„W opinii świętości zmarł zakonnik, który dokonał niezwykłych rzeczy w Kamieńcu Podolskim” – czytamy we wspomnieniu zmarłego we wrześniu br. ojca Alojzego Kosobuckiego, paulina i znanego polskiego duszpasterza z Podola.

Ojciec Alojzy Kosobucki OSPPE, paulin i polski duszpasterz Podola, zmarł w szpitalu w Kamieńcu Podolskim 8 września br. w wieku 53 lat, po 32 latach życia zakonnego i 26 latach kapłaństwa. Przez blisko miesiąc zmagał się z chorobą spowodowaną przez COViD-19. Przez wiele lat był proboszczem i rezydentem parafii św. Mikołaja w Kamieńcu Podolskim. Z jego wsparciem odbudowano m.in. kamieniecki klasztor oo. dominikanów i różyński kościół pw. Najświętszego Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa.

O śmierci znanego zakonnika poinformowano m.in. na oficjalnej stronie polskiego rządu. Jan Dziedziczak, Sekretarz Stanu w KPRM i Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą wspominał go jako człowieka o wielkim sercu i niespotykanej życzliwości.

 

„Poświęcił się odbudowie odzyskanego kościoła podominikańskiego w Kamieńcu Podolskim. Był pierwszym z wyświęconych w 1995 roku kapłanów pochodzących z Ukrainy. Zaangażowany, pomocny, oddany Bogu i ludziom. Nieustannie pomagał w duszpasterstwie przy katedrze i w miejscowościach poza Kamieńcem: w Żwańcu, Kołybajówce, Chocimie i innych parafiach na Ukrainie. Pasjonat historii, patriota, orędownik polskości i opiekun podolskich Polaków. Niech pozostanie w naszej pamięci jako dobry, mądry i pobożny człowiek, którego postawa życiowa powinna być przykładem dla nas wszystkich” – napisał minister Dziedziczak.

Pogrzeb o. Alojzego odbył się w 13 września w Kamieńcu Podolskim. Mszę św. odprawił bp Leon Dubrawski, ordynariusz diecezji kamienieckiej. W uroczystości żałobnej uczestniczyli m.in. szef KPRM Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą Jan Dziedziczak i polski ambasador na Ukrainie Bartosz Cichocki. Zmarły został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Polski Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.

Niedawno serwis „Polska Times” opublikował wspomnienie o śp. ojcu Kosobuckim autorstwa Macieja Krasuskiego, byłego wicekonsula RP we Lwowie. Zaznaczył, że „w opinii świętości zmarł zakonnik, który dokonał niezwykłych rzeczy w Kamieńcu Podolskim”.

Św. o. Alojzy Kosobucki urodził się 18 października 1969 roku w Szepietówce. Wraz z siostrą bliźniaczką Lilią został ochrzczony jako Leon 6 listopada tegoż roku w miejscowej cerkwi prawosławnej. W szkole podstawowej zaczął jeździć koleją do oddalonego o 35 km kościoła rzymskokatolickiego w Połonnym, tam też przystąpił do pierwszej komunii świętej. Specjalnie wybiera też szkołę średnią w tym mieście, żeby być bliżej kościoła.

„Regularne przyjmowanie sakramentów, świadectwo wiary mamy i bliskich pogłębia jego relację z Bogiem. W sercu i głowie pojawiają się pierwsze drgnienia i myśli o kapłaństwie. (…) Kontakt z księżmi i pobyt u miejscowej Polki owocuje zgłębieniem prawd wiary i znajomości języka swoich przodków. Budzi się w nim zainteresowanie literaturą i historią Polski.” – wspomina zmarłego Krasucki.

W 1987 roku udało mu się pojechać na Jasną Górę. Jak sam wspominał, tam „wróciła myśl o kapłaństwie i nieśmiałe marzenie, żeby zostać paulinem, zakonnikiem”, a po modlitwie przed cudownym obrazem MB Jasnogórskiej zapukał do furty klasztornej. Po powrocie do Szepietówki został jednak wcielony do Armii Czerwonej. Tam doznał „nagłego wypadku” (faktycznie został pobity), podczas operacji usunięto mu pękniętą śledzionę. Do końca życia miał przez to problemy z odpornością, wielokrotnie chorował na zapalenia płuc, co przyczyniło się do jego śmierci po zakażeniu koronawirusem.

W efekcie został zwolniony ze służby wojskowej, a po rekonwalescencji dostał pozwolenie na wyjazd do Polski. W 1988 r. na Jasnej Górze wstąpił do Zakonu Paulinów i przyjął imię zakonne Alojzy. Musiał jednak wrócić na Wschód, gdzie podjął studia filozoficzne w jedynym w Związku Radzieckim seminarium w Rydze. Po roku mógł przenieść się do seminarium na Skałce w Krakowie. W 1995 roku w Satanowie z rąk bp. Jana Olszańskiego, niezłomnego pasterza Podola, przyjął święcenia kapłańskie.

W 1997 roku przełożeni paulinów upoważnili o. Alojzego do prowadzenia rozmów o odzyskanie podominikańskiego kościoła św. Mikołaja w Kamieńcu Podolskim. Świątynia, która kilka lat wcześniej spłonęła w niejasnych okolicznościach, została zwrócona katolikom. W 1999 roku został przeorem klasztoru w Kamieńcu Podolskim. Poświęcił się renowacji kościoła. Zaczął od ekshumacji i pochówku szczątków setek pomordowanych i pogrzebanych w podziemiach świątyni Polaków. Odbudowywał też kościoły w: Żwańcu, Różynie, Oryninie, Kołybajówce (Janczyńce), i Zińkowcach. Nie oszczędzał się ani w pracy duszpasterskiej, ani przy odbudowie świątyń.

Przeczytaj: W Kamieńcu Podolskim poświęcono pomnik Polaków pomordowanych przez NKWD

W związku z przepracowaniem, w 2004 roku uległ groźnemu wypadkowi – spadł z rusztowania w kościele z wysokości kilkunastu metrów. Życie uratowali mu dwaj Polacy, ojciec i syn – chirurdzy z Kamienieckiego Szpitala Rejonowego. Po wypadku o. Alojzy został przeniesiony do do Różyna na Żytomierszczyźnie. Po odrestaurowaniu tamtejszej świątyni pw. Bożego Ciała wrócił do Kamieńca.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W rozmowach przyznawał, że czasem dopadało go zwątpienie i zniechęceni, gdy jego parafianie i Polacy na stałe opuszczali rodzinne strony na Kresach. Karsucki podkreśla, że dla miejscowych Polaków, „był ostoją i latarnią polskości (…) odwołującej się do rycerskich tradycji z ryngrafem Maryi na piersiach i nie przeszkadzało mu to, że czasami jego patriotyzm był niezrozumiany”. Zwracano uwagę na jego imponującą znajomość historii Podola i Polski. Był też pasjonatem historii sztuki. W pracy nie załamywał się, choć ukraińskie władze nie dość, że go nie wspierały w pracach restauracji zabytkowych świątyń, to jeszcze wszczęły przeciw niemu postępowanie karne za przeniesienie z katedry kamienieckiej do kościoła św. Mikołaja, na swoje historyczne miejsce, ambony tureckiej. Kłopotem były też niespełnione obietnice polskich urzędników o wsparcie. Dążył do odbudowy wspólnoty Kościoła i budowy świątyni katolickiej w Chocimiu, ale plany te zostały uniemożliwione przez przeniesienie duchownego na inną placówkę.

Według relacji z pogrzebu, wierni apelowali o ogłoszenie o. Alojzego świętym.

O działalności śp. o. Alojzego Kosobuckiego pisaliśmy przy różnych okazjach na naszych łamach:

W Żwańcu nad Żwańczykiem

Polacy na Chocimszczyźnie

Gov.pl / dzieje.pl / polskatimes.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply