W poniedziałek amerykańscy prokuratorzy generalni stanów Indiana, Teksasu i Dystryktu Kolumbii wnieśli pozwy w imieniu swoich mieszkańców przeciwko koncernowi Google za „oszukańcze śledzenie lokalizacji użytkowników, które narusza ich prywatność”.
Jak podało w oświadczeniu biuro prokuratora Dystryktu Kolumbii Karla Racine’a, Google „fałszywie sprawia, że użytkownicy uważają, że zmiana ustawień ich konta i urządzenia chroni ich prywatność oraz umożliwia kontrole nad tym, do jakich danych osobowych firma ma dostęp”.
„Tymczasem wbrew oświadczeniom, Google nadal systematycznie inwigiluje klientów i czepie zyski z gromadzenia ich danych. Jawne wprowadzanie przez firmę swoich użytkowników w błąd jest naruszeniem prywatności konsumentów” – zaznaczono.
Prokurator generalny Teksasu Ken Paxton wskazał natomiast w osobnym oświadczeniu, że nawet jeśli ustawienia użytkowników na ich kontach decydowały, że żeby nie zapisywano miejsc, w których byli, to firma i tak namierzała ich innymi, nieujawnionymi metodami.
Koncern Google odpiera te zarzuty. Jak twierdzi jego rzecznik, Jose Castaned, prokuratorzy opierają swoje skargi na „nieprawdziwych twierdzeniach i nieaktualnych pomówieniach dotyczących nowych ustawień”.
„Ustawienia prywatności zawsze istniały w naszych produktach i zapewnialiśmy solidną kontrolę danych dotyczących lokalizacji” – podkreślił Castaned.
Jak podaje serwis Wirtualne Media, w III kwartale 2021 roku koncern Alphabet, będący właścicielem m.in. Google’a, zanotował 41-procentowy wzrost przychodów, do 65,12 mld dolarów. Zysk netto wzrósł z kolei z 12,25 do 18,94 mld dolarów. Łączne przychody z reklam Google wzrosły do kwoty 53,13 mld dolarów w porównaniu z 37,1 mld dolarów wygenerowanych w tym samym kwartale 2020 roku. Wyszukiwarka wygenerowała przychody w kwocie 37,93 mld dolarów, w porównaniu do 26,34 mld dolarów uzyskanych w analogicznym okresie czasu rok wcześniej.
Wcześniej pisaliśmy, że według niedawno ujawnionych dokumentów, dyrektor generalny Facebooka Mark Zuckerberg i dyrektor generalny Google Sundar Pichai rzekomo zatwierdzili umowę o współpracy w zakresie potencjalnej manipulacji sprzedażą reklam. Dokumenty, które wyszły na jaw, zostały złożone w ramach pozwu przeciwko Google , wytoczonemu przez prokuratorów generalnych wielu stanów USA.
O sprawie pisaliśmy już w październiku ub. roku. W 2017 roku Google miał skontaktować się z Facebookiem, który wtedy szerzej wszedł na rynek reklamowy i stał się poważnym biznesowym zagrożeniem. Dlatego też główny proces dotyczy Google i monopolizowania przez niego rynku reklamy online. Sheryl Sandberg – dyrektor ds. operacyjnych Facebooka – może grozić nawet do 10 lat więzienia. Wedle porozumienia z 2018 roku Facebook miał otrzymywać informacje na temat przetargów reklamowych. Firmy miały też uzgadniać wyniki aukcji reklam online.
Te nowe szczegóły sprawy pojawiły się, gdy firmy technologiczne stają w obliczu rosnącej kontroli nad rzekomo antykonkurencyjnymi praktykami. Amerykański sędzia orzekł na początku tego tygodnia, że rząd może wszcząć sprawę, która będzie miała na celu rozbicie Meta (Facebooka, Instagrama i WhatsAppa), w celu rozluźnienia jej pozycji na rynku. Przypomnijmy, że grupa prawie czterdziestu stanów poprosiła o przywrócenie odrębnego pozwu antymonopolowego przeciwko firmie.
Tymczasem Google stoi w obliczu własnych zarzutów związanych z monopolem wniesionych przez rząd USA. Google zaprzeczył zarzutom.
wirtualnemedia.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!