Dzięki swoim okrętom i pociskom rakietowym, Chiny są gotowe rzucić wyzwanie marynarce wojennej USA na Pacyfiku – pisze amerykański dziennik „The New York Times”.

Według amerykańskiego dziennika „The New York Times” (NYT), chiński program modernizacji skoncentrowany na siłach morskich i rakietowych „zmienił balans siły na Pacyfiku w sposób, który Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dopiero zaczynają przetrawiać”.

Dziennik zwraca uwagę, że choć Chińczycy są w tyle za Amerykanami w kwestii projekcji siły w skali globalnej, to mogą już rzucić wyzwanie amerykańskiej dominacji wojskowej w tak ważnych regionach, jak wody wokół Tajwanu czy Morze Południowochińskie. To oznacza, że coraz większe części Pacyfiku, gdzie marynarka wojenna USA działała swobodnie od czasów II wojny światowej, kolejny raz stają się terytorium kontestowanym, gdzie chińskie i amerykańskie okręty i samoloty regularnie stają wobec siebie.

Czytaj: Chiny przeprowadzają pierwsze od dwóch lat manewry w Cieśninie Tajwańskiej

Według oficjeli i analityków śledzących rozwój militarny Chin, żeby uzyskać przewagę na tych obszarach, Chińczycy nie potrzebują zdolności wojskowych mogących niejako z miejsca pokonać Amerykanów, ale takich, które sprawią, że interwencje w tym regionie będą dla Waszyngtonu zbyt kosztowne, by w ogóle brać je pod uwagę.

Wielu analityków uważa, jak pisze NYT, że „Pekin już osiągnął swój cel”, rozwijając tzw. zdolności anty-dostępowe, wykorzystujące radary, satelity i rakiety do neutralizowania przewagi potężnych uderzeniowych grup lotniskowców USA. Chiny szybko powiększają też swą flotę, by móc operować na głębokich, odległych wodach oceanu, pozwalając im bronić swoich interesów poza wodami przybrzeżnymi.

Zdaniem admirała Phillipa S. Davidsona, nowego szefa Dowództwa Info-Pacyfiku Stanów Zjednoczonych, Chiny są obecnie zdolne kontrolować Morze Południowochińskie „we wszystkich scenariuszach konfliktu niskiej intensywności z USA”. W marcu br. podczas przesłuchania w komisji Senatu USA wyjaśniał, że Chiny stały się „równym konkurentem” poprzez budowę istotnych zdolności asymetrycznych: przeciwokrętowych pocisków rakietowych czy obszaru wojny podwodnej.

– Nie ma gwarancji, że Stany Zjednoczone wygrałyby przyszły konflikt z Chinami – powiedział adm. Davidson.

Przeczytaj: Amerykański admirał: Chiny zakładają i rozbudowują bazy wojskowe na tzw. sztucznych wyspach [+FOTO]

W 2017 roku, chińska marynarka wojenna przewyższyła amerykańską pod względem liczby okrętów nawodnych i podwodnych i dalej szybko się rozbudowuje. NYT przypomina słowa prezydenta Chin Xi Jinpinga, który w kwietniu br. mówił, że budowa potężnej marynarki wojennej nigdy nie była tak pilna, jak dziś.

Gazeta zaznacza, że choć Chiny zaczęły rozbudowywać marynarkę wojenną w 200 roku, to działania w tym zakresie ostro przyspieszyły po objęciu rządów przez Xi w 2013 roku. Położył on też nacisk na siły powietrzne i rakietowe. Jednocześnie, od 2015 roku, liczba chińskich żołnierzy spadła o 300 tys., do około 2 mln (USA mają 1,4 mln).

Chiny poczyniły też znaczące postępy w obszarze broni asymetrycznej, by zniwelować amerykańską przewagę siły ognia czy doświadczenia. Koncentrowano się między innymi na zdolnościach antydostępowych A2/AD (anti-access/area denial), które Chińczycy nazywają „przeciw-interwencyjnymi”. Głównym elementem tej strategii są szybkie rakiety balistyczne przeznaczone do ataków na poruszające się okręty wojenne: DF-21D i DF-26, zwane „zabójcami lotniskowców”. Są one w stanie zagrozić amerykańskim lotniskowcom na długo przed tym, jak zbliżyłyby się do Chin (w zasięgu DF-26, według raportu Pentagonu, znalazłyby się nawet okręty przebywające w rejonie bazy na wyspie Guam). Rakiety DF-26 weszły do służby w kwietniu br. Tego rodzaju pociski rakietowe są szczególnym wyzwaniem dla amerykańskich dowódców, gdyż ich zneutralizowanie mogłoby wymagać uderzenia w głąb chińskiego terytorium, co byłoby dużą eskalacją. W maju specjalny raport biura badań Kongresu ostrzegł, że U.S. Navy jeszcze nigdy nie stała w obliczu takiego zagrożenia.

PRZECZYTAJ: USA chcą przebić Chiny nowymi rakietami przeciwokrętowymi

Ponadto, opisywane rakiety są uzupełniane przez pociski rakietowe rozmieszczone w tym roku na Morzu Południowochińskim. W tym nowe przeciwokrętowe rakiety manewrujące YJ-12B, obejmujące swym zasięgiem większość wód między Filipinami a Wietnamem.

Według „The New York Times”, choć otwarta wojna między Chinami a USA wydaje się nie do pomyślenia, to według dokumentów z 2013 roku chińscy wojskowi przygotowują się do „ograniczonego konfliktu militarnego od strony morza”. Według Lyle’a Morrisa, analityka z RAND Corporation, rozmieszczenie przez Chiny rakiet na spornych Wyspach Paracelskich i Spratly „dramatycznie zmieni” sposób, w jaki siły amerykańskie operują wzdłuż Azji i Pacyfiku. Jego zdaniem, najlepszy wyjściem byłoby znalezienie nowych, innowacyjnych metod rozmieszczania okrętów poza ich zasięgiem. Jednak biorąc pod uwagę zasięg rakiet balistycznych, nie jest to możliwe „w większości przypadków”, jakie napotkałaby amerykańska marynarka wojenna w Azji.

Chińczycy budują obecnie swój trzeci lotniskowiec. Przypuszczalnie, łącznie będą chcieli mieść pięć lub sześć okrętów tego rodzaju, co daje im drugie miejsce po USA, posiadających 11 lotniskowców z napędem nuklearnym. Jednak tylko w ostatniej dekadzie Chiny zbudowały ponad 100 okrętów wojennych, nawodnych i podwodnych. W 2017 roku wprowadzono też pierwsze okręty nowej klasy ciężkich krążowników, zwanych też „super-niszczycielami”, porównywalnych z najnowocześniejszymi zachodnimi okrętami wojennymi.

W ubiegły roku, chińska marynarka wojenna liczyła 317 okrętów w służbie, amerykańska 283. Skalę rozwoju dobrze obrazuje liczba chińskich okrętów podwodnych. W 1995 roku było ich tylko trzy. Obecnie, Chiny mają prawie 60 jednostek tego rodzaju, a w planach ma ich być niemal 80.

NYT zwraca jednak uwagę na czynniki hamujące rozwój chińskiego wojska, w tym m.in. korupcję, którą zamierza wyplenić Xi, ale także brak doświadczenia bojowego. Stąd, jako siła wojskowa, chińska marynarka pozostaje nieprzetestowana w walce. Gazeta zwraca uwagę na wstydliwy dla Chińczyków incydent ze stycznia br., kiedy jeden z najnowszych chińskich okrętów podwodnych został wykryty, gdy zbliżał się do spornych wysp Senkaku/Diaoyu. Nowoczesnemu, uderzeniowemu okrętowi podwodnemu coś takiego nie powinno się przydarzyć.

Ponadto, NYT zwraca uwagę na rozwój chińskiego lotnictwa wojskowego oraz fakt, że może ono operować z nowych lotnisk zbudowanych na tzw. sztucznych wyspach na Morzu Południowochińskim. Dzięki temu, w zasięgu bombowców H-6 znalazł się w zasadzie cały obszar Azji Południowowschodniej. Samoloty te zapewne mogłyby też uderzyć zarówno na Japonię, jak i na Guam. Chińscy eksperci wojskowi twierdzą, że nie jest to współzawodnictwo z USA, ale ochrona praw i interesów Chin na Pacyfiku.

Co więcej, Chińczycy wchodzą ze swoją flotą także w inne rejony świata. W 2017 roku Chiny otworzyły swą pierwszą zamorską bazę wojskową w Dżibuti. Zapewne teraz Pekin planuje stopniowo uzyskać dostęp do sieci portów i baz na całym Ocenia Indyjskim.

Przeczytaj: Chiny mają planować budowę morskiej bazy wojskowej w Pakistanie

Według cytowanego w artykule Wasilija Kaszina z Instytutu Studiów Dalekowschodnich Rosyjskiej Akademii Nauk, Chińczycy wkrótce mogą być w stanie wysłać eskadrę okrętów np. do Afryki, mając wszelkie zdolności do desantowania, celem ochrony swoich aktywów. W 2015 roku chińskie okręty wojenne ewakuowały z portu Aden w Jemenie ponad 600 Chińczyków i prawie 300 osób z zagranicy. Według Kaszina, Chińczycy będą coraz bardziej obecni w różnych miejscach i „wszyscy muszą się z tym pogodzić.

nytimes.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply