W rozmowie z portalem Kresy.pl prezes Związku Polaków na Litwie, Michał Mackiewicz, szeroko odniósł się do sprawy rzekomych rażących nieprawidłowości ws. rozliczania dotacji pozyskanej poprzez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie. Jego zdaniem żadnej afery nie było, a faktycznie chodziło o usunięcie go z zajmowanej funkcji.

Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” w poniedziałek wydała oświadczenie ws. nieprawidłowości, do których miało dojść w kontekście wykorzystania i rozliczenia dotacji dla Zarządu Głównego Związku Polaków na Litwie. Jak informowaliśmy, zdaniem Fundacji, doszło do „rażącego naruszenia prawa polskiego oraz podstawowych zasad rachunkowości”, a także próby zatajenia nieprawidłowości przed jej zarządem. W związku z tym na początku ub. roku zawiadomiła prokuraturę o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę jej oraz Skarbu Państwa.

– Każdy, kto byłby na moim miejscu i ponosił odpowiedzialność za rozliczenie polskich środków publicznych przeznaczonych na wspieranie działań polonijnych, po wykryciu tego, co my wykryliśmy i stwierdzeniu, że kolejne informacje łączą się w całość, nie miałby wyjścia i musiałby wykonać obowiązek nałożony przez prawo – mówił w rozmowie z portalem Kresy.pl prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Mikołaj Falkowski. – Zarząd Fundacji PPnW zgłaszając sprawę do prokuratury postąpił zgodnie z polskim prawem i w interesie Państwa Polskiego i Skarbu Państwa, który de facto tu reprezentujemy. (…) Opinia publiczna w Polsce i na Wileńszczyźnie ma prawo poznać te fakty i mechanizm, z którego jeszcze musi się wytłumaczyć Prezes ZG ZPL przed prokuraturą. Na tym polega kontrola społeczna. Nie można takich spraw chować w szufladach i załatwiać pod stołem, to już nie te czasy.

PRZECZYTAJ: Falkowski: nie będę dyskutować o rozbijaniu polskości na Wschodzie

Mackiewicz: nie widzę żadnego problemu

W rozmowie z portalem Kresy.pl prezes Związku Polaków na Litwie, Michał Mackiewicz powiedział, że osobiście nie widział w tej sprawie żadnego problemu. Jak wyjaśniał, chodzi prawdopodobnie o kwestię rozliczenia dotacji dla „Naszej Gazety”, biuletynu Związku Polaków na Litwie, za 2016 rok. Zwrócił uwagę, że wcześniej nie udawało się  Związkowi uzyskać dotowania swej gazety.

– Dotacje były albo tylko symboliczne, albo  w ogóle nie było, mimo że jest to jedyna gazeta społeczna, integrująca Polaków  z całej Litwy zrzeszonych w szeregach  ZPL. Pierwszeństwo zawsze mają  „wielkie” tytuły, portale i radia  prywatne – powiedział szef Związku. Przyznana dotacja była relatywnie duża, więc, jak powiedział, koszty zawczasu nie zostały dokładnie obliczone.

Mackiewicz wyjaśnił też, jak odbywa się rozliczenia dotacji z Polski: – My wystawiamy swoją fakturę do Fundacji na całą kwotę, jeżeli projekt jest całkowicie zrealizowany. Później do tego dołączane są załączniki –  kopie rachunków potwierdzające wydatki według ich rodzajów zawartych w umowie: w przypadku gazety, koszty druku, koszty przygotowania materiałów do druku (skład, łamanie, korekta) itd.

– W tym wypadku osoba przygotowująca rozliczenie  śmiało wypisała fakturę na całość dotacji, bo gazeta ukazywała się regularnie, więc, mówiąc językiem urzędowym, „projekt był zrealizowany w 100 proc.”. Później, przy kopiowaniu załączników powstał problem – tymczasowy brak dostępu do rachunku w PKO. Ponadto zauważono, że nie układamy się w kwoty według rodzaju wydatków, że nie wykorzystane pozostają kwoty na druk tygodnika, że potrzebna będzie korekta wydatków – mówi Mackiewicz. Zaznacza, że taka korekta przy rozliczeniu jest dopuszczalna. – Sama Fundacje może przesunąć wydatki w wymiarze do 15 proc. z jednego rodzaju na inny.  Jeżeli korekta ma być większa, poważniejsza, to Fundacja zwraca się do Kancelarii Senatu, która albo uzna zasadność  zmian, albo nie. Jeżeli nie, wówczas pieniądze należy zwrócić. W przeszłości takie wypadki się zdarzały. Kancelaria Senatu  zawsze nam uznawała zasadność zmian.

Szef ZPL zaznacza, że w biurze Zarządu Głównego, faktycznie w trybie w społecznym, przygotowywane są rozliczenia kilkudziesięciu projektów z oddziałów z całej Litwy. – Więc ten projekt, wymagający korekty i zmian rodzajów wydatków  bezpośrednio w Fundacji, odłożono. Nie zwracano uwagi na byle jakie załączniki, gdyż wiedziano, że i tak będą zmieniane.  Zresztą, chyba w ogóle nie traktowano tego jako dokumenty w sensie ścisłym, tylko raczej jako wariant roboczy.

Spór i zarzuty

Według Mackiewicza, czołowi przedstawiciele Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzi, na czele z prezesem Mikołajem Falkowskim, byli w tamtym czasie w Wilnie, gdzie spotykali się z szeregiem polskich organizacji. Wówczas chciano przekazać im dokumentację, żeby nie jeździć specjalnie do Warszawy. Zamierzano też wspólnie z nimi przeanalizować problematyczne rozliczenie na bazie oryginalnych dokumentów, uznając, że prawie wszystko można zrobić na miejscu. Jednak nie doszło do tego.

– Przedstawiciele Fundacji nie raczyli zajrzeć do biura, bądź co bądź, największej, czołowej organizacji polskiej. Wyjechał też nowo wówczas mianowany prezes, nie chciał nawet się z nami zapoznać – twierdzi Mackiewicz. Gdy przedstawiciele ZPL dowieźli te papiery do Fundacji i poprosili, by je przejrzeć w ich obecności, gdyż niektóre z nich są jeszcze do wymiany, usłyszeli, że nie ma takiej potrzeby.

– Powiedziano nam „Proszę zostawić, wszystko sprawdzimy i za jednym razem wszystko zamienicie, co będzie do wymiany”. Nikt nawet w najkoszmarniejszym śnie nie mógł przewidzieć, co ci ludzie z tego zrobią mówi z rozgoryczeniem Mackiewicz. – A przecież to była normalna praktyka. Robotę zrobili, projekt zrealizowali, pieniądze wydali. Niektóre organizacje potem nawet po cztery razy jeżdżą [do Warszawy – red.], by potwierdzić  wydatki. ZPL zawsze był stawiany za przykład w tej sprawie. A tu proszę – korupcja, przestępcy… Na całą Litwę i połowę Polski.. A przecież za tymi załącznikami nigdy nie szły żadne pieniądze…

Mackiewicz udał się do Warszawy osobiście z oryginalnymi dokumentami, żeby ostatecznie rozliczyć dotację na gazetę i od początku był „zszokowany”. – Prezesa Falkowskiego widzę pierwszy raz w życiu. Czuję nie tylko brak jakiejś  życzliwości, ale otwartą wrogość. Znam taką atmosferę na Litwie, wiadomo, żyjemy nie zawsze w przychylnej atmosferze, ale na tak otwarcie wrogie traktowanie w Polsce nie jestem przygotowany – mówi szef Związku.

– Oczekiwałem, że gdzieś zamienimy koszty na te 15 przewidzianych procent, gdzieś zaliczymy wydatki gazety nie objęte w rozliczeniu… Ale nie ma mowy. Sam prezes coś liczy, oskarża, z jakimiś papierkami co chwila biega do prawnika , do innego pokoju – relacjonuje. – Zrezygnowałem z rozmowy i jakiejkolwiek dyskusji z tym człowiekiem. „Rób panoczek co chcesz i jak chcesz”.

Mackiewicz zapewnia, że jeszcze tego samego dnia zwrócił Fundacji całą zakwestionowaną i naliczoną kwotę, wraz z odsetkami. Jest jednak przekonany, że Fundacja świadomie stworzyła wobec ZPL wrogą sytuację, a prezes jej zarządu wykonuje jakieś zadanie . – Teraz widzę, że Falkowski  też nie dopełnił swoich obowiązków – mówi prezes ZPL. Dodaje, że zdaniem prawników z Warszawy należałoby podać prezesa Fundacji do sądu, żeby zwrócił pobrane pieniądze, ponieważ gazeta ukazywała się regularnie, a wydatki były dwa razy większe, niż przyznana kwota dotacji.

ZPL zgłosił też, że jeden z mniejszych oddziałów nie wykorzystał dotacji i trzeba zwrócić ponad 6 tys. zł. Tuż po powrocie na Litwę i całej sytuacji z rozliczeniem „Naszej Gazety”, zatelefonowano z Fundacji nalegając, by Związek tych pieniędzy nie zwracał, tylko rozliczył się z wydatków innego terenowego Oddziału ZPL. – Cały czas pamiętałem jednak te szatańskie błyski w oczach prezesa, więc poprosiłem, by takie przyzwolenia dał na piśmie. Nie odezwał się więcej. Kwota została zwrócona – mówi prezes. – Dzisiaj miałby powód twierdzić, że nie wszystkie projekty zostały zrealizowane itd. Chociaż i tak to robi. Nie wiem na jakiej podstawie, może coś dodatkowo wymyślił…

Przeczytaj: Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie doniosła na ZPL do prokuratury. Prof. Piotrowski: To brutalna próba podzielenia Polaków na Litwie

Zmienić zarząd ZPL

Mackiewicz podsumowuje, że „tak to wszystko się zaczęło”. – Minęło półtora roku faktycznego szantażu. Domagano się, żeby całe kierownictwo Związku podało się natychmiast do dymisji. Poinformowano, że sprawa trafiła do prokuratury. W trakcie kampanii sprawozdawczo-wyborczej sugerowano, żeby na konkretne osoby popierające mnie nie głosować… O wszystkim nawet wstyd wspominać… A przecież nie zginął ani jeden grosz! Wszystko, co nam naliczono, oddaliśmy  w tym samym dniu. Chociaż teraz prawnicy z Warszawy mówią mi, że nie trzeba było tego robić, że to był nasz błąd.

Według prezesa ZPL, Związek oparł się presji i nikt nie podał się do dymisji. – Ale widać przed Zjazdem nasi adwersarze już nie wytrzymali… – dodaje. Zaznacza, że sprawa ta była nagłaśniana przez media, w tym na Litwie, które dodatkowo przeinaczały fakty. – Zrobiono z tego epokowy skandal.

Przeczytaj: L24: prezes Falkowski prowadzi naciski i działania przeciwko Związkowi Polaków na Litwie

Czytaj także: Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” odrzuca oskarżenia L24.pl

Mackiewicz twierdzi też, że nie obraził ambasador Doroszewskiej i powiedział jej krótko, że przyjmuje jej słowa do wiadomości. Polska ambasador na dzień przed Zjazdem ZPL żądała od niego, by nie kandydował na szefa Związku. On sam twierdzi, że pani Doroszewska nie ma takich pełnomocnictw.

Przeczytaj: Litwa: Konserwatyści chcą postawienia posła AWPL-ZChR Michała Mackiewicza przed komisją etyki

Szef ZPL twierdzi też, że w istocie to Fundacja, jako operator dotacji, zarabia na tym, czym zajmuje się społecznie m.in. Związek. – On [Falkowski – red.] zarabia na tych naszych gazetach, pobierając kilkanaście procent za przekazywanie środków z Senatu RP.  Więc musiałby poczuwać się do obowiązku pomóc , a nie wykonywać zadanie, żeby zniszczyć.

Zdaniem Mackiewicza, sprawa ta miała na celu przede wszystkim doprowadzenie do zmian w zarządzie ZPL. – Moim zdaniem on [Falkowski – red.] miał określone zadanie. Tak, jak postawił to pan Dziedziczak, że trzeba zmienić prezesa ZPL. Przynajmniej jestem w dobrym towarzystwie, razem z panem Szpulą [prezes Polonii Amerykańskiej, co do którego rzekomo również były plany ws. jego odwołania – red.].

Falkowski: to wzmacnianie polskości

– Nie pozwolę się postawić w roli niszczyciela polskości, tego, który rozbija polskość na Kresach – podkreślał we wcześniejszej rozmowie z Kresami.pl prezes Falkowski. – Uważam, że przeciwdziałanie korupcji i jej wykrywanie oraz ujawnianie, a także zapewnianie, by takie sytuacje więcej nie miały miejsca, to właśnie wzmacnianie polskości. To umożliwianie otwartej debaty publicznej na ten temat i zapewnianie dostępu informacji do szerokiej opinii publicznej – zarówno na Wileńszczyźnie, jak i w Polsce. O takich sprawach musimy wiedzieć, one muszą być wyjaśniane.

-Sprawę tego typu, te mechanizmy i ich skutki należało wyjaśnić zgodnie z prawem, tak aby podnosić standardy i dawać przykład innym na Wschodzie – przede wszystkim w kontekście tego na co Państwo Polskie się nie zgadza. To szczególnie pragnę zaakcentować w świetle ostatnich bardzo nieprzychylnych wypowiedzi Prezesa ZPL pod adresem przedstawicieli Państwa Polskiego – podkreśla Mikołaj Falkowski.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    To jest skandaliczne niszczenie przez PiS jesnynego naprawdę sprawnie działającego zrzeszenia Polaków na Kresach RP. Robią to parszywe sprzedajne gnidy na czyjeś polityczne zamówienie. Jeśli naprawdę były by jakieś nieprawidłowości – należało by sprawę właśnie załatwić zakulisowo, a nie wprowadzać ferment wśród miejscowych Polaków i powód do atakowania ich przez miejscowych szowinistów, których nie brak w litewskich władzach. To w jaki sposób nagłośniono tą sprawę jest pośrednim dowodem na niewinność Pana Mackiewicza.