Według nieopublikowanego raportu NIK, za nieudanym zakupem ponad 1200 respiratorów od handlarza bronią stoi Agencja Wywiadu, choć wcześniej temu zaprzeczała – pisze „Rzeczpospolita”.

Dziennik „Rzeczpospolita” podaje, że dotarł do nieopublikowanego jeszcze raportu Najwyższej Izby Kontroli ws. sytuacji w ministerstwie zdrowia, w kontekście głośnej afery dotyczącej nieudanego zakupu ponad 1200 respiratorów.

Jak czytamy, kontrolerzy Izby znaleźli zależności między firmą E&K, która miała dostarczyć 1241 respiratorów ministerstwu zdrowia a Agencją Wywiadu. Wspomniana firma znalazła się na liście rekomendowanych dostawców. Lista ta trafiła do wszystkich ministerstw. To istotna informacja, gdyż dotąd Agencja Wywiadu utrzymywała, że nie tworzyła żadnej listy rekomendowanych dostawców. Raport NIK wskazuje, że było inaczej.

 

Uwagę zwraca też fakt, że firmę E&K sprawdzało też CBA. Dwukrotnie oceniło ją negatywnie, za drugim razem „negatywnie z zastrzeżeniami”, a na koniec pozytywnie.

„Rzeczpospolita” cytuje też opinie ekspertów, byłego szefa AW płk. Grzegorza Małeckiego i byłego szefa zarządu wywiadu UOP, Piotra Niemczyka, którzy mocno krytykują działania Agencji Wywiadu. Obaj zaznaczają, że nie ma ona kompetencji do tworzenia takich list.

Sprawa dotyczy wydarzeń z początkowego okresu pandemii koronawirusa w Polsce. W kwietniu 2020 roku resort zdrowia podpisał z E&K umowę na dostawę 1241 respiratorów. Firma lubelskiego biznesmena, byłego handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego dostarczyła ich jednak tylko 200. Ponieważ nie dotrzymywała terminów kolejnych dostaw, ministerstwo odstąpiło od pozostałej części umowy, żądając zarazem zwrotu pieniędzy wraz z odsetkami i karami umownymi. Chodzi o 11,9 mln euro przedpłaty, niezwróconej ministerstwu zdrowia oraz o 3,6 mln euro z tytułu kar umownych. Cała umowa opiewała na 200 mln zł.

W lipcu 2020 roku pisaliśmy, że skala afery związanej z zakupem respiratorów, w czym aktywny udział miała mieć Agencja Wywiadu, może być znacznie większa, niż dotąd zakładano. Dokumenty wskazują, że resort zdrowia zamówił nie 1,2 tys., ale 2,2 tys. respiratorów, płacąc za nie aż 370 mln zł. Sprawę badała prokuratura.

Czytaj więcej: Afera respiratorowa: ministerstwo zapłaciło firmie handlarza bronią blisko dwa razy więcej niż podawano

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy w styczniu br., komornik zajął 6 mln euro na koncie firmy E&K. Sam Izdebski twierdził, że i tak wpłaciłby te pieniądze do ministerstwa zdrowia, a takie postępowanie, jak powiedział, było „bez sensu”. Dopytywany, dlaczego w takim razie nie zrobił tego wcześniej odparł, że w Polsce jest ponad 450 respiratorów, których ministerstwo nie odebrało, a które teraz musi sprzedać. Oświadczył, że spłaca swoje zobowiązania, kiedy ktoś po części ten sprzęt kupuje.

W tym samym miesiącu wicepremier Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie, w którym napisał, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 roku twierdzi, iż „decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy”.

W ubiegłym tygodniu informowano, że na konto resortu zdrowia wpłynęło 24,6 mln zł, odblokowane przez sąd, w ramach należności ze strony spółki E&K. Wcześniej, w połowie lutego 2021 roku, komornik zajął 418 respiratorów na lotnisku Okęcie na rzecz roszczeń Ministerstwa Zdrowia za niedostarczone przez firmę urządzenia.

Media opisywały też działalność firmy Unimesko, w której Izdebski ma większościowe udziały i jest prezesem zarządu. 10 lat temu miała ona dostarczyć trotyl dla kontrolowanych przez państwo Zakładów Chemicznych Nitro-Chem, które pod naciskiem biznesmena zapłaciły za całość dostawy z góry. Później okazało się, że Unimesko dostarczyła tylko 20 proc. zamówienia, a pieniądze za niedostarczony towar, ponad 1,25 mld dol., rzekomo zniknęły.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Przypomnijmy, że wcześniej media opublikowały kolejne informacje nt. afery związanej z zakupem ponad tysiąca respiratorów, wskazując na aktywny udział w niej Agencji Wywiadu. Zakup opiewający na kwotę niemal 200 mln zł miał zostać powierzony firmie uwikłanej w nielegalny proceder handlu bronią oraz inne niejasne interesy, przez co od lat znajdowała się ona w kręgu zainteresowania polskich służb.

Informowaliśmy, że według doniesień medialnych, szef Agencji Wywiadu, poprzez ministra koordynatora, zaproponował Ministerstwu Zdrowia zdobycie dużej liczby respiratorów, dając mu na to swoje gwarancje. Dlatego też Ministerstwo nie sprawdziło kontrahenta, zrezygnowało ze standardowych zabezpieczeń kontraktów i zapłaciło w dużej części „z góry” z towar, którego finalnie nie otrzymało. Zabezpieczeniem przed odpowiedzialnością za te nadużycia mogła służyć uchwalenie części tzw. specustawy dotyczącej art. 231 (dot. odpowiedzialności urzędniczej) i 296 kodeksu karnego. Według specustawy ich sprawcy nie będą odpowiadać karnie, jeżeli naruszyli przepisy w czasie stanu epidemii, poprzez nabycie towaru lub usługi niezbędnych do jej zwalczania. Dodatkowo, muszą oni działać „w interesie społecznym” i gdy „bez dopuszczenia się tych naruszeń nabycie tych towarów lub usług nie mogłoby zostać zrealizowane albo byłoby istotnie zagrożone”.

W rezultacie ok. 110 mln złotych zostało przekazanych kontrahentowi, a z zamówionych 1200 respiratorów dostarczono jedynie 50, dodatkowo w umowie nie ma zapisów, które pozwoliłyby na nałożenie kar za niezrealizowanie zamówienia. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku wielkiego transportu sprzętu medycznego z Chin, który okazał się „przepłacony, złej jakości i bez certyfikatów, a za ich sprowadzeniem stoi firma powiązana z ministrem zdrowia, rzekomo również gwarantowana przez służby specjalne”.

Mia Khane (pseud.), wysoki rangą emerytowany oficer polskich służb specjalnych opisywał, że „po ujawnieniu tych spraw nastąpiło mataczenie, zmowa milczenia, próby ukrywania dokumentów”. Ponadto, firma, za którą poręczyła AW, rzekomo tajnie współpracująca z Agencją, „która nie zrealizowała tych zamówień, należy do opisywanego od dawna w prasie współpracownika SB, a później służb demokratycznej Polski, była zamieszana w nielegalny handel uzbrojeniem, umieszczona jest na czarnej liście ONZ, a z działalnością na polu sprzętu medycznego nigdy nie miała do czynienia”. Chodziło tu najpewniej właśnie o Andrzeja Izdebskiego, znanego w środowisku jako osoby zaangażowanej w handel bronią. Już w 1991 roku miał pośredniczyć w sprzedaży polskich pistoletów na Bliski Wschód. Samej Agencji zarzucano też przestępcze intencje, w tym chęć wyłudzenia środków od państwa polskiego.

Zdaniem prezesa fundacji Instytut Bezpieczeństwa i Strategii i byłego szefa Agencji Wywiadu, płk (rez.) Grzegorza Małeckiego, możemy mieć do czynienia „z największą aferą z udziałem służb specjalnych od 1990 roku”.

rp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply