Białoruski przywódca Aleksandr Łukaszenko oskarżył Polskę o brutalne traktowanie migrantów. Jego zdaniem, Polska ściąga wojsko, w tym Amerykanów, na granicę z Białorusią, a będąc „pod amerykańskim parasolem” sprowadza na UE problemy. Twierdził też, że to w Polsce i na Litwie „siedzą bandyci” organizujący nielegalną migrację.

W poniedziałek przywódca Białorusi, Aleksandr Łukaszenko spotkał się na naradzie z szefami białoruskich resortów siłowych. Oficjalnie, mieli oni zdać Łukaszence raport z sytuacji na granicy państwa. Jak podała państwowa agencja BelTA, zdaniem białoruskiego przywódcy sytuacja w wielu sąsiednich krajach dla Białorusi niekorzystna, a ich rządy „obrały kurs na konfrontację z Białorusią”.

Łukaszenko wezwał szefów białoruskich resortów siłowych, żeby zwracali uwagę nie tylko na sytuację z migrantami. – Nie można trzymać się tylko tej kwestii. Mamy inne, bardziej poważne problemy, związane z obronnością – powiedział. Według niego, Polska rozmieszcza „cały korpus” przy granicy z Białorusią.

– W Polsce to jasne, że to nie przeciwko Niemcom rozmieszczają te wojska. Przy czym [są to wojska – red.] innych państw, przede wszystkim USA. Widzimy, jak Litwa wszędzie się wciśnie, żeby pokazać swoją lojalność wobec NATO i USA. Ale najsmutniej jest z Ukrainą. Mówiąc po staremu, otwiera się nam nowy front. Widzimy, co oni robią. Mało tego, że tam uciekali nasi zbiegowie [chodzi o białoruskich emigrantów politycznych – red.] – tam powstaje coraz więcej obozów szkoleniowych, gdzie szkoleni są, nie tylko zbiegowie, do pracy na kierunku białoruskim – twierdził Łukaszenko. Według niego, są to zarazem przykrywki dla amerykańskich baz na Ukrainie.

Białoruski przywódca określił też sytuację z migrantami na granicach Białorusi z państwami członkowskimi UE jako „katastrofę humanitarną”.

Uzgodnijmy, jak będziemy pracować. Nie o to chodzi, że ludzie cierpią. No tak, ubrali ich, nakarmili, drzewa im tu przywieźli, jakieś namioty dali. Ale zimą oni zamarzną. To są ludzie, którzy przebyli tysiące kilometrów z południa. Krótko mówiąc, katastrofa humanitarna na granicy. Sąsiedzi wprowadzili stan wyjątkowy i nikogo tam nie wpuszczają [chodzi m.in. o dziennikarzy i aktywistów – red.], żeby nikt się nie dowiedział, jak tam ludzie umierają – mówił białoruski przywódca. Jego zdaniem, kwestii tej w zasadzie nie poruszają zagraniczne organizacje praw człowieka. Twierdził przy tym, że tylko strona białoruska pozwala takim działaczom na dostęp do migrantów, „żeby zobaczyli, jak oni egzystują na linii granicy”. Oświadczył też, że „Białoruś będzie dalej udzielać wszelkiej możliwej pomocy uchodźcom pozostawionym na granicy”.

Łukaszenko nawiązał też do sytuacji grupy osób koczujących przy granicy Białorusi z Polską. Według niego, to 32 uchodźców. – Dokarmiamy ich, żeby nie umarli z głosu i zimna. Oni nie chcą do Białorusi. Oni chcieliby pojechać do Niemiec. I, jak domagali się Polacy i Litwini, złożyli wnioski, żeby ich wpuścili i dali widok na pobyt. Minęły dwa miesiące, i nic. Co oni, nie rozumieją, że ludzie zamarzają? Taki jest ich stosunek do ludzi – powiedział.

Białoruski przywódca skrytykował też Polskę, Łotwę i Litwę za to, jak według niego traktują one migrantów. Twierdził, że funkcjonariusze tych krajów wypychają ludzie przez granicę na stronę białoruską oraz, że jest coraz więcej osób ciężko rannych, a wręcz okaleczonych. Zaapelował do międzynarodowych organizacji praw człowieka, żeby się temu przyjrzały.

Zwracając się do szefów resortów siłowych, Łukaszenko zaznaczył, że trzeba ustalić, jak Białoruś będzie postępować w przyszłości, gdy pogorszy się pogoda i, jak się wyraził, „będziemy mieć ogromną liczbę zmarłych ludzi na granicy”. – Jak widzimy, ich to nie obchodzi, nie będą patrzeć na tych ludzi, jak im pomóc. Znów to wszystko spadnie na barki Białorusinów.

Przywódca Białorusi twierdził też, że władze Polski i Litwy, oskarżając białoruskie władze o wywołanie kryzysu migracyjnego, wprowadzają kraje świata w błąd. Skrytykował szczególnie Polskę, która „pod amerykańskim parasolem” ściągnęła na Unię Europejską nie mniej problemów, niż Polska Białorusi. Zaprzeczył też twierdzeniom, jakoby Mińsk prowadził względem UE atak hybrydowy. Jego zdaniem, kraje zachodnie same są winne sytuacji i kryzysowi migracyjnemu:

– Wy ich tu wezwaliście. Wy zrujnowaliście tamte kraje. Wy jesteście pierwszą przyczyną tego, że ludzie uciekają przed wojną na Zachód.

Odnosząc się do tranzytu migrantów przez Białoruś, Łukaszenko oświadczył, że są oni „tam organizowani, częściowo finansowani”, po czym „przylatują tu samolotami, korzystają z ruchu bezwizowego”, a następnie „tutaj są odbierani przez odpowiednie osoby, wywożeni na granicę i tam przewożone”.

– A tam właśnie, w Polsce, na Litwie i w innych krajach – siedzą bandyci, którzy ich przyjmują, np. w Polsce, i odprawiają dalej do Niemiec. Oni nie do Polski przyjeżdżają, oni jadą do Niemiec, Francji, częściowo do Wielkiej Brytanii. Dla nich nie ma granic.

Jego zdaniem to Zachód prowadzi wojnę hybrydową: – Prowadzicie przeciwko nam wojnę sankcyjną i chcecie, żebyśmy was bronili tutaj? Tak nie będzie. Niech tam walczą z tym, kto nie jest potrzebny w Polsce i na Litwie. Dodał, że u sąsiadów Białorusi „i policja, i wojska graniczne, i armia siłą wyganiają migrantów jak bydło, do naszej wspólnej granicy. Pobitych, zmarzniętych, czasem martwych przerzucają na naszą stronę”.

Ponadto, Łukaszenko zaapelował, żeby zwrócić uwagę na granicę z Ukrainą, która jego zdaniem „ściąga do siebie natowskie wojska” i „pod pozorem centrów szkoleniowych faktycznie tworzy bazy” dla Stanów Zjednoczonych. Dodał, że Białoruś musi na to zareagować. Według niego, kwestia ta była już niejednokrotnie dyskutowana z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.

– Uzgodniliśmy, że jakieś działania trzeba podjąć. Inaczej, jutro będziemy mieć tuż przy granicy Białorusi i Rosji nieprzyjemną sytuację, a nawet rozmieszczone rakiet odpowiedniego zasięgu. Nie pisaliśmy się na to i nie możemy do tego dopuścić – zaznaczył.

We wtorek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że po stronie białoruskiej przy granicy z Polską nasiliły się prowokacje, które polegają na przykład na obrażaniu polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, markowaniu rzutu granatem lub pustym strzale.

Zobacz także: Kryzys imigrancki: Zdjęcia ujawnione przez Straż Graniczną wskazują, że część imigrantów zamieszana jest w terroryzm i przestępstwa seksualne

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu na granicy polsko-białoruskiej zauważono białoruskich funkcjonariuszy lub żołnierzy, którzy nie należą do służb granicznych tego kraju. Niektórzy z nich dysponują bronią snajperską.

W czwartek Straż Graniczna ujawniła zdjęcia z telefonów nielegalnych imigrantów zatrzymanych po przekroczeniu granicy. Wynika z nich, że mężczyźni pojawili się na Białorusi jako turyści.

Od blisko dwóch miesięcy grupa imigrantów koczuje przy polsko-białoruskiej granicy w pobliżu miejscowości Usnarz Górny. Osoby te chcą nielegalnie przekroczyć ją w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Są powstrzymywani przez strażników granicznych i żołnierzy Wojska Polskiego. Na początku września br. Straż graniczna informowała, że tylko w sierpniu br. miało miejsce 3,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy Polski od strony Białorusi. Od początku września Straż Graniczna odnotowała ponad 5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski.

Kryzys na polskiej granicy jest częścią szerszego kryzysu migracyjnego, który dotknął także Litwę i Łotwę. Napływ nielegalnych imigrantów jest stymulowany przez białoruskie władze.

Belta / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply