą Płn.”. Swoje kontakty z przywódcą KRLD Kim Dzong Unem określił jako bardzo dobre, zaznaczając, że rokowania są w stadium początkowym.
Amerykański prezydent potwierdził również oficjalnie, że spotka się z Kimem w Wietnamie, w dniach 27-28 lutego. Dodał, że model transformacji Wietnamu mógłby być wzorem dla Korei Północnej.
Według części komentarzy, wbrew zapowiedziom czy oczekiwaniom niektórych mediów, komentatorów i polityków, wystąpienie Donalda Trumpa nie było konfrontacyjne. Prezydent USA apelował o jedność i solidarność, a także współpracę Partii Demokratycznej i Republikańskiej w obliczu wyzwań stojących przed Stanami Zjednoczonymi.
Trump przerywał swoje przemówienie krótkimi przedstawieniem kolejnych gości, w tym weteranów II wojny światowej, żydowskiego więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau, małą dziewczynkę chorą na raka oraz byłych więźniów, którzy po zakazaniu za przestępstwa narkotykowe przeszli udaną resocjalizację. Obecny był też Buzz Aldrin, jeden z pierwszych ludzi na Księżycu.
W kontekście wojny w Afganistanie Trump powiedział, że dotychczasowe rozmowy z talibami oraz innymi afgańskimi siłami politycznymi uważa za konstruktywne, a w razie ich postępu możliwe będzie dalsze ograniczenie obecności wojskowej USA w tym kraju.
– Nie wiemy, czy uda się osiągnąć porozumienie, ale wiemy, że po dwóch dekadach wojny, nadeszła już pora by przynajmniej spróbować postarać się o pokój – powiedział Donald Trump. Jego zdaniem, podobnie wygląda sytuacja dotycząca amerykańskiej obecności w Syrii, gdzie żołnierze USA walczą z „niedobitkami Państwa Islamskiego”. Przypomniał, że gdy obejmował urząd prezydenta, ISIS kontrolowało terytorium o powierzchni 5 tys. km kw, który prawie w całości „udało się oswobodzić”.
Ponadto, prezydent USA poruszył wątek wycofania się USA z układu INF.
– Nie będziemy nikogo przepraszać za to, że dbamy o własne interesy – powiedział Trump. – Nie mieliśmy wyboru.
Przeczytaj: Rosja wstrzymuje swój udział w traktacie INF w reakcji na działania USA
Prezydent uważa, że gdy USA realizowały założenia układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu (INF), to Rosja nieustannie, świadomie łamała jego postanowienia. Trump nie wykluczył jednak możliwości zawarcia nowego układu, a nawet włączenia do rozmów Chin.
Prezydent USA odniósł się też do obecnej sytuacji w Wenezueli, przypominając o uznaniu przez Waszyngton lidera opozycji, Juana Guaido za tymczasowego prezydenta tego kraju. Mówił też, że rozmowy handlowe z Chinami dają coraz lepsze rezultaty, przy czym jego nadrzędnym celem jest ochrona klasy pracującej USA oraz amerykańskiej przedsiębiorczości.
Przeczytaj: Trump o interwencji militarnej w Wenezueli: „jest opcją”
Trump odniósł się też do wciąż głośnej w USA sprawy budowy muru na granicy z Meksykiem. W kontekście imigracji mówił, że chce, by imigranci przybywali „w jak największej ilości”, ale podkreślił, że proces ten musi być legalny. Zaapelował do Republikanów i Demokratów, by wznieśli się ponad podziały i bronili amerykańskiej granicy. Podkreślał, że przez nieodpowiednio zabezpieczoną granicę z Meksykiem do USA nielegalnie napływają narkotyki, a nielegalna imigracja wiąże się ze wzrostem przemocy wobec kobiet i dzieci, a także wykorzystywaniem seksualnym nieletnich i gwałceniem kobiet.
– Naszym moralnym obowiązkiem jest stworzenie systemu migracyjnego, których będzie chronił życie i miejsca pracy naszych obywateli – podkreślił Trump. Jego zdaniem amerykańska klasa polityczna, a szczególnie jego oponenci, nie rozumieją dobrze problemu nielegalnej imigracji i wynikających z niej zagrożeń.
– Przymykanie oczu na problemy wynikające z nielegalnej imigracji nie ma nic wspólnego ze współczuciem, jak głoszą, ale jest okrucieństwem – wskazał Trump. Dodał, że problem nielegalnej imigracji i budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem to dobitny przykład przepaści dzielącej amerykańską klasę polityczną i klasę pracującą:
– Żyjący w dobrobycie politycy i różni filantropi naciskają, by otworzyć granice, podczas gdy sami wiodą spokojne życie w swych posiadłościach odgrodzonych murami i bramami pilnowanymi przez strażników.
Trump wezwał członków Izby Reprezentantów i Senatu USA, by porzucili partykularyzm i spojrzeli na problem muru na granicy z Meksykiem w szerszej perspektywie, jako zaawansowaną technologicznie strukturę pozwalającą eliminować patologie napływające “wraz z karawanami imigrantów” do Stanów Zjednoczonych. – Będę mieć ten mur – oświadczył Trump.
Przeczytaj: USA: ujawniono projekt dekretu umożliwiającego Trumpowi budowę muru już 2 lata temu
Ponadto, Trump mocno skrytykował niedawną decyzję stanu Nowy Jork, który prawnie umożliwił przerwanie ciąży i zabicie poczętego dziecka praktycznie do końca ciąży. Zaznaczył, że prawo to przyjęto wśród owacji. – To żyjące, czujące, piękne dzieci, które nigdy nie będą mieć szansy dzielić swojej miłości i marzeń ze światem – powiedział prezydent USA. Dodał też, że gubernator stanu Wirginia, jak ujął to Trump, przyznał, że „dokonałby egzekucji dziecka po urodzeniu”.
– Żeby bronić godności każdej osoby, wzywam Kongres do uchwalenia zakazu późnej aborcji dzieci, które mogą odczuwać ból w łonie matki – powiedział Trump, co wzbudziło wielką aplauz części uczestników i owację Republikanów na stojąco.
Trump odnosząc się do kwestii polityki w USA skrytykował też „politykę zemsty” i „partyjne śledztwa”, apelując przy tym o jedność. Podkreślał, że w Stanach Zjednoczonych dzieje się „cud gospodarczy”, który mogą zatrzymać jedynie „głupie wojny, politycy lub śmieszne partyjne śledztwa”, czym najwyraźniej odniósł się do działań Demokratów chcących brać pod lupę jego administrację, a także do śledztwa prowadzonego przez komisję Roberta Muellera ws. ingerencji Rosji w wybory w USA.
PAP / rmf24.pl / foxnews.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!