Białoruski minister spraw wewnętrznych Jurij Karajew ogłosił, że bierze na siebie odpowiedzialność za obrażenia przechodniów podczas wieców protestacyjnych, które odbywają się w kraju  po wyborach prezydenckich – poinformowała w piątek rosyjska agencja prasowa Tass.


Jak poinformował w piątek Tass, białoruski minister spraw wewnętrznych Jurij Karajew wziął na siebie odpowiedzialność za ranne osoby, które znajdowały się na protestach. Według niego zdarza się, że na każdym masowym wiecu naruszającym porządek publiczny cierpią nie tylko ich uczestnicy, ale także „ci, którzy akurat byli w pobliżu i nie wyjechali na czas”.

„Jako dowódca chcę wziąć odpowiedzialność za tych ludzi i ich przeprosić” – powiedział minister w czwartek w telewizji ONT.

Jednocześnie wyraźnie podkreślił, że na protestach „są prawdziwie pokojowi ludzie” i „tacy, którzy udają pokojową ludność”. Obecne wydarzenia na Białorusi nie są rewolucją, powiedział minister spraw wewnętrznych.

„Rewolucji i chaosu – dzięki Bogu, jeszcze nas nie ma – zawsze prowadzą do załamania standardu życia i zatrzymania gospodarki. Wszyscy zazdrościli nam naszej bezpiecznej i spokojnej sytuacji, a teraz wszystko niszczymy i w jakim celu?” – przekonywał Karajew.

Minister spraw wewnętrznych Jurij Karajew poinformował też w czwartek wieczorem, że nakazał uwolnienie zatrzymanych. Pracownicy aresztu śledczego w stolicy Białorusi, Mińsku, rozpoczęli zwalnianie zatrzymanych podczas protestów.

Według serwisu tut.by, wiceminister spraw wewnętrznych Aleksander Barsukow przybył do aresztu śledczego i zapowiedział, że wszyscy, którzy zostali tam przywiezieni, zostaną zwolnieni do godziny 6:00.

Również trzech obywateli Polski zatrzymanych na Białorusi jest już na wolności – poinformował na twitterze wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Z informacji podawanych przez Marcina Przydacza wynika, że wśród uwolnionych jest Kacper Sienicki, który pojechał na Białoruś wraz z Witoldem Dobrowolskim, związanym ze środowiskiem autonomicznych nacjonalistów i miesięcznikiem Szturm.

Dobrowolski powiedział PAP, że jego sprawa nie odbyła się w związku z brakiem tłumacza i wypuszczono go w związku z upływem 72 godzin od zatrzymania. Jak twierdzi, początkowo był przetrzymywany wraz z około 300 osobami w sali gimnastycznej. Osoby te, włącznie z Dobrowolskim, miały być bite pałkami przez milicjantów. Później przewieziono go do aresztu w Żodzinie.

PAP potwierdziła wcześniej uwolnienie innego z Polaków, którego przetrzymywano w mińskim areszcie przy ulicy Akrescina. Sąd ukarał go grzywną za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Jeszcze gdy mężczyzna przebywał w areszcie, PAP dowiedziała się nieoficjalnie od polskich dyplomatów w Mińsku, że grzywnami w wysokości 600 rubli białoruskich (ok. 900 zł) i 800 rubli białoruskich (ok. 1200 zł) zostaną ukarani dwaj Polacy, a następnie wyjdą oni na wolność. Jak podawano, jeden z nich przyjechał na Białorusi w odwiedziny do swojej dziewczyny, a drugi jest fotografem freelancerem.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Od niedzieli na całej Białorusi dochodzi do ulicznych protestów przeciwników Aleksandra Łukaszenki nie uznających jego ogłoszonego oficjalnie wyborczego zwycięstwa. Do tej pory milicja zatrzymała około 6,7 tys. osób. W wyniku zamieszek zginęły 2 osoby, kilkaset (w tym około 100 funkcjonariuszy) trafiło do szpitali. W czwartek doszło też do wystąpień robotników w zakładach przemysłowych.

Kresy.pl/Tass

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply