Ogromnie liczę na to, że wielka, odradzająca się Ukraina, odbudowana i nowoczesna będzie państwem bratnim dla Polski, będzie partnerem Polski w Unii Europejskiej, w NATO – powiedział prezydent Andrzej Duda.

We wtorek opublikowano obszerny wywiad, jaki prezydent Andrzej Duda udzielił ukraińskiemu serwisowi Suspilne Media. Rozmowa w dużym stopniu dotyczyła wojny rosyjsko-ukraińskiej i związanych z tym kwestii. Zdaniem Dudy, trwający już blisko dwa lata konflikt „nie ma precedensu od II wojny światowej” i „czegoś takiego Europa nie widziała”. Uważa, że Rosja próbuje siłą zmienić granice i porządek w Europie, na co absolutnie nie można pozwolić i stąd Polska oraz państwa zachodnie wspierają Ukrainę.

Duda przyznał, że zdaje sobie sprawę z trudnego położenia Ukrainy i rozumie oczekiwania oraz prośby jej władz. „Przyjmuję do wiadomości każdą prośbę, każde żądanie ze strony Prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Jednym jesteśmy w stanie sprostać, jesteśmy w stanie przysłać pomoc. Inne są poza naszymi możliwościami. Wtedy staram się przekazywać je naszym sojusznikom w NATO, na Zachodzie Europy, w Stanach Zjednoczonych…” – powiedział. Zaznaczył też, że Unia Europejska „zdecydowała się otworzyć swe wrota dla Ukrainy”.

 

„Oczywiście, zawsze można powiedzieć: potrzebna byłaby większa pomoc. Ja też powiem: pewnie, że byłaby potrzebna większa, ale rozumiem, że to są kraje demokratyczne (…), są podatnicy, wobec których władze są odpowiedzialne za finanse państw, za gotowość bojową armii w tych krajach. Nie jest to prosta sprawa” – powiedział prezydent. Dodał, że sam wie, jak w Polsce podejmowano decyzję o przekazaniu sprzętu wojskowego na Ukrainę.

„Przecież to my podjęliśmy decyzję, żeby Ukrainie przekazać ponad trzysta czołgów z naszych zasobów; to my wysłaliśmy na Ukrainę ogromną pomoc wojskową – setki pojazdów bojowych, ostatnio transportery Rosomak… Ta pomoc jest więc naprawdę bardzo duża – armatohaubice Krab, nie wspomnę już o wyrzutniach Piorun (…)” – oświadczył.

Pytany, czy Polska będzie dalej przekazywać broń Ukrainie, skoro były premier Mateusz Morawiecki twierdził, że to niemożliwe, bo Polska potrzebuje broni dla siebie, Duda zaznaczył, że nasz kraj jest „państwem przyfrontowym”, bo „też mamy przecież granicę z Rosją” i „potencjalnie też jesteśmy w zagrożeniu”. Podkreślił, że Polska przeznacza ogromne środki na modernizację swojej armii.

„Oczywiście są kraje, które w sensie kwotowym przeznaczyły na Ukrainę więcej, ale pamiętajmy: na pomoc bezpośrednio wysyłaną na Ukrainę przekazaliśmy ponad 4 mld euro w postaci sprzętu wojskowego, pomocy humanitarnej czy transz wprost finansowych i ponad 15 mld euro na pomoc tu, na miejscu, dla uchodźców z Ukrainy. To bardzo duże obciążenie, ale wychodzimy z założenia, że naszym obowiązkiem jest pomagać” – oświadczył polski prezydent.

Andrzej Duda uważa, że sytuacja polityczna w Polsce nie wpływa na relacje polsko–ukraińskie. Później, gdy prowadząca rozmowę dziennikarka nawiązała do koncepcji Lecha Kaczyńskiego, wyraził opinię, że gdyby jego ówczesne słowa potraktowano poważnie i przyjęto Ukrainę do NATO, to „pewnie tego ataku” na Ukrainę „by nie było”.

„Mamy głębokie przekonanie, także jako uczniowie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, (…) że – wobec odradzającego się rosyjskiego imperializmu – tylko zatrzymanie Rosji, tylko skarcenie tych imperialistycznych tendencji jest drogą do zachowania pokoju w naszej części Europy. Jeżeli nie, Rosja będzie dalej atakowała. Zaatakowała Ukrainę, może zaatakuje kolejne państwa” – uważa Andrzej Duda.

„Nie można pozwolić, by Rosja na Ukrainie zwyciężyła. Rosja nie może wygrać tej wojny” – podkreślił prezydent. „Wiemy z naszej historii, co znaczy rosyjska agresja, rosyjski imperializm, rosyjska okupacja, co się wtedy dzieje z narodem i co Rosjanie potrafią zrobić” – zaznaczył w dalszej części wywiadu.

Na pytanie, „czego Polska jeszcze dla Ukrainy nie zrobiła?”, odparł, że „zawsze znajdziemy gigantyczny katalog rzeczy, których Polska dla Ukrainy nie zrobiła, których nikt jeszcze nie zrobił. Można by je wymyślać i wyliczać w nieskończoność”.

„Jako Prezydent RP uważam, że zrobiliśmy dużo, ale chcę podkreślić, że to przede wszystkim Polacy, po prostu zwykli ludzie zrobili bardzo dużo dla swoich ukraińskich sąsiadów” – oświadczył prezydent.

Andrzeja Dudę zapytano też o protesty polskich rolników. Zaznaczył, że protestują też rolnicy z innych państw członkowskich UE. „Po prostu rolnicy boją się ogromnego napływu ukraińskich produktów rolnych na rynki państw Unii Europejskiej. Uważają, że to powinno być kontrolowane (…). Obawiają się o swój byt i domagają się tego, żeby Unia Europejska na poziomie Brukseli tę kwestię uregulowała” – powiedział. Zaznaczył zarazem, że „wszystkiemu winna jest rosyjska agresja na Ukrainę”. Przyznał, że po początkowym kryzysie i ogromnym napływie ukraińskiego zboża na polski rynek rząd został zmuszony zablokować możliwość importu zboża, ale równocześnie uruchomiono korytarze tranzytowe, by to zboże przez Polskę przewozić do portów.

„Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby Polska zamknęła się na produkty rolne z Ukrainy. Owszem, ze względu na kryzys na naszym rynku i drastyczny spadek cen produktów rolnych – w tym zboża – Polska zamknęła wewnętrzny rynek na ukraińskie zboże, ale nie zablokowała możliwości tranzytu zboża przez Polskę” – podkreślił prezydent Duda.

Na uwagę dziennikarki, że Ukraińcy czują się głęboko dotknięci tym, że polscy rolnicy wysypują ukraińskie zboże, prezydent wyraził ubolewanie, że takie sytuacje się zdarzają, ale podkreślił, że wynika to z prawnego i konstytucyjnego prawa do protestowania. „Jeżeli mamy do czynienia z legalnym protestem, to ten protest po prostu jest tolerowany i jest ochraniany. Rolnicze związki zawodowe funkcjonują w Polsce niezależnie od polskich władz; polskie władze w razie czego po prostu muszą z nimi negocjować. Takie są zasady demokratycznego ustroju” – wyjaśnił Duda.

Zobacz: Protesty rolników w całym kraju. Protestujący zablokowali tory i wysypali ukraińskie zboże z wagonów

„Wiem, że trwają w tej chwili negocjacje pomiędzy polskim rządem a rolnikami, a związkami po to, żeby odblokować granicę. Ale blokowanie granicy nie jest decyzją polskiego rządu. Nie jest decyzją żadnych polskich władz. To są po prostu decyzje podejmowane przez rolników, przez organizacje rolnicze” – zaznaczył. Dziennikarka powiedziała, że polskie władze pozwalają jednak na blokowanie granicy. Prezydent odparł, że rząd „musi działać na podstawie i w granicach obowiązującego prawa”, a jeśli wniosek ws. protestu jest zgodny z prawem, to władze nie mogą na to nie wyrazić zgody, a nawet gdyby jej nie wyraziły, to sąd najpewniej tę decyzję uchyli.

„Próbujemy ten problem rozwiązać. Jest to pewien konflikt interesów… Jeżeli cena produktów rolnych gwałtownie spada, dlatego że nagle okazuje się, że rynek został zalany jakimiś produktami rolnymi, to jest to rzeczywiście ogromny problem w skali kraju, z którym też polskie władze – których najważniejszym obowiązkiem jest po prostu ochrona obywateli Rzeczypospolitej – muszą sobie jakoś radzić” – powiedział polski prezydent.

Dziennikarka nie ustępowała, mówiąc, że „gdy my się kłócimy, wygrywa Rosja”. Andrzej Duda przypomniał, że wcześniej był protest polskich przewoźników, „który został wstrzymany właśnie w wyniku negocjacji z władzami; w wyniku ustaleń (…) w formule trójstronnej: Polska, Ukraina, kierowcy”. Wyraził nadzieję, że w podobny sposób uda się rozwiązać sprawę protestu rolników.

„Nie wolno nam dopuścić do tego, żeby Rosja wygrała tę wojnę. Ale mam nadzieję, że przyszłe członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej będzie uregulowane prawnie na takich zasadach akcesyjnych, aby w odpowiedzialny sposób chronić także i rynki państw europejskich” – zaznaczył.

PRZECZYTAJ: Przewoźnicy rozważają różne warianty kolejnego protestu przy granicy z Ukrainą

„Akcesja Ukrainy w aspekcie właśnie rolnictwa i produkcji żywności musi nastąpić w taki sposób, aby nie upadło przez to rolnictwo w całej reszcie Unii Europejskiej. Nie możemy do tego dopuścić. Muszą być przygotowane specjalne zasady” – powiedział prezydent Polski.

Czytaj także: Były ambasador Ukrainy obwinia polskich rolników o spadek cen zboża w Polsce

W kwestii przedłużenia uchodźcom z Ukrainy statusu tymczasowej ochrony do końca czerwca br. Duda zwrócił uwagę, że samo to oznacza duży koszt dla budżetu państwa, ponad 1,8 mld zł. Dodał, że rząd pracuje nad przedłużeniem tych przepisów do przyszłego roku.

Odnośnie wojny rosyjsko-ukraińskiej, Andrzej Duda uważa, że „Ukraina powinna odzyskać kontrolę nad wszystkimi swoimi międzynarodowo uznanymi terytoriami”, włącznie z Krymem i Donbasem. „To jest wzorcowa sytuacja (…)” – dodał. Zaznaczył też, że konieczne jest „stworzenie takiej sytuacji, w której prawdopodobieństwo tego, że Ukraina mogłaby zostać w przyszłości zaatakowana przez Rosję (…) zostanie zniwelowane poprzez przyjęcie Ukrainy do NATO (…)”.

Prezydent powiedział też, że przyszłość Polski i Ukrainy widzi „dobrze i bardzo optymistycznie”.

„Ogromnie na to liczę. Że wielka, odradzająca się Ukraina, Ukraina odbudowana, Ukraina nowoczesna będzie państwem bratnim dla Polski, będzie partnerem Polski w Unii Europejskiej, w NATO. Że będziemy mogli razem działać na rynku gospodarczym, że będziemy mogli robić wspólnie interesy, że będziemy żyli w przyjaźni. Dla mnie to jest ogromnie ważne” – podkreślił. „Wspieram Ukrainę od samego początku i wierzę w to, że sprawiedliwość zwycięży… Wierzę w to, bo to się też ukraińskiemu, bohaterskiemu społeczeństwu po prostu należy ” – dodał.

„Będziemy na to czekać. Ale bardzo potrzebujemy wsparcia i broni. Bardzo potrzebujemy” – wtrąciła dziennikarka.

„Staram się wspierać Ukrainę – także politycznie – wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe… W każdym swoim wystąpieniu na arenie międzynarodowej podkreślam i proszę o to, żeby kto tylko może, wysyłał wsparcie dla Ukrainy” – powiedział Duda.

Prezydent.pl / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply