MSW Białorusi zagroziło, że jego funkcjonariusze zaczną używać broni, jeśli protesty opozycji nie przestaną być “skrajnie radykalne”.
Jak podaje portal Tut.by, w poniedziałek pierwszy wiceminister spraw wewnętrznych Białorusi Giennadij Kazakiewicz oświadczył, że protesty w kraju stają się coraz bardziej radykalne i w razie potrzeby funkcjonariusze służb bezpieczeństwa są gotowi do użycia specjalnego sprzętu oraz “broni bojowej”.
Według Kazakiewicza protesty na białoruskiej prowincji wygasają, ale “przenoszą się do Mińska i stają się bardziej radykalne”. Dowodem na to ma być niedzielny marsz w Mińsku.
“Jeszcze w dzień i wieczorem to były lecące kamienie, butelki i noże, a wieczorem barykady i płonące opony. Nie ma to nic wspólnego z protestem obywatelskim. Mieliśmy do czynienia nie tylko z agresją, ale także z grupami bojowników, radykałów, anarchistów, kibiców piłkarskich, próbami powtórzenia wydarzeń z początku sierpnia” – mówił wiceszef białoruskiego MSW.
Zdaniem urzędnika trwają próby pogrążenia Białorusi w chaosie i zorganizowania w niej “kolorowej rewolucji”.
“W imieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oświadczam: nie opuścimy ulic i zadbamy o porządek w kraju. Pracownicy organów spraw wewnętrznych i żołnierze wojsk wewnętrznych w razie potrzeby użyją ze specjalnego sprzętu i broni bojowej” – powiedział Kazakiewicz.
Przypomnijmy, że w niedzielę białoruska milicja rozpędziła w Mińsku demonstrację przeciwników Aleksandra Łukaszenki. W nocy w białoruskiej stolicy doszło do starć z funkcjonariuszami. W sumie zatrzymano około 600 osób.
Kresy.pl / tut.by
Gdy milicja zachowuje się, jak bandyci, to i nie ma protestu obywatelskiego, tylko naparzanka. Swoją drogą to ten pokomunistyczny dziad chyba popełnił polityczne harakiri tą całą wypowiedzią.
Nasi policjanci są znacznie gorsi.