Według „Wall Street Journal”, przed nocnym atakiem na Syrię szef Pentagonu James Mattis powstrzymał dwie wcześniejsze próby uderzenia w tym kraju, opierając się namowom Donalda Trumpa, który chciał uderzyć na szeroką skalę. Prawdopodobnie m.in. za namową Johna Boltona.

W piątek amerykański dziennik „The Wall Street Journal” podał, że sekretarz obrony USA James Mattis w ostatnim czasie odpierał prezydenta Donalda Trumpa, który chciał większej reakcji przeciwko Syrii w związku z rzekomym użyciem w Dumie broni chemicznej przeciwko cywilom.

Przeczytaj: USA, Francja i Wlk. Brytania przeprowadziły atak rakietowy na Syrię [+VIDEO / +FOTO]

WSJ powołując się na anonimowe źródło w Pentagonie pisze, że wojskowi przedstawili Trumpowi dwie potencjalne możliwości przeprowadzenia uderzenia, w tym w czwartek w nocy. Jednak Mattis obie odwołał. Szef Pentagonu miał być zaniepokojony tym, że jakiekolwiek działanie wykraczające poza ramy „uderzenia pokazowego” będzie oznaczać ryzyko szerszej eskalacji w regionie – szczególnie w odniesieniu do Rosjan, obawiając się otwartej konfrontacji.

Jak informuje dziennik, Trump był niezadowolony z faktu, że jego doradcy przedstawili mu ograniczone opcje działania. – [Trump] chce, żeby Mattis trochę przesunął granice – cytował jednego z urzędników Białego Domu (artykuł ukazał się wczoraj, na mniej niż dobę przed atakiem rakietowym na Syrię). Według innych, nieoficjalnych doniesień, do działań na szerszą skale miał namawiać go nowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, John Bolton. Wspomina o tym m.in. „WSJ”. Wcześniej informowano, że prezydent USA waży opcje dotyczące odpowiedzi na sytuację wokół Syrii.

Przeczytaj: Putin potępił atak na Syrię

Czytaj także: MSZ Syrii potępiło atak rakietowy koalicji. Dowództwo twierdzi, że większość rakiet zestrzelono

„The Hill” i “WSJ” zwracają uwagę, że o sytuacji na linii Trump-Mattis mogą świadczyć wydarzenia z minionej środy. Kilka godzin po tym, jak prezydent USA zagroził atakiem rakietowym na Syrię w związku z domniemanym atakiem chemicznym dokonanym przez wojska wierne rządowi w Damaszku, szef Pentagonu „wcisnął hamulec”. Pytany przez dziennikarzy poinformował, że informacje o ataku chemicznym do jakiego miało dość w Syrii są wciąż badane przez wywiad.

Dzień później podczas przesłuchania przed senacką komisją sił zbrojnych, Mattis powiedział, że na razie nie zdecydowano, jakie działania podjąć. Jednocześnie sugerował swoje zastrzeżenia dotyczące konsekwencji potencjalnego ataku na Syrię. – Próbujemy powstrzymać mordowanie niewinnych ludzi, ale, na poziomie strategicznym chodzi o to, jak powstrzymamy to od eskalacji poza naszą kontrolę, jeśli rozumienie, co mam na myśli – powiedział Mattis.

WSJ uważa, że szef Pentagonu martwi się, że amerykańska administracja nie ma szerszej strategii działania w regionie, a potężne uderzenie odwetowe może doprowadzić do niebezpiecznego starcia z Iranem i Rosją.

CNN i „New York Times” również informowały, że w czwartek Mattis ostrzegał Trumpa podczas spotkania prezydenta USA z wojskowymi, że agresywna odpowiedź Waszyngtonu w Syrii oznacza ryzyko eskalacji amerykańskiego zaangażowania w regionie. Zdaniem ekspertów, informacje te mogły wycieknąć do mediów za zgodą ekipy Mattisa, co mogło być elementem strategii jego obozu. W rozmowie z „The National” Nicholas Heras z Center for New American Security, przecieki te mogły oznaczać, że Mattis jednak „przegrywa starcie z Białym Domem” i stąd jego otoczenie chce, by zachowało się jakieś świadectwo jego ostrożnej postawy.

„Do niedawna, bardziej ostrożne podejście Mattisa do polityki międzynarodowej było często wspierane przez Sekretarza Stanu Rexa Tillersona. Ale teraz, gdy Tillersona nie ma, a doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego jest bardziej „jastrzębi” John Bolton, Mattis prawdopodobnie nie znalazł wieli sojuszników, by przekonać Trumpa do ostrożnego działania” – czytamy na łamach „Business Insider”.

Sprawę skomentował także redaktor portalu Kresy.pl, Michał Krupa:

Przeczytaj także: Mattis i Tillerson sprzeciwiali się decyzji o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela

Szef Pentagonu James Mattis oraz przewodniczący Połączonych Szefów Sztabów, gen. Joseph Dunford poinformowali w sobotę o wystrzeleniu z okrętów i samolotów (m.in. bombowców B-1) ponad 100 rakiet, atakując „trzy główne ośrodki broni chemicznej”. Mattis określił akcję mianem „jednorazowego strzału”, który miał być sygnałem dla władz w Damaszku, oskarżanych przez Zachód o wykorzystywanie broni chemicznej przeciwko cywilom. Argumentował, że prezydent zdecydował o ataku „dla obrony żywotnych interesów narodowych”. Dunford podał natomiast, że zakończyła się „pierwsza fala nalotów” w Syrii.

Wsj.com / thehill.com / businessinsider.nl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply