Specjalna komisja ukarała upomnieniem szefa Państwowej Inspekcji Językowej Litwy, który uznał dwujęzyczne oznaczenia miejscowości na Wileńszczyźnie za przejaw „polonizacji Litwinów” i „polską strefę okupacji”. Urzędnik podtrzymuje swoje stanowisko i chce usunięcia polskich tabliczek.

Szef Państwowej Inspekcji Językowej Litwy Audrius Valotka w wywiadzie dla państwowego nadawcy LRT mówił m.in. o „polskiej strefie okupacji” i „polonizacji Litwinów” na Wileńszczyźnie. Posunął się do porównywania umieszczania litewsko-polskich tablic z nazwami miejscowości do działań Rosjan w Donbasie. W reakcji na takie twierdzenia minister kultury Litwy Simonas Kairys, któremu podlega Inspekcja Językowa, powołał specjalną komisję, która ma zająć się oceną jego postawy.

Komisja ta nałożyła na Valotkę karę upomnienia, co oznacza, że nie będzie mógł w najbliższym roku otrzymać podwyżki lub premii. Według stacji TVP Wilno i serwisu Wilnoteka to „dość łagodna forma kary”, choć może rzutować na przyszłą karierę tego urzędnika.

 

Litewski minister kultury Simonas Kairys ocenia, że wypowiedzi szefa inspekcji językowej kolidują z zajmowanym przez niego stanowiskiem. Dopuścił się on nadinterpretacji Ustawy o języku państwowym.

„Konstytucja mówi o prawie mniejszości narodowych do swojej religii, kultury i innych kwestii. Państwo powinno takie prawo zapewnić. Stylizowane napisy, nieoficjalne tabliczki z nazwami ulic i miejscowości mamy obowiązek traktować jako wyraz tożsamości kulturowej” – zaznaczył Kairys podczas konferencji prasowej.

Sam Valotka przyznał, że porównanie Wileńszczyzny do Donbasu było nieadekwatne i podyktowane emocjami. Jednak zaznaczył, że nie zmienił zdania i uważa, że dwujęzyczne tabliczki są nielegalne.

„Takich tabliczek nie powinno być, ponieważ nie są one zgodne z Ustawą o języku państwowym. Jest w niej wyraźny zapis, że nazwy topograficzne powinny być w języku państwowym. Zostało to też już wcześniej wyjaśnione przez sąd” – oświadczył szef komisji.

Ponieważ inspekcja językowa zaskarżyła przychylną samorządowi rejonu wileńskiego decyzję, sprawą dwujęzycznych tabliczek w Orzełówce i Bieliszkach nadal będzie zajmować się sąd. Strony są przy tym zgodne, że na Litwie brak odpowiednich aktów prawnych precyzujących wymagania dotyczące znaków topograficznych w językach mniejszości narodowych.

Jak podano, kwestię dwujęzycznych napisów mogłoby uregulować przyjęcie Ustawy o mniejszościach narodowych. Projekt ma trafić pod obrady litewskiego parlamentu do końca obecnej kadencji, czyli jesienią, a najpóźniej wiosną 2024 roku.

Przypomnijmy, że w lipcu br. szef Państwowej Inspekcji Językowej Litwy Audrius Valotka w czasie rozmowy na temat dwujęzycznych oznaczeń w miejscowościach Orzełówka i Bieliszki w rejonie wileńskim, w którym Polacy stanowią 46 proc. mieszkańców uznał, że tego rodzaju wyrażanie tożsamości polskich mieszkańców Wileńszczyzny to „strefa okupacyjna, w której miała miejsce gwałtowna polonizacja Litwinów”. Posunął się do porównywania umieszczania litewsko-polskich tablic z nazwami miejscowości do działań Rosjan w Donbasie. Valotka podjął wcześniej działania na rzecz usunięcia dwóch tablic z nazwami miejscowości rejonu wileńskiego sporządzonych w języku polskim i litewskim, uznając je za nielegalne.

Działania i komentarz Valotki odbiły się echem, wywołując skandal. Nie wszyscy oceniają je jednak krytycznie. Jak pisaliśmy, działacze partii rządzącej Litwą poparli szefa Inspekcji Językowej. Chodzi o działaczy Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD).

Mer rejonu wileńskiego Robert Duchniewicz uznał, że słowa naczelnika Państwowej Inspekcji Językowej Litwy Audriusa Valotki to podżeganie do waśni na tle narodowościowym.

Poseł na Sejm Litwy z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, pochodzący z rejonu wileńskiego Czesław Olszewski złożył wniosek do prokuratora generalnego, by zbadał, czy wypowiedź Valotki nie była podżeganiem do waśni na tle narodowościowym.

Przeczytaj: Ambasador Polski spotkał się z szefem Państwowej Inspekcji Językowej Litwy – litewski urzędnik przeprosił

Państwowa Inspekcja Językowa Litwy, którą kieruje Valotka zażądała likwidacji dwóch tablic, na których znalazły się nazwy miejscowości w języku polskim. Chodzi o tablice zrobione prywatnym sumptem w miejscowościach Bieliszki i Orzełówka w rejonie wileńskim, zamieszkanych w większości przez miejscowych Polaków.

Inspekcja jeszcze w maju wysłała w tej sprawie pismo do administracji rejonu wileńskiego i określiła dwujęzyczne, prywatne tablice jako „prawny nihilizm”, a swoją reakcję opisała jako spowodowaną przez skargi, których autorów nie określiła. Jej szef Audrius Valotka przestrzegał, że jego instytucja wygrała już z samorządem rejonu wileńskiego postępowanie przed sądem administracyjnym w sprawie innej tabliczki z napisem w języku polskim. Tym razem Inspekcja nakazała dyrektorowi administracji rejonu wileńskiego likwidację tabliczek do 1 lipca.

Mimo tego samorząd, już pod kierownictwem nowego mera Roberta Duchniewicza, odwołał się od decyzji Inspekcji do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych. W odwołaniu samorząd wskazał, że w miejscowościach, których dotyczy decyzja Inspekcji, większość mieszkańców stanowią przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej, a jako podstawę wskazał art. 11 ust. 3 Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która została ratyfikowana przez Litwę.

Litewska Komisja Sporów Administracyjnych, która zajęła się rozstrzygnięciem sprawy na etapie przedsądowym uznała, że Państwowa Inspekcja Językowa nie ma prawa żądać usunięcia tablic z nazwami miejscowości w dwóch językach. Można spodziewać się, że Inspekcja odwoła się do sądu administracyjnego.

To nie pierwszy raz, gdy Państwowa Inspekcja Językowa Litwy zajmuje się zwalczaniem tabliczek na których napisy w języku polskim pojawiają się obok litewskojęzycznych.

Jeszcze w zeszłym roku na celowniku Inspekcji znalazły się dwujęzyczne napisy informacyjne umieszczone w Solecznikach przez tamtejszy samorząd. Również w tym przypadku Inpekcja wszczęła postępowanie administracyjne, co oznacza naliczanie kar pieniężnych wobec dyrektora administracji rejonu solecznickiego.

Administracja ta była okładana karami pieniężnymi jeszcze w zeszłej dekadzie. Wtedy Inspekcji Językowej przeszkadzały dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic  miejscowościach rejonu. Ówczesny dyrektor administracji samorządu rejonowego Bolesław Daszkiewicz sądził się z Inspekcją, by ostatecznie przegrać i zapłacić w 2014 r. ponad 47 tys. litów kar i naliczonych od nich odsetek.

Stało się tak mimo tego, iż w 2012 r. instytucja nadrzędna wobec Inspekcji Językowej – Państwowa Komisja Języka Litewskiego uznała w swojej opinii, że dopuszczalne jest stosowanie nie tylko litewsko-języcznych nazw miejscowości czy ulic na tablicach i szyldach nieoficjalnych.

wilnoteka.lt / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply