Według Najwyżej Izby Kontroli, głównymi problemami ws. wydawania Kart Polaka są: niewystarczająca liczba urzędników konsularnych zajmujących się tym zadaniem, brak szkoleń dotyczących przepisów ustawy o Karcie Polaka oraz brak profesjonalnego sprzętu do wykrywania sfałszowanych dokumentów. NIK zaprezentowała wyniki swojej kontroli w Senacie.

We wtorek Senacka Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą wysłuchała informacji Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na temat realizacji znowelizowanej ustawy o Karcie Polaka.

NIK przeprowadziła wcześniej kontrolę ws. przyznawania Karty Polaka w latach 2015-17. Przeprowadzono ją w MSZ, w Radzie do Spraw Polaków na Wschodzie, w ambasadzie RP w Astanie (Kazachstan), a także w czterech konsulatach generalnych RP: w jednym na Białorusi (Grodno) i w trzech na Ukrainie (Lwów, Winnica, Łuck). Placówki te zostały wybrane z uwagi na dużą liczbę wydawanych decyzji ws. Kart Polaka. Wyniki kontroli przedstawił Wiesław Motyka, dyrektor rzeszowskiej delegatury NIK.

 

Najwięcej Kart Polaka (94 proc.) wydano osobom mieszkającym na Ukrainie i Białorusi, z czego połowa to Karty wydane na Białorusi.

Według Motyki, NIK w wyniku przeprowadzonej kontroli stwierdziła, że „urzędy konsularne nie były właściwie przygotowane do wykonywania zadań związanych z wydawaniem Kart Polaka, a wprowadzane sukcesywnie przez ministra spraw zagraniczny rozwiązania na rzecz usprawniania procedur nie we wszystkich placówkach przyniosły oczekiwane skutki”.

Główne problemy

Urzędy, w których przeprowadzono kontrolę, miały „poważne trudności organizacyjne związane z obsługą rosnącej liczby wniosków o wydanie Karty Polaka”. Wskazano tu na niewystarczającą obsadę kadrową i brak szkoleń, a także brak profesjonalnego sprzętu do wykrywania sfałszowanych dokumentów oraz brak środków na sfinansowanie nowych etatów.

Kontrola wykazała niedobór kadry i bardzo dużą rotację urzędników zajmujących się wydawaniem Kart Polaka. Często byli oni kierowani do placówek w trycie doraźnym. Ponadto, do ubiegłego roku nie było szkoleń dla pracowników placówek konsularnych dotyczących aktualnych przepisów ustawy o Karcie Polaka oraz rozpoznawania fałszerstw dokumentów. Motyka zauważył, że okazało się to być jednym ze znaczących problemów.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Według dyrektora rzeszowskiej delegatury NIK kłopotem był też długi czas oczekiwania wnioskodawców na rozmowę z konsulem, a później na złożenie wniosku o Kartę Polaka. Zwrócono uwagę na „kompletny brak lub zbyt małą liczba dyżurów konsularnych w terenie, co oznaczało, że urzędy konsularne były praktycznie niedostępne dla petentów”.

Motyka zaznaczył, że w przypadku Białorusi miało to związek z polityką władz. Oczekują one, że spotkania tego typu mają odbywać się wyłącznie na terenie placówki dyplomatycznej państwa.

Najdłużej na rozmowę z konsulem trzeba było czekać w Grodnie (380 dni). Najszybciej wnioskodawców obsługiwano we Lwowie (średnio 14 dni oczekiwania). Ogólnie, średni czas oczekiwania w skontrolowanych placówkach to 120 dni.

NIK skontrolowała ponad tysiąc decyzji wydanych przez konsulów ws. Karty Polaka. Najlepszą sytuację w kwestii poprawności formalnej wydawanych decyzji stwierdzono we Lwowie. Zupełnie inaczej było w Łucku.

– Dość zatrważająco wygląda fakt, że niemal 60 proc. decyzji ws. Karty Polaka wydanych w konsulacie w Łucku opierało się na niewłaściwej podstawie prawnej, bądź w ogóle takie podstawy w swojej treści nie miało – powiedział Motyka. Zaznaczył, że żadna ze skontrolowanych decyzji nie zawierała informacji o dacie ważności wydawanej Karty Polaka.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

– Takie braki w oficjalnych dokumentach, które są wydawane przez urzędy państwa polskiego dla szczególnych adresatów decyzji, obywateli sąsiednich państw, którzy słabo znają polskie przepisy, niejednokrotnie nie znają bardzo dobrze języka polskiego a ze względu na swoją historię zasługują na szczególne traktowanie ze strony polskich urzędników, w sposób znaczący obniżają prestiż Polski i polskich urzędów – powiedział Motyka.

Kontrola NIK wykazała, że placówki nie były wyposażone w profesjonalny sprzęt do wykrywania podrobionych dokumentów. Ponadto, do czerwca 2017 r. urzędnicy, którzy wychwytywali takie, nie informowali o tym organów ścigania. Zdaniem Motyki, zmieniło się to po kontroli NIK ws. wydawania wiz pracowniczych cudzoziemcom.

W skontrolowanych placówkach w 134 przypadkach przedstawiano sfałszowane dokumenty, co stwierdzili sami urzędnicy.

Co ważne – kontrola NIK wykazał, że urzędnicy uwzględniali zaświadczenia wydane przez polskie organizacje, których treść w żaden sposób nie potwierdzała realnego zaangażowania wnioskodawcy na rzecz kultury i języka polskiego. Sytuacja miała przedstawiać się najgorzej w Winnicy i w kazachskiej Astanie, gdzie konsulowie „informowali też MSZ o przypadkach świadczących o istnieniu w niektórych organizacjach polonijnych możliwości zakupu takiego zaświadczenia za pieniądze”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

We wnioskach sformułowanych do MSZ podkreślono konieczność zapewnienia adekwatnej do potrzeb obsady urzędników i doposażenie placówek w sprzęt badający dokumenty pod kątem ich autentyczności oraz zwiększenie nadzoru nad przebiegiem procesu rozpatrywania wniosków. Ponadto, konsulowie mają informować organy ścigania o wszystkich przypadkach ujawnionych fałszerstw.

Przeczytaj: Kartę Polaka będą otrzymywać tylko etniczni Polacy

Opinia MSZ

Głos zabrała też Ilona Kozłowska, wicedyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w MSZ. Jak poinformowała, przez 10 lat obowiązywania ustawy o Karcie Polaka przyjęto 265 tys. wniosków o przyznanie, przedłużenie ważności lub wydanie duplikatu Karty Polaka. Rocznie przyjmowanych jest około 30 tys. wniosków, a liczba ta rośnie.

Kozłowska zaznaczyła, że MSZ „na bieżąco monitoruj sytuację kadrową placówek w zakresie wydawania Kart Polaka oraz podejmuje działania mające na celu zapewnienie odpowiedniej obsady placówek, by mogły one sprostać nowym wyzwaniom”. Wskazała przykład z 2016 roku, gdy do najbardziej obciążonych placówek, głównie na Ukrainie, oddelegowano 12 pracowników.

Jak zaznaczyła, obecnie najbardziej obciążone placówki to Lwów i Winnica. W ramach wsparcia, na kilka miesięcy jest tam oddelegowywany pracownik MSZ, podobnie jak do Astany. Kozłowska poinformowała, że aktualnie za proces wydawania wiz w ramach repatriacji i za proces wydawania Kart Polaka odpowiada dwóch konsulów, a niebawem do Astany ma zostać wysłany konsul, którego zadaniem będzie wyłącznie odpowiadanie za wydawanie wiz w ramach repatriacji”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Według urzędniczki MSZ, zdołano skrócić czas oczekiwania na spotkanie z konsulem w konsulatach na Ukrainie. Twierdziła, że we Lwowie czeka się od tygodnia do półtora tygodnia, w Winnicy tydzień, w Łucku – dwa tygodnie. Zaznaczyła, że w konsulatach na Ukrainie zwiększono też liczbę dyżurów konsularnych w terenie. Kozłowska dodała, że MSZ jest obecnie na etapie „profesjonalizowania obsługi osób aplikujących o Kartę Polaka”.

Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli zaprezentowała wyniki kontroli przyznawania Kart Polaka osobom zamieszkałym za wschodnią granicą RP już we wrześniu br. W raporcie wytknięto polskim służbom konsularnym szereg uchybień związanych z tym obowiązkiem. Jako przykład podano m.in. opieszałość konsula w kwestii odebrania Kart Polaka ukraińskim nacjonalistom pozującym z banderowską flagą w 2014 roku w Przemyślu. W wyniku tego zaniechania dwóch z nich otrzymało pozwolenie na pobyt stały w Polsce.

Mają Karty Polaka, nie czują się Polakami

Należy zaznaczyć, że osobną kwestią są coraz częstsze sytuacje, gdy posiadacze Kart Polaka nie czują się Polakami. Temat ten poruszono m.in. w jednej z audycji na falach Radia Lwów.

Czytaj także: Młodzież Wszechpolska: przy wydawaniu Kart Polaka dochodzi do wielu nadużyć

Maria Pyż, polska dziennikarka ze Lwowa zwróciła uwagę, że młodzi ludzie posiadający Kartę Polaka i wyjeżdżający do Polski na bezpłatne studia czy do pracy, gdzie mają uproszoną procedurę, często już nie wracają. – (…) ten „złoty bilet” jest czasami wykorzystywany przez osoby, które chcą tylko czerpać korzyści, które nie mają nic wspólnego z pochodzeniem polskim, a mają Kartę Polaka zauważył Antoni Pakosz. Dodał, że sam zna takich ludzi, a z niektórymi zetknął się studiując w Polsce. Mówiły mi, że mają kupioną Kartę Polaka, za pewną kwotę powiedział. – Takich ludzi jest dużo, też takich znam – dodała Maria Pyż. – Ale przede wszystkim bardzo dziwi mnie to, że osoba posiadająca Kartę Polaka praktycznie nie mówi po polsku, czyli w języku ojczystym.

Przeczytaj: Co dziesiąty obywatel Ukrainy studiujący w Polsce ma Kartę Polaka

Antoni Pakosz wyjaśniał, że miał na myśli osoby, które w pewnym momencie dowiedziały się, że jest coś takiego jak Karta Polaka i chcą na tym skorzystać. – Nie powiem, ile jest tych osób, bo nie wiem, ale jest ich dość sporo. Spotkałem się z takimi osobami, które z tego skorzystały i po prostu czerpią z tego korzyści. Mają te Karty [Polaka], tylko Polakami się nie czują.

Czytaj więcej: W Radiu Lwów o problemach z Kartą Polaka

Ustawa o Karcie Polaka została uchwalona w 2007 roku, ustanawiając dokument potwierdzający przynależność do narodu polskiego. W 2016 roku ustawa była już nowelizowana przez PiS w kierunku ułatwienia posiadaczom Karty osiedlania się na terytorium Polski, co było przedmiotem szerokiej analizy na naszym portalu.

Przeczytaj: Twórcy Karty Polaka przyznają: nowelizacja ustawy przyczyni się do depolonizacji Kresów

Według badań przeprowadzonych w 2015 roku pod kierunkiem prof. dr. hab. Mariusza Kowalskiego dla Fundacji Wolność i Demokracja, wśród posiadaczy Karty Polaka ponad 10% oficjalnie deklarowało inną narodowość niż polska. Stanowiło to zaprzeczenie idei tego dokumentu. Sam autor badań zaznaczał, że takich osób jest prawdopodobnie znacznie więcej.

Największy udział nie-Polaków (Ukraińców) wśród ankietowanych posiadaczy Karty Polaka zanotowano na Wołyniu (1/3 ankietowanych), w łuckim okręgu konsularnym. Wysoki odsetek nie-Polaków (Białorusinów) stwierdzono też w okręgu grodzieńskim, gdzie ponadto, według badań ankietowych, 20% posiadaczy Karty Polaka nie miało ani jednego dziadka Polaka. Na Wołyniu, a także w okręgu brzeskim, znaczny odsetek stanowili tzw. nietypowi posiadacze Kart Polaka (odpowiednio blisko 1/3 i ½). Chodzi o osoby deklarujące niepolską narodowość, niezwiązane z Kościołem rzymskokatolickim oraz takie, których żadne z dziadków nie było Polakiem.

PAP / RIRM / Kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Wystarczy wiedzieć kto jest “ambasadorem ” na UPAinie by wiedzieć że muszą tam być nieprawidłowości.Piekło to miłośnik banderowców i chętnie ich do Polski wysyła.A tego kretyna konsula przez opieszałośc którego 2 banderowców ma pobyt stały(a dlaczego urzędnicy wydający taka decyzję tego nie sprawdzili)powinno się pociągnąć do odpowiedzialności karnej.

  2. JanK
    JanK :

    Może nie koniecznie czyszczą patelnie, ale korzyści wielkich nie ma. Za to opóźnień w sprzedaży karty banderowcom zbyt wielkich nie ma. Wiadomo trochę problemów musi być, bo czym większa kolejka tym wyższa cena.

  3. greg
    greg :

    Na Ukrainie dobrym i koniecznym kryterium weryfikujacym przynaleznosc do narodu polskiego, jest stosunek do bandero-nazizmu i banderowskiego ludobojstwa. POWTARZAM, KAZDY AUTENTYCZNY POLAK POTEPI ZBRODNICZY BANDERO-NAZIZM, BO TAK CZY INACZEJ OD NIEGO UCIERPIAL. JESLI WYRAŹNIE I Z PRZEKONANIEM, NIE POTEPIA – NA 100% NIE JEST POLAKIEM! Zrozumiano, konsularne dyplomatolki i pierdzistolki?! A za ewidentne machloje w konsulatach w Łucku, Winnicy i gdzie indziej, do pierdla sku.wysynow handlujacych polskoscia i patriotyzmem. P.S. Mnie zatrudnic, to zadna machloja ani falszerstwo nie przejdzie! Sprawdze i przeslucham do 5 pokolenia, a znam sie i mam praktyke w tej materii jak mało kto. Nie moze byc tak, ze Karte Polaka dostaja Ukraińcy (nawet zbanderyzowani), Bialorusini czy zlotoordyjscy Kazachowie!

    • gutek
      gutek :

      @greg około 70% Polaków jak nie więcej ma to wszystko głeboko w dupie, więc dlaczego potencjalni kandydaci powinni się tymi bzdetami ideologicznei przejmować? I kto to będzie kontrolował? Może ty? Zakładaj skórzany płaszcz i opaskę ze swastyką i do roboty!