Średnia wieku chirurgów w Polsce wynosi 60 lat, a aż 25 proc. z nich przekroczyło wiek emerytalny – powiedział prof. Dawid Murawa, prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej podczas odbywającego się w Poznaniu XXVII Zjazdu Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej.

Jak stwierdził prof. Murawa cytowany przez portal pulsmedycyny.pl: “25 proc. chirurgów w Polsce przekroczyło wiek emerytalny; pracują w poradniach, na oddziałach – ale to jest wiek emerytalny, dzisiaj są jutro może ich nie być”.

Według profesora młodzi lekarze nie decydują się na  specjalizację z chirurgii ponieważ jest to bardzo trudna specjalizacja, warunki finansowe ich do tego nie zachęcają oraz proces dydaktyczny trwa bardzo długo, jak podał prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej jest to minimum 12 lat.

“My po pandemii widzimy, jakie jest spustoszenie w leczeniu chorych nowotworowych i to nie chodzi o to, żeby narzekać tutaj na kwestie władzy, polityki – bo to nie jest nasza sprawa – naszą sprawą jest to, by dobrze leczyć pacjentów. Pacjent jest leczony dobrze, kiedy ma możliwość realizacji nowoczesnych procedur, a do nowoczesnych procedur potrzebujemy niestety finansów, tego brakuje i o to apelujemy, bo przy pogarszającej się liczbie kadr w zakresie chirurgii, zmniejszającej się liczbie chirurgów w Polsce ze średnią wieku lat 60 – musimy pilnie reagować w tych tematach” – zaznaczył profesor.

CZYTAJ TAKŻE: Medycy szykują protest. “Polska za publiczne pieniądze kształci medyków na eksport”

Prof. dr hab. n. med. Marek Jackowski z Towarzystwa Chirurgów Polskich podczas zjazdu stwierdził, że “pandemia zdemolowała chirurgię w różnych aspektach” – po pierwsze część chirurgów została oddelegowana do pracy z pandemią, po drugie część oddziałów chirurgicznych zamieniono w oddziału covidowe, a po trzecie chirurgom często nie pozwalano przystąpić do operacji ze względu na Covid-19.

“Młodzi ludzie nie chcą przychodzić do tak ciężkiego zawodu, jakim jest chirurgia. W związku z tym mamy ogromne braki jeśli chodzi o rezydentów i tutaj apel do młodych ludzi: to jest jeden z najpiękniejszych zawodów na świecie. Ponieważ jeżeli uda nam się operacja, to pacjent jest szczęśliwy – ale jeszcze bardziej szczęśliwy jest chirurg” – zaznaczył prof. Jackowski. W jego opinii „chirurgia niestety powoli umiera”.

PRZECZYTAJ: Polska: emigracja lekarzy na Zachód i masowa imigracja Ukraińców (Kresowy Przegląd Tygodnia #25)

“Proszę sobie wyobrazić, że jako konsultant wojewódzki jeżdżąc po województwie kujawsko-pomorskim widziałem ordynatorów oddziałów, którzy mieli 72 lata, a jego zastępca 68 – jaka to jest perspektywa w następnych latach?” – zauważył profesor.

Jak informowaliśmy w sierpniu, w Polsce umarło w ubiegłym roku o 16,5 proc. więcej osób niż rok wcześniej. Statystyki zgonów z powodu Covid-19 tłumaczą mniej niż połowę tego przyrostu. „Jest poważny argument na to, że dużo bardziej śmiertelne niż koronawirus okazało się zablokowanie i nieefektywne zarządzanie zasobami służby zdrowia” napisał portal Business Insider, powołując się na dane GUS.

Oficjalne statystyki wskazują, że system zdrowia pracował w pandemii na zaledwie dwie trzecie mocy. Odnotowano w tym okresie o 34 proc. mniej hospitalizacji niż przed pandemią. „Poza szpitalami w Polsce nie umierało tyle osób nawet w ciężkich czasach PRL-u” – pisze Business Insider.

W ubiegłym roku w Polsce umarło 477,4 tys. osób. To o 67,7 tys. więcej niż rok wcześniej – wynika z opublikowanych niedawno danych GUS. Jedynie 28,6 tys. przypadków zgonów da się wytłumaczyć Covid-19.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Dane pokazują, że aż 249 tys. Polaków zmarło poza szpitalami. „Tylu osobom nie udzielono nagłej pomocy medycznej w przygotowanych do tego teoretycznie miejscach” – pisze portal. W 2019 r. było to 201,6 tys. osób, a rok wcześniej 188,6 tys.

Olbrzymi spadek zaobserwowano wśród pacjentów przywożonych przez karetki. W dwóch pierwszych miesiącach 2021 r. wyniósł aż 86 proc. rok do roku.

Zobacz: Pandemia poważnie zmniejszyła liczbę diagnozowanych nowotworów

Zapaść służby zdrowia spowodowana była nie tylko pojawieniem się koronawirusa, lecz także przyjęciem błędnych założeń w walce z nim, a potem upartego przy nich trwania. Jeden błąd rodził kolejny, a indolencja instytucjonalna pogłębiała się – przekonuje lek. med. Paweł Basiukiewicz w raporcie „Ani jednej łzy. Ochrona zdrowia w pandemii”. Zarekomendował on rezygnację z nieskutecznych oraz szkodliwych niefarmaceutycznych metod walki z pandemią wprowadzanych w postaci polityki tzw. lockdownu i przyjęcie zasady „akceptacji ryzyka”, która paradoksalnie przyczynić może się do uratowania większej ilości ludzkich żyć.

W 2020 roku w stosunku do roku 2019 o 6% spadła liczba pacjentów odwiedzających lekarzy, a liczba nowych pacjentów (wizyt pierwszorazowych) spadła o 30%. Największe wzrosty dotyczyły leczenia pacjentów z depresją, padaczką i schizofrenią. Liczba wystawianych recept spadła o 8%, w chorobach zakaźnych – o 30,8%, liczba recept wystawianych przez pediatrów spadła o 30,1%, a przez laryngologów – o 27,6%. Liczba recept dla dzieci w wieku 0–19 lat spadła o 35,2%, zaś dla dorosłych pacjentów – o 7,5%. Najmniejsze spadki w liczbie recept lub ich wzrosty występowały w przypadku recept wystawianych przez psychiatrów (+3%), onkologów (-4,7%) i lekarzy medycyny rodzinnej (-6,9%) – pisze Basiukiewicz – Dług zdrowotny zaciągnięty głównie na początku pandemii, ale sukcesywnie zaciągany do dziś prawdopodobnie długo będziemy spłacać. (…) dopóki nie zostanie zmieniony zasadniczy paradygmat, czyli: „Największym zagrożeniem dla człowieka jest COVID-19 i niedopuszczalna jest nawet minimalna transmisja” (skrócony niegdyś przez red. Rafał Ziemkiewicza do hasła „ani jednej łzy”), dopóty ten problem będzie trwał z mniejszym lub większym nasileniem w każdej placówce ochrony zdrowia (i w każdym obszarze życia społecznego).

Kresy.pl / pulsmedycyny.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply