Według rosyjskiego ministerstwa obrony, tureccy żołnierze, którzy dostali się pod ostrzał syryjskich sił rządowych, znajdowali się wśród nacierających bojówkarzy z ugrupowań dżihadystycznych. Wcześniej strona turecka zapewniała, że nie ma tam jej żołnierzy.

Późnym wieczorem w czwartek, agencja prasowa Reuters poinformowała o nalocie syryjskich wojsk lotniczych, w którym zginęło 22 tureckich żołnierzy. Jak pisaliśmy, tego dnia łącznie zginęło 25 tureckich wojskowych, pozostałych trzech zginęło w innym incydencie. Ponadto, kolejnych 34 miało zostać rannych. Część źródeł tureckich podawało liczbę co najmniej 33 zabitych.

W związku z tą sytuacją w czwartek późnym wieczorem oświadczenie wydało rosyjskie ministerstwo obrony. Według Rosjan, tureccy żołnierze, którzy dostali się pod ostrzał syryjskich sił rządowych, znajdowali się wśród nacierających bojówkarzy z ugrupowań dżihadystycznych.

„Tureccy wojskowi, którzy znajdowali się wśród formacji bojowych oddziałów terrorystów, dostali się pod ostrzał oddziałów syryjskich w rejonie niezamieszkanej miejscowości Behun” – twierdzi rosyjski resort obrony.

„27 lutego 2020 roku jednostki ugrupowania terrorystycznego Hayat Tahrir al-Sham operujące w rejonie strefy deeskalacji w Idlib podjęły próbę przeprowadzenia operacji ofensywnej na wielką skalę” – zaznacza strona rosyjska.

W komunikacie podkreślono też, że Rosyjskie Centrum Pojednawcze w Syrii zwróciło się o informacje dotyczące dokładnej lokalizacji wszystkich jednostek tureckich sil zbrojnych rozlokowanych w pobliżu stref, w których działali bojówkarze. Według informacji otrzymanych od Turków, w rejonie Behun nie miało być wówczas żadnych oddziałów tureckich.

Rosyjskie Centrum, jak podaje agencja Tass, pozostaje w kontakcie z tureckim centrum koordynacyjnym w Idlib celem wykluczenia wszelkich zagrożeń bezpieczeństwa względem tureckich stanowisk obserwacyjnych i oddziałów rozmieszczonych w rejonie Idlib ze strony armii syryjskiej.

Rosjanie twierdzą zarazem, że ich lotnictwo nie przeprowadzało żadnych nalotów w rejonie Behun, a natychmiast po otrzymaniu informacji o rannych tureckich żołnierzach podjęto kroki na rzecz zaprzestania walk ze strony syryjskiej, by umożliwić Turkom ewakuację swoich żołnierzy.

Według strony tureckiej, w wyniku syryjskiego ognia zginęło co najmniej 33 żołnierzy tureckich. Zdaniem rzecznika rządzącej tureckiej partii AKP, Omera Celika, po czwartkowym incydencie władze w Ankarze będą traktować oddziały syryjskie jako wrogie cele.

Rosyjskie media opisując sytuacją dotyczącą ofensywy przeciwko dżihadystycznym bojownikom w Idlib, wspieranym przez Turcję podają, że Rosjanie i Turcy na początku miesiąca podjęli „kolejną próbę wyegzekwowania zawieszenia broni”, ale „zamiast tego terroryści tylko zintensyfikowali swoje ataki”.

W odwecie za atak na swoich żołnierzy, „wszystkie znane” cele wśród syryjskich sił rządowych zostały ostrzelane przez tureckie jednostki naziemne i powietrzne. Według źródeł tureckich, w piątek nad ranem Turcja przeprowadziła ataki rakietowe na cele w centralnej części prowincji Hama, na cele położone na północny-zachód od Aleppo, w rejonie miast Nubl i Zahraa, a także na Latakię, gdzie stacjonują zarówno siły syryjskie, jak i Rosjanie.

Jak informowaliśmy, turecki minister obrony Hulusi Akar w rozmowie z BBC powiedział, że Syria musi wycofać się z kluczowych pozycji do końca weekendu, albo nastąpią tego konsekwencje. Minister zapowiedział działania jeśli sytuacja nie zmieni się do końca lutego.

W czwartek odbyły się też w Ankarze rozmowy przedstawicieli Turcji i Rosji. Wcześniej rosyjska telewizja państwowa wyemitowała reportaż, w którym podano, że tureccy wojskowi stoją za ostrzałem rosyjskich samolotów wojskowych w Syrii.

Jak pisaliśmy, w związku ze wspieraną przez Rosjan ofensywą sił rządowych w syryjskiej prowincji Idlib i nowej fali uchodźców, władze Turcji zdecydowały, że nie będą blokować uchodźcom przedostawania się do Europy. Według Reutersa, tureckie służby otrzymały rozkaz przepuszczenia ich w razie prób przekraczania granicy na lądzie i na morzu.

W piątek rano, rosyjskie władze zdecydowały się wysłać dwa okręty wojskowe uzbrojone w pociski naprowadzające na wody przybrzeżne Syrii. Rosja uważa, że winę za śmierć tureckich żołnierzy ponosi tylko Turcja.

Prowincja Idlib jest ostatnim regionem Syrii opanowanym w dużej części przez arabskie, antyrządowe ugrupowania dżihadystyczne. W ciągu ostatni dwóch tygodni syryjskie siły rządowe odbiły z rąk islamistów około jednej czwartej obszaru prowincji Idlib. Ofensywa oddziałów syryjskiej armii jest wspierana intensywnymi nalotami rosyjskich samolotów wojskowych. Wywołała też gwałtowny protest prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który groził Rosji i władzom Syrii interwencją tureckiej armii. Żołnierze tureccy są obecni na terytorium prowincji Idlib, zajmując kilka szereg tzw. punktów obserwacyjnych. Walki toczą się w rejonie ważnego miasta Sarakib, które wraz z najbliższym otoczeniem ponownie znajduje się pod kontrolą ugrupowań dżihadystycznych, głównie Hayat Tahrir al Szam.

TASS / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply