Kupione przez Polskę S-70i są uboższą wersją używanego przez szereg armii śmigłowca UH-60 i tylko jedna armia miała go dotychczas na stanie. Chile kupiło sześć sztuk w 2013 roku i wykorzystuje je w zadaniach pomocniczych – głównie transporcie żołnierzy – pisze portal Interia.
Serwis Interia-Menway przyjrzał się śmigłowcom S-70i Black Hawk, które kupił polski rząd na potrzeby naszych sił zbrojnych, głównie dla Wojsk Specjalnych. Zaznacza, że miała to być wersja specjalistyczna, a część mediów ilustrowała artykuły na ich temat zdjęciami innych amerykańskich maszyn, MH-60G/HH-60G Pave Hawk. Cztery kupione przez Polskę S-70i są też zachwalane przez MON, według którego wchodzące na wyposażenie Wojska Polskiego śmigłowce są użytkowane przez wiele państw na świecie, w tym przez wojsko USA i sprawdziły się m. in. na polu walki.
W artykule napisano, że minister obrony i pracownicy jego resortu mijali się z prawdą w tej kwestii, Zaznaczono, że zakupione przez Polskę S-70i to uboższa wersją używanego przez różne armie śmigłowca UH-60. Co więcej, dotychczas na stanie miała go tylko armia Chile, które w 2013 roku kupiło sześć sztuk. Wykorzystuje je jednak do zadań pomocniczych, głównie transporcie żołnierzy.
„S-70i są wykorzystywane przede wszystkim przez służby m.in. USA, Meksyku, Brunei, Arabii Saudyjskiej – policję, straż pożarną i obronę cywilną. W przypadku Kolumbii formalnie śmigłowce należą do armii, gdyż służby antykryzysowe podlegają pod siły zbrojne” – napisano. Zaznaczono też, że maszyny w zakupionej przez Polskę wersji nie służyły na wojnie i tylko te z krajów Ameryki Południowej wykorzystywane w walce z kartelami narkotykowymi. Poza siłami zbrojnymi Chile i Polski, ich użytkownikiem są też Filipiny, które które zamówiły 16 sztuk, ale do do zadań pomocniczych, m.in. do transportu żołnierzy czy wsparcia obrony cywilnej.
Przeczytaj: Filipiny kupią kilkanaście dodatkowych śmigłowców Black Hawk z zakładów PZL Mielec
Zobacz też: Litwa chce kupić śmigłowce Black Hawk. Jest zgoda Departamentu Stanu
Z uwagi na utajnienie przez rząd informacji, portal przyjrzał się chilijskiemu kontraktowi, ponieważ cena jednostkowa śmigłowca była tam bardzo podobna do tej, jaką zapłaciła Polska. Jak podano, Chile zapłaciły za sześć sztuk z pakietem logistycznym równowartość około 690 mln złotych, podczas gdy Polska za cztery sztuki, wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym oraz doposażeniem – 683,4 mln złotych. Tym samym, w obu przypadkach cena jednostkowa śmigłowca wraz z wyposażeniem to około 75 mln zł.
W przypadku Polski nie wiadomo, jakie systemy zostały zainstalowane na pokładzie, ponieważ to informacja niejawna. Portal Interia twierdzi jednak, że kupiony przez Polskę S-70i „różni się nie tylko od wersji specjalistycznych, ale także od regularnych wersji wojskowych, przeznaczonych wyłącznie do zadań pomocniczych”. Zaznaczono, że „to odpowiednik amerykańskiego transportowego UH-60M Black Hawk”, ale lżejszy o około 500 kg. Według portalu, S-70i nie posiada wyposażenia wykorzystywanego przez amerykańską armię, na eksport którego potrzebna jest zgoda Kongresu. Z kolei część systemów zastąpiono urządzeniami, które nie posiadają ograniczeń eksportowych.
Jak pisaliśmy, wiadomo, że cztery śmigłowce są uzbrojone w 6-lufowe karabiny maszynowe M134 Minigun kalibru 7,62 mm zamontowane w oknach oraz stanowiska ogniowe karabinów maszynowych FN M3M kalibru 12,7 mm zamontowane w drzwiach. Posiadają też wciągarki oraz system lin do szybkiego desantowania. Uzbrojenie to zostało zakupione w ramach zawartej umowy. Śmigłowce najprawdopodobniej zostały wyposażone w osprzęt przeznaczony do lotów nocnych, a także wspomagający ewakuację rannych.
S-70i i UH-60 posiadają te same silniki, ale ten pierwszy posiada zupełnie inny układ sterowania i przekładnię oraz wirnik główny ze starszego śmigłowca UH-60L. Tym samym, S-70I ma słabsze parametry, niż wersja używana przez armię USA. W porównaniu z wersją dla Amerykanów, S-70i ma uproszczoną awionikę i nie posiada specjalnych wzmocnień konstrukcji, przydatnych np. podczas twardego lądowania. Interia pisze, że to z uwagi na tego rodzaju różnice S-70i nie jest wykorzystywany przez armie, ale np. przez policję czy obronę cywilną.
Zaznaczono też, że obecnie Amerykanie prowadzą końcowe testy nowego śmigłowca HH-60W, przeznaczonego dla oddziałów specjalnych do prowadzenia misji CSAR i mającego zastąpić maszyny HH-60G Pave Hawk. Nowy śmigłowiec posiada m.in. większy zapas paliwa, nową awionikę, lepsze opancerzenie i systemy samoobrony oraz uzbrojenia, a także zabezpieczenia cybernetyczne. Jest też lepiej dostosowany do działań w środowisku sieciocentrycznym. Jeden egzemplarz kosztuje jednak szacunkowo aż 270 mln złotych. Ponadto, S-70i znacznie ustępują wersji specjalistycznej MH-60M, wykorzystywanej w 160. Pułku Lotniczym Operacji Specjalnych Night Stalkers amerykańskich wojsk lądowych.
Serwis Interia-Menway zadaje pytanie, dlaczego resort obrony „kupił śmigłowce, które nie dorównują w żaden sposób wersjom specjalistycznym, wykorzystywanym przez inne armie świata?” Przypuszcza, że mogło chodzić o czas i pieniądze oraz o wykorzystanie tego, że z zewnątrz różne rodzaje śmigłowców Black Hawk są bardzo podobne.
Portal zaznacza przy tym, że S-70i nie są złymi śmigłowcami i doskonale sobie radzą w służbie policji, straży granicznej, albo straży pożarnej.
„W tej konfiguracji nie jest to jednak śmigłowiec przeznaczony dla wojsk specjalnych” – napisano. „(…) Polska kupiła budżetową wersję śmigłowca, choć Lockheed-Martin posiada w swojej ofercie wiropłaty dedykowane dla wojsk specjalnych. Do opinii publicznej jednak dotarł przekaz, że otrzymaliśmy śmigłowiec sprawdzony na wojnie, najnowocześniejszy i najlepszy. W efekcie JW Grom otrzymała śmigłowiec, który nadaje się do treningu zjeżdżania po linie i defiladowych przelotów (…), a średnio do operowania w specyficznych warunkach prowadzenia operacji specjalnych”.
Przeczytaj: Wiceszef MON: nowych śmigłowców uderzeniowych nie będzie przed 2024 rokiem
Czytaj również: 120 mld zł na systemy tarczy antyrakietowej, co z dronami i śmigłowcami? MON o modernizacji Sił Powietrznych
Śmigłowce dla polskich komandosów próbowano kupić w ramach odrębnego postępowania, czyli tzw. pilnej potrzeby operacyjnej, przez ponad 3 lata, od października 2016. Zapowiadał to ówczesny szef MON, Antoni Macierewicz, twierdząc, że zostaną one otrzymane jeszcze w 2016 roku. W czerwcu 2018 roku postępowanie anulowano, a ostatecznie zdecydowano o wyborze S-70i z wolnej ręki.
Przypomnijmy, że wypowiedzi ministra Błaszczaka ws. zamówienia śmigłowców w PLZ Mielec zostały przyjęte z rozczarowaniem przez związkowców z PLZ Świdnik. Ich przedstawiciele zaznaczali, że muszą startować w przetargach „żeby cokolwiek ugrać i wywalczyć, natomiast widać, że jeśli w grę wchodzą interesy amerykańskie i sprzęt amerykański to można to zrobić bez przetargu, z wolnej ręki”.
interia.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!