Co najmniej 17 żołnierzy armii Nigru zginęło w starciu z bojownikami przy granicy z Mali. Prawdopodobnie napastnicy należeli do zbrojnej grupy dżihadystycznej.

Zgodnie z oświadczeniem wydanym we wtorek późnym wieczorem, „oddział nigeryjskich sił zbrojnych (FAN) poruszający się między Boni i Torodi padł ofiarą zasadzki terrorystycznej w pobliżu miasta Koutougou” – przytoczyła Al Jazeera. Dodano, że kolejnych 20 żołnierzy zostało rannych. Wszyscy zostali ewakuowani do stolicy Nigru Niamey. Jednocześnie nigerska armia poinformowała, że ​​ponad 100 bojowników zostało „zneutralizowanych” podczas odwrotu.

W ostatniej dekadzie obszar przygraniczny, na którym zbiegają się środkowe Mali, północne Burkina Faso i zachodni Niger, stał się epicentrum aktywności grup zbrojnych powiązanych z Al-Kaidą i Państwem Islamskim. Dżihadyści są aktywni w całym Sahelu, ale właśnie ten odludny obszar jest dla nich dogodną bazą.

Al Jazeera przypomniała, że to właśnie frustracja ciągłym rozlewem krwi przyczyniła się do przewrotów wojskowych we wszystkich wyżej wymienionych trzech krajach, które miały miejsce od 2020 r. W Nigrze, jako ostatnim, przejęcie władzy miało miejsce 26 lipca.

Nigerska armia jak do tej pory zwalczała dżihdystów we współpracy z Francją i USA, które utrzymują w afrykańskim państwie kontyngenty wojskowe, odpowiednio 1,5 tys. i 800 żołnierzy. Jednak wraz z przewrotem kooperacja ustała.

Problemem dla nowych wojskowych władz Nigru mogą być nie tylko islamiści, ale też zamieszkujące pustynną północkraju plemiona koczowniczych Tuaregów. W przeszłości wywoływały już one rebelie przeciw władzom państwowym. Tydzień temu jeden z dowódców tych rebelii ogłosił utworzenie Rady Oporu na rzecz Republiki, która chce siłą przywrócić do władzy obalonego przez wojskowych prezydenta Mohameda Bazouma.

26 lipca  gwardia prezydencka Nigru rozpoczęła zamach stanu. Pucz powiódł się, bowiem do końca dnia do gwardii prezydenckiej dołączyła reszta sił zbrojnych i policyjnych. Prezydent Mohamed Bazoum został internowany i wraz z rodziną przebywa w odosobnieniu do dziś.

Zamach stanu został skrytykowany przez ONZ, ECOWAS, Francję oraz USA. ECOWAS wprowadził wobec Nigru poważne sankcje, a nawet zagroził interwencją wojskową, choć określono ją jako ostateczność. Plany interwencji zostały zatwierdzone, jednak nie ona sama. ECOWAS miał się zebrać w tej sprawie w sobotę jednak konferencja nie odbyła się. Jak twierdzili puczyści, wkrótce po rozpoczęciu zamachu stanu Hassoumi Massaoudou minister spraw zagranicznych Nigru z ramienia obalonego rządu, który obecnie przedstawia się jako pełniący obowiązku premiera, miał zwrócić się do Francji o interwencję zbrojną w jego kraju. W zeszłym tygodniu Massaoudou zwracał się o interwencję do Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS).

Trzy państwa Wspólnoty, gdzie również rządzą wojskowi – Mali, Burkina Faso i Gwinea sprzeciwiły się im, jak rónież jakiejkolwiek interwencji w Nigrze.

To kolejny w ostatnich latach przewrót w Sahelu. W sąsiednim Mali, Burkina Faso lokalne władze zostały obalone w wojskowych zamachach stanu w ciągu ubiegłych dwóch lat, a oba te kraje wypędziły francuskich żołnierzy, którzy tam przebywali, i zwróciły się o wsparcie Rosjan z grupy Wagnera. Niger był ostatnim państwem w regionie Sahelu, które mocarstwa zachodnie mogły uważać za sojusznika. Amerykanie mieli w nim jak dotychczas dwie bazy dronów w Nigrze oraz około 800 żołnierzy, z których część to siły specjalne, które szkoliły nigerską armię. W Nigrze stacjonuje jeszcze ciągle około 1,5 tys. żołnierzy Francji.

aljazeera.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply