Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow gościł niedawno w Moskwie swojego odpowiednika z Sierra Leone Timothy’ego Kabbę, co jest kolejnym krokiem na rzecz zwiększenia roli w Afryce.

Podczas spotkania Kabba złożył gratulacje prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi z okazji jego marcowej reelekcji i wtorkowej inauguracji w roli prezydenta na kolejną kadencję. „Dzisiaj bardzo się cieszę, że mogę tu pomóc pogłębić i wzmocnić współpracę między naszymi krajami. Chciałbym pogratulować prezydentowi Władimirowi Putinowi jego pewnego zwycięstwa i dzisiejszej inauguracji oraz życzyć jemu i całemu narodowi rosyjskiemu dalszego dobrobytu” – zacytował portal Africa News.

Ławrow scharakteryzował Sierra Leone jako wieloletniego i pewnego partnera Rosji w Afryce. Ujawnił plany rozszerzenia dyplomatycznego zaangażowania poprzez otwarcie nowych przedstawicielstw na kontynencie afrykańskim, przy czym priorytetem na ten rok będzie właśnie Freetown, stolica Sierra Leone. Ławrow podkreślił znaczenie przełożenia decyzji na działania, wskazując aktywne kroki w stronę tego celu.

“We Freetown spodziewamy się to zrobić w tym roku, przed końcem tego roku. Wszystkie niezbędne decyzje zostały podjęte, należy je wdrożyć, co jest zadaniem praktycznym i nad tym pracujemy.” – zapewnił swojego gościa Ławrow.

Ponadto rosyjski minister podkreślił potencjalną współpracę w zakresie pokojowej energetyki jądrowej. Wśród nich znalazły się dyskusje na temat perspektywy budowy elektrowni jądrowej w Sierra Leone.

Sierra Leone jest jednym ze słabiej rozwiniętych państw Afryki Zachodniej. Wojna domowa z lat 1991-2002 doprowadziła do śmierci około 50-70 tys. ludzi, a około 2,5 mln musiało uciekać z domów. Wojna zniszczyła gospodarkę kraju. Prawie 60 proc. ponad siedmiomilionowej populacji Sierra Leone jest zagrożonych ubóstwem, a bezrobocie wśród młodych jest jednym z najwyższych w Afryce Zachodniej. W listopadzie we Freetown doszło do próby zamachu stanu.

Rosja konsekwentnie zwiększa swoje wpływy w Afryce. W Mali, Burkina Faso lokalne władze zostały obalone w wojskowych zamachach stanu w ciągu ubiegłych dwóch lat, a oba te kraje wypędziły francuskich żołnierzy, którzy tam przebywali, i zwróciły się o wsparcie Rosjan z grupy Wagnera. Niger był ostatnim państwem w regionie Sahelu, które mocarstwa zachodnie mogły uważać za sojusznika, ale i tam doszło w zeszłym roku do zamachu stanu, a już w kwietniu wylądowali tam żołnierze rosyjskiego Korpusu Afrykańskiego.

Ponieważ po zeszłroczonej rebelii i śmierci Jewgienija Prigożyna oraz Dmitrija Utkina grupa Wagnera została znacznie zredukowana w swojej liczebności i zadaniach, jej rolę w Afryce przejęła struktura podporządkowana Ministerstwo Obrony Rosji – Korpus Afrykański. Nową strukturę promował wiceministr brony Junus-bek Jewkurow w czasie zaeszłorocznych wizyt w państwach afrykańskich.

africanews.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply