Red. Michał Rachoń nie zareagował na słowa gościa TVP Info, red. Tomasza Sakiewicza, oczerniające prof. Włodzimierza Osadczego – przyznaje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Potwierdza tym samym zarzuty kierowane wcześniej wobec Rachonia i jego postawy w programie.
W kwietniu br. w programie „Minęła 20” Michała Rachonia na antenie TVP Info, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz krytykował protestujących przeciwko ustawie 447 i sugerował, że są oni opłacani przez amerykańską lewicę. Jak pisaliśmy, w kuriozalny sposób zaatakował m.in. prof. Włodzimierza Osadczego, nie wymieniając go z nazwiska. Prześmiewczo wypomniał mu, że jeszcze w czasach sowieckich odbywał służbę wojskową w armii radzieckiej.
Wypowiedzi Sakiewicza wywołały już wówczas liczne głosy krytyki, m.in. ze strony polityków Konfederacji i części komentatorów. Jednocześnie, uwagę zwracała bierność prowadzącego program kontrowersyjnego dziennikarza TVP Michała Rachonia, blisko związanego z Sakiewiczem. W związku z tym, do Krajowej Radiofonii i Telewizji skierowano skargę dotyczącą postawy dziennikarza TVP. Odpowiedź wystosowano dopiero po pół roku. Portal Kresy.pl dotarł do treści tego dokumentu, dzięki osobie pragnącej zachować anonimowość.
Według treści odpowiedzi KRRiT, w związku z brakiem reakcji prowadzącego na antenie TVP Info audycję „Minęła dwudziesta” red. Michała Rachonia na wypowiedź Tomasza Sakiewicza, odnoszącą się do Profesora KUL Włodzimierza Osadczego, Rada informuje, że „zostało w tej sprawie przeprowadzone postępowanie wyjaśniające, w ramach którego poddano analizie całość zgromadzonej dokumentacji”.
Okazuje się, że zarzuty wobec sposobu prowadzenia audycji przez dziennikarza TVP Info uznano za słuszne. „Red. M. Rachoń nie zareagował na słowa gościa oczerniające prof. W. Osadczego” – napisała KRRiR. Jednocześnie zaznaczono, że w ocenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji „prawdopodobnie mogło to wynikać z niewystarczającej wiedzy na temat aktualnych publikacji prasowych w tej sprawie, a nie z braku stosownych umiejętności warsztatowych prowadzącego”.
„Wobec powyższego Przewodniczący KRRiT skierował do nadawcy wystąpienie, w którym zwrócił uwagę na konieczność dochowania większej staranności i profesjonalizmu ze strony dziennikarzy prowadzących audycje, w których omawiane są bieżące sprawy polityczne i społeczne” – napisano.
W piśmie KRRiT nie wymieniono żadnych kar ani innych możliwych konsekwencji, jakie TVP miałaby wyciągnąć wobec Michała Rachonia. Rada przyznaje jednak rację, że zarzuty ws. jego zachowanie w trakcie programu i brak reakcji na wypowiedzi Sakiewicza były i są uzasadnione.
Rachoń znany był z kontrowersyjnych działań. W listopadzie ub. roku jako tło swojego programu ustalił grafikę z wizerunkiem Władimira Putina i napisem Russia, przy tym dwie litery w angielskojęzycznej nazwie sąsiedniego kraju zostały wystylizowane na symbol nazistowskiego SS. W 2009 roku Rachoń próbował oprotestować wizytę Putina w Gdańsku przebierając się za penisa. Przed podjęciem pracy w telewizji publicznej Rachoń był dziennikarzem Telewizji Republika, publikował też w “Gazecie Polskiej”. Wcześniej doradzał Prawu i Sprawiedliwości w jednej z kampanii wyborczych, współpracował z byłą minister spraw zagranicznych Anną Fotygą. Pracował też jako rzecznik MSWiA, gdy na czele resortu stał Janusz Kaczmarek.
Jak informowaliśmy, w omawianym programie Michała Rachonia na antenie TVP Info, jednym z tematów była Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy, która stała się obiektem ataków ze strony prowadzącego i jego gości, podobnie jak protestujący przeciwko amerykańskiej ustawie S.447. W programie redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz krytykował protestujących przeciwko ustawie 447 i sugerował, że są oni opłacani przez amerykańską lewicę. W kuriozalny sposób zaatakował m.in. prof. Włodzimierza Osadczego, urodzonego we Lwowie i wychowanego w Łucku na Wołyniu. Nie wymieniając go z nazwiska, prześmiewczo wypomniał mu, że jeszcze w czasach sowieckich odbywał służbę wojskową w armii radzieckiej. W programie wypowiedział się też Marian Kowalski, według którego Konfederacja to „sitwa” dążąca do stworzenia w Polsce „opcji prorosyjskiej”.
– Liderami tych protestów są ludzie, którzy jeździli na Krym, popierają wyjście Polski z NATO, popierają Putina… Jeden z liderów protestu, dzisiaj się okazało, służył w armii sowieckiej i do tego się radośnie przyznał! Że on jest, che che, że był uczestnikiem wojsk sowieckich! – mówił wyraźnie rozbawiony Sakiewicz. Wcześniej w podobnym tonie sprawę tę „opisał” prorządowy portal niezalezna.pl.
Czytaj więcej: Prof. Osadczy dementuje kłamstwa ws. rzekomego zdjęcia „z interwencji sowieckiej w Afganistanie”
Kresy.pl
No proszę kto to jeszcze służył w Armii Radzieckiej??Poroszenko, Jaceniuk, Saakaszwili….wszyscy koledzy pana Sakiewicza/ order od bezpieki Ukrainy/ i Rachonia.
http://mignews.com.ua/avtor/6552496.html
ruchoń to wielka sprzedajna …
“Na polecenie warszawskiej prokuratury policja weszła w piątek do domu Katarzyny Sokołowskiej, szefowej Fundacji Wołyń Pamiętamy i organizatorki akcji upamiętniających ofiary ludobójstwa OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, w związku ze sprawą o tzw. mowę nienawiści.Fundacji Wołyń Pamiętamy, która zajmuje się organizowaniem różnych akcji upamiętniających i przypominających o ludobójstwie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Najbardziej znanym projektem tej akcji był regularne przejazdy samochodu z dwustronnym billboardem informującym o ukraińskim ludobójstwie na obywatelach II RP w latach 1939 do 1947 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Odbyły się one m.in. w Przemyślu, w Warszawie i we Wrocławiu.Sokołowska uważa, że prokuratura prowadzi dochodzenie w celu oskarżenia jej jako osoby fizycznej o mowę nienawiści.Sokołowska była już wzywana w charakterze świadka na policję w Opolu, na polecenie prokuratury warszawskiej. Jak twierdzi, sugerowano jej jednak, że jeśli sama zamieści przeprosiny, „to wymiar kary będzie niższy”.Nie można wykluczyć, że akcja warszawskiej prokuratury jest elementem porozumienia polskich władz z nowym prezydentem Ukrainy, polegając m in. na „wyciszeniu” spraw drażniących drugą stronę.”
Cuchnie zaprzaństwem,cenzurą ,totalitaryzmem.Jeszcze trochę a zaatakują reż Smarzowskiego za film “Wołyń”.