Dziennik „Rzeczpospolita” piórem swojego redaktora Jerzego Haszczyńskiego wzywa do bezwarunkowego wspierania białoruskiej opozycji, w tym milionami złotych z kieszeni polskich podatników. O Polakach na Białorusi, ich prawach i interesach, nie napisano ani słowa. Haszczyński wzywa za to: “żadnego przywoływania polskości części białoruskich ziem”.

Na pierwszej stronie środowego wydania dziennika „Rzeczpospolita” zamieszczono tekst red. Jerzego Haszczyńskiego, do wielu lat szefa działu zagranicznego tej gazety, opublikowany w związku z dzisiejszym spotkaniem na temat sytuacji na Białorusi w kancelarii premiera, z udziałem ministrów i przedstawicieli partii politycznych.

„Rząd i opozycja powinny sobie zaufać. I razem zrobić wszystko, by Polska miała suwerennego, stabilnego i przyjaźnie nastawionego sąsiada na Wschodzie” – pisze Haszczyński w tekście pt. „O Białorusi ponad podziałami, z wizją na pokolenia”. Inny redaktor „Rz” Michał Szułdrzyński napisał na Twitterze, że artykuł ten jest głosem redakcji gazety, „podpowiadającym politykom agendę”.

Haszczyński uważa, że sprawę Białorusi można i należy wyłączyć z polskiego sporu wewnętrznego. „Przecież nikt w Polsce nie popiera reżimu, który fałszuje wybory i broni się przed upadkiem, torturując i zamykając w więzieniach” – pisze dziennikarz. Na stawiane przez siebie pytanie o to, co można zrobić, odpowiada: „Wyliczyć to, co już się robi, i robić więcej, lepiej i – gdzie to możliwe – wspólnie”.

Zdaniem publicysty, obszary wsparcia dla Białorusinów zostały już naszkicowane m.in. przez obecny rząd, a spór w tej kwestii „ma raczej charakter rytualny albo skupia się na szczegółach”. W tym kontekście Haszczyński wymienia cztery kwestie, w których, jak twierdzi, „wszyscy się zgadzają”. W tym kontekście wymienia: wspieranie „ofiar represji” i otwarcie granic dla takich osób.

„Po pierwsze: trzeba wspierać ofiary represji, otworzyć dla nich granice, a tym, co nie będą chcieli lub mogli opuścić Białorusi, pomagać w ojczyźnie” – pisze dziennikarz. Podkreśla zarazem takie działania, jak wspieranie finansowe mediów i organizacji na Białorusi uznawanych za niezależne, a także rozwijanie programów stypendialnych dla Białorusinów czy uproszczenie zasad ich zatrudniania w Polsce:

„Po drugie: rozwinąć program stypendiów dla studentów i naukowców,  po trzecie: uprościć zasady zatrudnienia, nie tylko dla studentów i naukowców,  po czwarte: pomagać finansowo i technicznie niezależnym mediom białoruskim oraz organizacjom pozarządowym, mającym podobne zadania jak niezależne od reżimu media”.

Haszczyński wzywa też polskich polityków, by wspólnie po prostu ustalili szczegóły tak zarysowanego programu pomocy, głównie tego, skąd mają pochodzić pieniądze na te cele i jak kontrolować ich wydawanie.

„Przeznaczenie na wsparcie Białorusi sumy większej niż zapowiadane przez rząd 50 mln zł byłoby obiecującym efektem środowego spotkania” – podkreślił. „To inwestycja nie na dziś, lecz na przyszłość. I to w kwestię o fundamentalnym znaczeniu – chodzi o to, byśmy mieli suwerennego, stabilnego i przyjaźnie nastawionego sąsiada. Jak w wizji zmarłego 20 lat temu Jerzego Giedroycia, którego imienia nagrodę przyznaje co roku „Rzeczpospolita””.

Dziennikarz zaznacza też, że „wspólny front potrzebny jest w podkreślaniu znaczenia sprawy białoruskiej wszędzie, gdzie się da”, w tym na spotkaniach zagranicznych, nie tylko rządowych, „w każdym formacie, na każdej platformie”. Wymienia w tym kontekście Grupę Wyszehradzką, bo „nie wszyscy sprawiają wrażenie, że troszczą się o los buntującego się przeciw dyktaturze narodu w środku Europy”. Podkreślił, że „przypominanie, że Białoruś to nasza, europejska sprawa – to zadanie dla posłów do Parlamentu Europejskiego wszelkich opcji”.

„Sprawa jest europejska, ale nie oznacza to, iż obiecujemy Białorusinom, że otwieramy im drogę do UE, na Zachód. I że Polska jest mostem do lepszego świata. Doświadczenie z Ukrainą sprzed paru lat podpowiada: żadnych pustych haseł, obietnic, za które nie my zapłacimy”- apeluje dziennikarz „Rzeczpospolitej”. W tym kontekście najpewniej nawiązujeł też do niedawnych wypowiedzi Tomasza Sommera, redaktora naczelnego „Najwyższego Czasu”, który napisał, że w przypadku ewentualnego rozpadu Białorusi, Grodno i ziemie zamieszkiwane licznie przez Polaków powinny trafić do Polski:

„Poza tym żadnego okazywania „zachodniej wyższości” i żadnego przywoływania polskości części białoruskich ziem. To suwerenny kraj, którego obywatele wykazują się teraz odwagą i rozwagą. Dyktator może to wszystko zniszczyć”.

Przypomnijmy, że wpis Sommera na Twitterze, w którym napisał, że „jest zupełnie oczywiste, że Grodno powinno, w przypadku rozpadu Białorusi, trafić do Polski”, a „PiS to wie, ale boi się powiedzieć”, spotkał się z szeroką krytyką, w tym ze strony mediów i polityków związanych z obozem rządzącym oraz z liberalną opozycją. Wypowiedź Sommera często wypaczano, twierdząc niezgodnie z prawdą, że nawoływał on do zbrojnej interwencji polskich wojsk czy do przekazania Polsce Grodna w zamian za poparcie dla białoruskiej opozycji. Niektórzy komentatorzy, jak np. Marcin Palade, oskarżali Sommera o rewizjonizm i „przyzwolenie by inni mogli śmielej mówić o niemieckim Wrocławiu czy ukraińskim Przemyślu”.

Należy zaznaczyć, że w tekście „Rzeczpospolitej” nie ma ani słowa na temat Polaków z Białorusi, ich artykułowania ich interesów w kontekście politycznym.

„Wybuch masowych protestów społecznych na Białorusi zachwiał jej systemem politycznym i zakwestionował władzę Aleksandra Łukaszenki. Ewentualność głębszych lub płytszych zmian politycznych w sąsiednim państwie ma dla narodu polskiego poważne znaczenie bo jego część mieszka na terytorium tego państwa. Interesy Polaków na Białorusi powinny mieć priorytetowe znaczenie dla państwa polskiego z tego oczywistego względu, że są to po prostu nasi rodacy” – pisał ostatnio redaktor portalu Kresy.pl, Karol Kaźmierczak.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Białoruś, Łukaszenko i kwestia polska

W latach 90. XX wieku Haszczyński był wydawcą i redaktorem „Słowa Wileńskiego”, tygodnika mniejszości polskiej na Litwie założonego przez „Rzeczpospolitą”. Często zabierał głos w sprawie Polaków na Litwie, w tym krytykując politykę instytucjonalnej dyskryminacji polskiej mniejszości. Jednak od kilku lat, jak zauważył redaktor Kaźmierczak, Haszczyński „inaczej stawia już akcent swoich wypowiedzi” i „podobnie jak cały legion zaczadzonych giedroycizmem publicystów, winnych dyskryminacji Polaków Wileńszczyzny szuka w nich samych”.

rp.pl / Rzeczpospolita / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    W Polsce Polacy umierają, gdyż służba zdrowia udaje, że pracuje, a my będziemy wydawać pieniądze wywrotowcom białoruskim, którzy doskonale wiedzą, że wybory przegrali – to jest wzór na zachodnią “demokrację”. Oczywiście, jeżeli jest się opozycjonistą w stosunku do Putina, to nawet samolot i najlepszy szpital w Berlinie zafundują, ale przeciętny Polak, to nie Nawalny, więc może umierać w kraju.