Odnalezienie w butelce na perfumy z Amesbury trującego środka chemicznego typu Nowiczok sprawiło, że pojawiła się teoria, według której kluczową rolę w próbie otrucia Siergieja i Julii Skripal mogła odegrać kobieta powiązana ze służbami specjalnymi.

Jak informowaliśmy, Matthew Rowley, brat Charliego Rowleya, który dwa tygodnie temu uległ w Amesbury zatruciu substancją chemiczną Nowiczok, ujawnił, że trucizna znajdowała się w butelce po perfumach. Ta informacja skłoniła Brytyjczyków do wysunięcia przypuszczenia, że w sprawę otrucia byłego oficera GRU Siergieja Skripala i jego córki była zamieszana kobieta.

Gazeta „Daily Mail” podaje, że doniesienia te wspierają hipotezę, według której kluczowym członkiem grupy, która miała zabić Skripala, była kobieta, prawdopodobnie pracująca dla rosyjskich służb.

– To ma sens, że kobieta-oficer mogła być członkiem zespołu, odgrywając kluczową rolę – powiedziało gazecie anonimowe źródło związane z wywiadem. Media podają, że grupa, która miałaby stać za próbą zabicia Siergieja Skripala, mogła liczyć nawet sześć osób.

CZYTAJ TAKŻE: Brytyjska policja znalazła w domu mieszkańca Amesbury butelkę z Nowiczokiem

Brat Charliego Rowleya przekazał mediom, że znalazł on niewielką butelkę, prawdopodobnie w parku w Amesbury i przyniósł ją do domu sądząc, że są w niej perfumy lub płyn po goleniu. Tam jego partnerka Dawn Sturgess użyła jej zawartości. Według Matthew Rowley, oboje spryskali się czymś, co było w środku i ulegli zatruciu. 30. czerwca trafili w stanie krytycznym do szpitala. Sturgess zmarła 8. lipca na atak serca. Brat poszkodowanego twierdzi, że znalezienie buteleczki i użycie jej zawartości nastąpiło 9 dni przed tym, jak bardzo źle się poczuli, około 21 czerwca. Przypuszcza się, że Nowiczok porzucili niedoszli zabójcy Skripala. Zdaniem śledczych, prawdopodobnie atak przeprowadzili funkcjonariusze wywiadu wojskowego GRU. Nie wyklucza się jednak odpowiedzialności innych rosyjskich służb specjalnych, bądź też powiązanych z nimi agencji prywatnych. Dziennik „New York Times” pisał, że detektywi są coraz bliżej zidentyfikowania sprawców.

Brytyjskie służby twierdzą, że analizy, czy trucizna, którą otruto obie pary, pochodziła z tej samej partii, są w toku. Na razie wiadomo jedynie, że w obu przypadkach był to Nowiczok.

Wcześniej informowaliśmy, że według brytyjskiego dziennika „The Sun”, brytyjscy śledczy ze Scotland Yardu są przekonaniu, że udało im się dokonać „wielkiego przełomu” w sprawie ataku chemicznego w Salisbury. Uważają obecnie, że otrucie byłego agenta rosyjskiego wywiadu wojskowego i jego córki wbyło dziełem dwuosobowego zespołu, który otrzymał zadanie zamordowania Siergieja Skripala. Obaj mieli opuścić Wielką Brytanię rankiem następnego dnia po ataku, który miał został przeprowadzony na zlecenie Kremla. Gazeta podaje, że według brytyjskiej policji osoby te wróciły do Rosji, gdzie znajdują się pod ochroną prezydenta Władimira Putina. Według „The Sun”, śledczy są zdeterminowani, by postawić zarzuty tym osobom. Przyznają zarazem, że jest to duże wyzwanie, ponieważ wyjechały one z kraju.

dailymail.co.uk / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    No i jestem w domu.Wszyscy zatruli się perfumami,które sprzedawane są na parkingach w całej UE.Nigdy jednak nie przypuszczałem ,że te podróby mają moc trującą Nowiczoka ?Jaki wniosek się nasuwa ? Lepiej śmierdzieć ,niż pachnieć tymi perfumami.