Szef rosyjskiej firmy, która miała dostarczyć na Krym turbiny niemieckiego koncernu Siemens został zatrzymany przez rosyjskie służby. Cześć mediów podaje, że Niemcy rozważają wycofanie się ze spółek z Rosjanami. Kreml twierdzi, że nic o tym nie wie.
Jak informują rosyjskie media, dyrektor generalny przedsiębiorstwa „Siłowe Maszyny”, które miało dostarczyć na Krym turbiny niemieckiego Siemensa, został w czwartek zatrzymany przez FSB. Zarzuca mu się „ujawnienie tajemnic państwowych”.
Roman Filippow został zatrzymany przez rosyjskie służby w Sankt Petersburgu. Informację podał m.in. portal fonytanka.ru, powołując się na swoje źródła, a także część agencji informacyjnych. FSB miało zainteresować się szefem „Siłowych Maszyn” ze względu na podejrzenie, że mógł on być źródeł wycieku informacji ważnych z perspektywy państwa rosyjskiego. Miejscowe oddziały FSB odmówiły komentowania sprawy.
Zatrzymanie Filippowa dotyczy sprawy dostarczenia na zajmowany przez Rosję Krym turbin gazowych SGT5-2000E, wyprodukowanych przez Siemens. Miało do tego dojść z naruszeniem sankcji międzynarodowych nałożonych na Rosję oraz osoby prywatne i prawne z Krymu. Turbiny zostały wyprodukowane przez przedsiębiorstwo Siemens Gas Turbines Technologies LLC (SGTT) z Sankt Petersburga. To spółka typu joint venture, założona przez Siemens i „Siłowe Maszyny”. To ostatnia należy do oligarchy Aleksieja Mordaszowa (Sieverstal).
Jednocześnie, pojawiły się doniesienia, że Siemens poważnie rozważa wyjście ze współpracy z rosyjskimi firmami. Niemcy maja być wręcz bliscy wyjścia z akcjonariatu spółek zamieszanych w dostawę niemieckich turbin na Krym. Poza SGTT, chodzi również o spółkę Interawtomatika, w której Niemcy mają 45,7 proc. akcji. Według niemieckiego magazynu Wirtschafts Woche, prezes Siemensa, Joe Kezer, rozważa wycofanie firmy z rosyjskich spółek. W firmie została już utworzona specjalna grupa, która ma zająć się analizą skutków takiego posunięcia.
Zgodnie z prawem, ze względu na obowiązujące sankcje niemieckie firmy nie mogą dostarczać na Krym swoich produktów. Złamanie ich wiąże się z m.in. karami, a także ryzykiem zamknięcia dla takich firm m.in. rynku amerykańskiego.
Siemens jest największym niemieckim inwestorem w Rosji. W ub. roku obroty Niemców w FR wyniosły 1,2 mld euro przy całkowitych na poziomie 20,2 mld euro. Ponad miesiąc temu Siemens ogłosił duże plany nowych inwestycji w Rosji. Teraz stoją one pod znakiem zapytania.
Wcześniej agencja Reutera, powołując się na trzy niezależne źródła powiadomiła. Nie mamy wiarygodnych dowodów o fakcie dostawy naszych turbin na Krym. Jednakże traktujemy te pogłoski poważnie i powołaliśmy specjalną grupę do sprawdzenia tej sprawy, która starannie pracuje, by ustalić fakty – oświadczył Siemens w reakcji na te doniesienia. Później dodano, że co najmniej dwie z czterech turbin gazowych dostarczonych w ramach projektu w Taman zostały przeniesione na Krym.
Z kolei we wtorek niemiecki koncern rozpoczął działania przeciw rosyjskiej firmie Technopromexport (TPE). To ona miała dostarczyć turbiny na Krym. Rosjanie mieli wykorzystać dwie turbiny gazowe Siemensa, które miały trafić do elektrowni w Krasnodarskim Kraju. Wspomniana wcześniej firma Interawtomiatika rzekomo zmieniał system automatyki w urządzeniach i dostarczyła je na Krym. Konieczne jest tam uruchomienie dwóch nowych elektrowni.
Przeczytaj: Siemens sprawdzi, czy turbiny jego produkcji trafią do elektrowni na Krymie
W reakcji na to rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że wszystkie elementy dostarczane na Krym, włączając w to turbiny, powstały w Rosji. – Krajem pochodzenia produktów umieszczonych tam [na Krymie – red.] jest Rosja – powiedział.
Kreml nic nie wie
Ponadto, Kreml oświadcza, że nic nie wie o planach Siemensa dotyczących możliwego wycofania się Niemców z udziału we wspólnych spółkach z Rosjanami. – Nic nam o tym nie wiadomo – powiedział Pieskow, odnosząc się do wspomnianych doniesień magazynu Wirtschafts Woche. Wcześniej rzecznik Siemensa Philipp Encz odmówił komentarza nt. „spekulacji pojedynczych mediów”.
Blisko rok temu informowaliśmy, że dwie budowane na Krymie elektrownie mogą być wyposażone wyłącznie w turbiny produkowane przez Siemens, gdyż tylko one są z nimi „kompatybilne” – ponieważ elektrownie tak zostały zaprojektowane. Z tego względu wskazywano, że ostatecznie turbiny gazowe Siemensa mogą trafić na Krym.
Jako zamawiający turbiny występowała rosyjska firma państwowa Techpromeksport, budująca elektrownie na Krymie. Oficjalnie informowano, że turbiny Siemensa wykorzysta w siłowni w Tamani. Niemcy oficjalnie zaprzeczali, jakoby mieli dostarczyć urządzenia na Krym.
– Należy pamiętać, że 2/3 całej niemieckiej produkcji idzie na eksport. Jednocześnie, na Dalekim Wschodzie pod względem jakościowym produkcja poszła bardzo mocno w górę. Rynek rosyjski liczy ponad 140 mln ludzi, z czego szacunkowo 30 mln żyje w standardzie niemieckiej klasy średniej i wyższej. Stąd, w Rosji jest porównywalny rynek odbiorców towarów luksusowych, jak w Niemczech. W związku z tym, Niemcy nie pozwolą sobie na wypchniecie z tego rynku. Inaczej groziłoby to bankructwem ich gospodarki. Tutaj nie należy się spodziewać, że Niemcy kiedykolwiek zrezygnują z rynku rosyjskiego. Symbolem tego jest wysłanie turbin Siemensa do elektrowni na Krymie – mówił w rozmowie z Kresami.pl ekspert ds. geopolityki, dr hab. Andrzej Zapałowski.
Fontanka.ru / Unian / rp.pl / TASS / Kresy.pl
Ale jeśli to jest rosyjska firma, zlokalizowana w Rosji z połową udziału firmy zagranicznej jak siemens… to ta rosyjska firma nie może produkować na Krym? dziwne 🙂 Żeby tak robiło Siemens Russia to rozumiem, ale tak to nie wiem…